Nie czekaj, aż szpital trafi na OIOM finansów. Nowa ustawa nakazuje program naprawczy dopiero po stracie przekraczającej 1%, ale kto zwleka do tego momentu, ryzykuje terapię przymusową. Dyrektor, który wcześniej sięgnie po narzędzia „pre-naprawcze”, ma szansę poprawić wynik własnym tempem, bez ustawowej kroplówki i kwartalnych raportów. Nowe przepisy dotyczące programów naprawczych w publicznych podmiotach leczniczych komentuje adwokat Grzegorz Prigan.
- Programy naprawcze w publicznych szpitalach – co wynika z nowych przepisów. Limit straty rocznej
- Wniosek do NFZ
- Diagnostyka finansowa
- „Tłumik” ryczałtu
- Konsolidacja
- Nie opłaca się czekać
Programy naprawcze w publicznych szpitalach – co wynika z nowych przepisów. Limit straty rocznej
Nowe przepisy dotyczące programów naprawczych w podmiotach leczniczych publicznych stawiają dyrektorów w trudnym, ale i wyjątkowo klarownym wyborze. Ustawa mówi wprost: dopiero gdy roczna strata przekroczy 1% przychodów, włącza się obowiązek wdrożenia programu naprawczego, pod rygorem kwartalnych raportów i sztywnego trybu ustawowego. Na pierwszy rzut oka to brzmi jak ulga – dopóki nie przekroczę progu, nic mi nie grozi. Ale to złudzenie. W praktyce czekanie na ustawowy sygnał to jak odkładanie wizyty u lekarza, kiedy od tygodni rośnie guz. Zamiast profilaktyki wybieramy ryzyko operacji w trybie ostrym. A wtedy już nie my decydujemy, jak będzie prowadzona terapia.
Warto więc odwrócić logikę: zanim przekroczysz próg 1%, możesz skorzystać z narzędzi, które ustawa dopuszcza, ale nie nakazuje. To moment, w którym dyrektor szpitala może działać we własnym tempie i na własnych zasadach – jak pacjent, który wykonuje badania profilaktyczne, żeby nie trafić na OIOM. W praktyce oznacza to możliwość zmiany struktury świadczeń, dostosowania kontraktu do map potrzeb zdrowotnych i planów transformacji, przeprowadzenia analizy kosztów i case-mixu, a także wykorzystania amortyzatora ryczałtu, który łagodzi skutki restrukturyzacji.
Wniosek do NFZ
Spójrzmy na przykład hospitalizacji ostrych. Ustawa pozwala na wniosek do NFZ o wykreślenie wybranych profili i zamianę ich na hospitalizacje planowe czy jednodniowe, uzupełnione ambulatoryjną opieką specjalistyczną przy poradniach przyszpitalnych. To tak, jakby zamiast długiej i nieprzewidywalnej terapii w trybie nagłym zdecydować się na zaplanowaną operację – krótszą, tańszą, z lepszą kontrolą efektów. Szpital, który odciąża profil „ciężki” i wzmocni planowy, zyskuje przewidywalność przychodów i rotację łóżek, a pacjent – ciągłość leczenia w bezpieczniejszym trybie.
Podobnie z kontraktami. NFZ i wojewodowie mówią dziś językiem map potrzeb zdrowotnych oraz krajowych i wojewódzkich planów transformacji. Nawet jeśli ustawa formalnie wiąże te dokumenty z programem naprawczym, w praktyce ich logika jest uniwersalna. Kto nie podkłada swojej argumentacji pod te plany, ten ryzykuje odrzucenie wniosku. Kto to robi, ten buduje most z decydentami i płatnikiem. To tak, jak lekarz, który stosuje aktualne wytyczne – jego decyzje mają większą legitymizację i są trudniejsze do podważenia.
Diagnostyka finansowa
Ale najważniejsza jest diagnostyka finansowa. Art. 59 ust. 5–6 przewiduje obowiązek prowadzenia rachunku kosztów, analizy efektywności i jakości. Tyle że dopóki nie wpadniesz w próg 1%, możesz zrobić to na własnych zasadach, bez kwartalnych sprawozdań i presji ustawowej. To jak zrobienie rezonansu w gabinecie prywatnym zamiast czekać, aż na SOR-ze zrobią ci badania w trybie ratującym życie. Dyrektor, który zna koszty bezpośrednie i pośrednie, umie zarządzać personelem i case-mixem, ma możliwość chirurgicznej korekty wyniku, zamiast desperackiej reanimacji w trybie programu naprawczego.
„Tłumik” ryczałtu
Co ważne, ustawodawca przewidział też „tłumik” ryczałtu. W latach 2025–2029 korekta przy zmianie profilu nie przekroczy 50%, a od 2026 do 2029 NFZ będzie uwzględniał do połowy świadczeń z profilu, który został wykreślony. To amortyzator, który pozwala przejść przez operację bez wstrząsu anafilaktycznego finansów. Można zmieniać strukturę działalności bez obawy o natychmiastową zapaść.
Konsolidacja
I wreszcie – konsolidacja. Przepisy dają możliwość tworzenia związków JST i rad przedstawicieli z ważonymi głosami. To instrumenty, które pozwalają łączyć dyżury, sprzęt i personel tam, gdzie to naprawdę daje efekt kosztowy. Nie chodzi o kolejne regulaminy i długie debaty, ale o twardą koncentrację zasobów. Tak jak w medycynie konsylium specjalistów daje lepszy wynik niż samotna walka lekarza, tak wspólne zarządzanie obniża koszty szybciej niż jakakolwiek administracyjna reforma.
Nie opłaca się czekać
Cała ta logika sprowadza się do jednego przesłania: nie opłaca się czekać. Ustawa daje dyrektorowi wybór – działać teraz, w trybie profilaktyki, albo działać później, w trybie terapii przymusowej. Ten, kto zdecyduje się na ruchy dziś, ma własne tempo, własne KPI, własny język rozmowy z płatnikiem. Ten, kto poczeka, jutro zostanie wciągnięty w rytm kwartalnych raportów i obowiązkowego programu naprawczego.
W finansach szpitala, tak jak w medycynie, liczy się czas reakcji. Lepiej zrobić prosty zabieg dziś niż prowadzić reanimację jutro. Prawo daje narzędzia, zarządzanie wymaga odwagi. Kto umie połączyć jedno z drugim, ten nie tylko poprawia wynik finansowy, ale przede wszystkim daje swojej placówce szansę na stabilne funkcjonowanie bez ustawowej kroplówki.
adwokat Grzegorz Prigan