Badanie IP PAN: Im wyższy status społeczny, tym lepsze zdrowie psychiczne. Ekspertki o wykluczeniu psychologicznym w Polsce

REKLAMA
REKLAMA
Czy pieniądze wpływają na zdrowie psychiczne? Najnowszy raport „Status społeczno-ekonomiczny a psyche” Instytutu Psychologii PAN pokazuje, że im wyższy status społeczny, tym lepsza kondycja psychiczna i większa otwartość na psychologię. Wywiad z – mówią prof. Marta Marchlewska i dr Marta Rogoza.
- Bogatsi spokojniejsi? Status społeczny a kondycja psychiczna
- Psychologia jako luksus – skąd bierze się opór wobec terapii?
- "Nie należy się zwierzać obcym", czyli dziedzictwo PRL i brak zaufania do psychologów
- Klasa średnia między świadomością a wstydem
- Troska o psychikę jako nowy znak statusu społecznego
- Nowa forma wykluczenia: wykluczenie psychologiczne
- Co należy zmienić?
- Raport "Status społeczno-ekonomiczny a psyche"
Raport "Status społeczno-ekonomiczny a psyche" ujawnia, jak silnie pozycja społeczna wpływa na nasze zdrowie psychiczne. O tym, czym jest wykluczenie psychologiczne, dlaczego w Polsce psychologia wciąż bywa postrzegana jako luksus, a także jak zmienić społeczne myślenie o emocjach, opowiadają autorki raportu "Status społeczno-ekonomiczny a psyche": prof. dr hab. Marta Marchlewska, kierowniczka programu „Psychologia dla Społeczeństwa”, oraz dr Marta Rogoza, badaczka z IP PAN.
REKLAMA
REKLAMA
Bogatsi spokojniejsi? Status społeczny a kondycja psychiczna
Czy pieniądze rzeczywiście mogą wpływać na to, jak dbamy o psychikę? Raport pokazuje, że im wyższy status społeczny, tym większa otwartość na psychologię. Dlaczego w Polsce wciąż tak silnie łączymy zdrowie psychiczne z zamożnością?
dr Marta Rogoza: W pewnym sensie tak. Nasze badania pokazują, że im wyższy status społeczny, tym lepsza kondycja psychiczna i większa otwartość na psychologię. Osoby zamożniejsze rzadziej doświadczają chronicznego stresu, mają bardziej stabilne życie i więcej możliwości, by zadbać o siebie. Z kolei ci, którzy na co dzień walczą o przetrwanie, częściej żyją w napięciu i zmęczeniu, a problemy psychiczne schodzą u nich na dalszy plan.
prof. Marta Marchlewska: Ale oczywiście nie chodzi tutaj tylko o pieniądze — ogromne znaczenie mają też inne czynniki, które określają naszą pozycję społeczną. Mowa tutaj chociażby o poziomie wykształcenia, o korzystaniu z kultury, sieci relacji społecznych, którą mamy. Badania, które nasz zespół przeprowadził w ramach projektu Psychologia dla Społeczeństwa, jasno pokazują, że im niżej jesteśmy na drabinie społecznej, tym gorzej wygląda nasze zdrowie psychiczne, a jednocześnie, tym więcej niechęci mamy wobec psychologicznego wsparcia.
REKLAMA
Psychologia jako luksus – skąd bierze się opór wobec terapii?
Dlaczego wciąż wielu Polaków uważa, że psycholog to „nie dla nich”? W niższych klasach społecznych psychoterapia bywa postrzegana jako luksus lub wstydliwy temat. Skąd bierze się ten opór i jak można go przełamać?
MR: Rzeczywiście, w niższych klasach psychoterapia bywa odbierana jako luksus albo wręcz powód do wstydu. Nasze badania pokazują, że wpływają na to różne bariery – przede wszystkim brak wiedzy, przekonanie, że „problemy trzeba rozwiązywać samemu”, lęk przed oceną otoczenia czy brak pieniędzy i czasu. To nie brak potrzeby, tylko warunki życia i normy społeczne sprawiają, że psycholog może kojarzyć się z czymś zupełnie obcym. Można to zmienić dzięki edukacji i dobrym przykładom, szczególnie tam, gdzie ludzie na co dzień funkcjonują: w szkołach i miejscach pracy.
MM: Ten opór często bierze się z tego jak psychologia jest (lub nie jest) powszechnie przedstawiana. Edukacji psychologicznej brakuje na wczesnych etapach życia. W mediach często możemy zetknąć się z celebrytami, którzy opowiadają o swoich problemach psychicznych i terapii. To może tworzyć błędne przekonanie, że psychologia nie jest dla „zwykłych ludzi”, a potrzeba profesjonalnego wsparcia psychologicznego stanowi pewnego rodzaju fanaberię.
"Nie należy się zwierzać obcym", czyli dziedzictwo PRL i brak zaufania do psychologów
Czy pokolenie wychowane w PRL nadal boi się psychologa? W raporcie pojawia się wątek starszych respondentów, którzy „nie chcą się zwierzać obcym ludziom”. Czy to kwestia wychowania, czy może braku zaufania do instytucji?
MR: Raport pokazuje, że starsze osoby często mówią o psychologu jako o kimś „nieobecnym” w ich młodości. W czasach PRL korzystanie z pomocy psychologa było rzadkością, a kiedy już miało miejsce, było częściej kojarzone ze wstydem niż realnym wsparciem. Wielu seniorów podkreśla, że w ich środowisku o takich sprawach się nie rozmawiało – problemy psychiczne były tematem tabu. To przekonanie, że „nie należy zwierzać się obcym”, nadal kształtuje podejście części starszego pokolenia. Co ciekawe, nasze badanie wskazuje też, że to często dorosłe dzieci zachęcają swoich rodziców do skorzystania z pomocy psychologa i przekonują ich, że nie jest to powód do wstydu, ale naturalny sposób dbania o siebie.
Klasa średnia między świadomością a wstydem
Dlaczego klasa średnia – teoretycznie najbardziej świadoma – wciąż rzadko korzysta z terapii, mimo że deklaruje stres, wypalenie i lęk? Co nas powstrzymuje przed sięgnięciem po pomoc, nawet gdy wiemy, że jej potrzebujemy?
MR: Raport pokazuje, że w segmencie Niepewnych Odkrywców odpowiadającym klasie średniej występuje silna świadomość problemów psychicznych – osoby te częściej niż inne deklarują odczuwanie lęku czy też stres. Powodem jest przede wszystkim przekonanie, że „powinno się radzić sobie samemu”, a szukanie wsparcia może być odebrane jako oznaka słabości.
MM: Warto też podkreślić, że stosunek klasy średniej i wyższej do psychologii i pomocy psychologicznej jest bardziej pozytywny, niż w klasach niższych. A jednocześnie (mimo tego lęku) wyższe jest też poczucie szczęścia. Wydaje się zatem, że osobom lepiej sytuowanym to wsparcie psychologiczne może być po prostu mniej potrzebne niż tym, którym wiedzie się znacznie gorzej.
Troska o psychikę jako nowy znak statusu społecznego
Czy troska o zdrowie psychiczne stała się nowym symbolem statusu? Dla „Uprzywilejowanych Wizjonerów” psychoterapia, coaching czy medytacja to część stylu życia. Czy to moda, czy faktyczna zmiana świadomości?
MR: Tak – raport wyraźnie wskazuje, że dla segmentu nazwanego Uprzywilejowanymi Wizjonerami dbanie o zdrowie psychiczne stało się elementem stylu życia. Osoby z tej grupy traktują psychoterapię, coaching, medytację czy inne praktyki rozwoju osobistego nie tylko jako sposób radzenia sobie w kryzysie, ale też jako inwestycję w swój rozwój i dobrostan. Dla nich troska o psychikę pełni również funkcję symbolu – pokazuje, że mogą dbać nie tylko o ciało, ale także świadomie budować swoje zdrowie emocjonalne. Można więc mówić o nowym „znaku statusu”, ale jednocześnie jest to realna zmiana świadomości: psychologia przestaje być stygmatem, a zaczyna być elementem stylu życia.
MM: Pamiętajmy jednak, że i tutaj czyhają pewne pułapki. Skoro psychologia staje się trendem i znakiem statusu, próbują to wykorzystywać „psychologiczni celebryci”. Łatwo trafić dziś na pseudopsychologiczne treści na portalach internetowych, w mediach społecznościowych lub nawet w książkach. Dobrze się to sprzedaje, ale często nie ma żadnych naukowych podstaw i może zrobić więcej krzywdy, niż pożytku.
Nowa forma wykluczenia: wykluczenie psychologiczne
Czy można mówić o nowej formie wykluczenia – wykluczeniu psychologicznym? Skoro w dostępie do pomocy decydują dochody i wykształcenie, to czy nie tworzymy systemu, w którym dobrostan psychiczny staje się przywilejem, a nie prawem?
MM: Wygląda na to, że ograniczenie edukacji psychologicznej do minimum stworzyło nam właśnie tego typu system. W szkole uczymy się na pamięć dat bitew, wzorów chemicznych czy tego, ile nóg ma skorupiak, ale nikt nie pokazuje nam jak radzić sobie ze stresem, jak regulować emocje, jak rozpoznawać własne potrzeby czy budować zdrowe relacje. Efekt? Mamy ekspertów od fotosyntezy w szkole podstawowej, którzy jako dorośli kompletnie nie wiedzą, jak oddychać, gdy stres wybija im tętno pod 180.
MR: I to właśnie pokazuje, jak selektywnie w Polsce rozkłada się ta brakująca edukacja psychologiczna. Niektórzy mają szansę zdobyć wiedzę o emocjach i radzeniu sobie ze stresem później – zwykle dzięki wyższemu wykształceniu, lepszej sytuacji finansowej, czy wsparciu środowiska. Mieszkańcy mniejszych miejscowości, osoby gorzej sytuowane i z niższym poziomem edukacji, które mają najwięcej problemów psychologicznych, mają też najmniejszą wiedzę na temat psychologii, są nieufne wobec specjalistów i nie chcą korzystać z profesjonalnego wsparcia. W efekcie zdrowie psychiczne staje się w Polsce dobrem nierówno dostępnym, swoistym przywilejem dla wybranych. I rzeczywiście, myślę, że można to nazwać wykluczeniem psychologicznym: tak jak brak pieniędzy ogranicza dostęp do kultury czy edukacji, tak też może blokować możliwość zadbania o własną psychikę.
Co należy zmienić?
Jakiej zmiany potrzebujemy, by w Polsce dbanie o psychikę było tak samo naturalne jak dbanie o zdrowie fizyczne? Co powinni zrobić rządzący, szkoły, media i my sami, by rozmowa o emocjach przestała być tabu?
MM: Nasze badania pokazują, że najważniejsza jest edukacja psychologiczna, walka ze stereotypami, wyobrażoną stygmatyzacją i poczuciem, że wizyta u psychologa zniszczy nasze życie. Jeśli ktoś ma w sobie gotowość do skorzystania z pomocy psychologicznej, to znaczy, że pokonał pierwszą i najważniejszą barierę.
MR: Ważna jest też dostępność. Psycholog powinien być bliżej ludzi, w szkołach, przychodniach czy nawet zakładach pracy. Kolejną przeszkodą są pieniądze i czas oczekiwania. To właśnie cena usług i długie kolejki sprawiają, że wiele osób rezygnuje z pomocy, choć jej potrzebuje. Dlatego potrzebujemy systemowych rozwiązań, które zmniejszą bariery ekonomiczne. Ale równie ważna jest edukacja, bo już od najmłodszych lat powinniśmy uczyć dzieci, że emocje są czymś normalnym, a rozmowa o trudnościach nie jest powodem do wstydu. Wreszcie, konieczna jest zmiana sposobu społecznego myślenia: psychoterapia nie powinna być postrzegana jako „ostatnia deska ratunku”, ale jako naturalny sposób dbania o siebie, tak samo jak profilaktyka zdrowotna. Nasze badania jasno pokazują, że tylko połączenie działań instytucji takich jak rząd, szkoła czy media z codzienną otwartością ludzi na rozmowę o emocjach pozwoli na prawdziwą normalizację troski o zdrowie psychiczne.
MM: Co istotne, zmiana postaw wobec psychologii i wsparcia psychologicznego to walka o lepszy stan całego społeczeństwa. Im więcej wiemy i im bardziej jesteśmy świadomi, tym mądrzejsze decyzje podejmujemy — zarówno wobec własnego zdrowia psychicznego, jak i w stosunku do innych, którzy mierzą się z diagnozą czy potrzebują pomocy. Nie powinniśmy ich stygmatyzować, a wręcz przeciwnie, powinniśmy wspierać i normalizować rozmowę o emocjach i terapii. Dobrze byłoby, gdyby nasi decydenci pamiętali, że w obliczu globalnych kryzysów, niepewności gospodarczo-politycznej, czy gwałtownego rozwoju sztucznej inteligencji, równie ważne jak militarne zbrojenia są „tarcze indywidualne” - czyli powszechny dostęp do psychologii i wsparcia psychicznego. Inwestowanie w psychologię i systemowe rozwiązania w tym obszarze to inwestycja w przyszłość, w bardziej odpornych obywateli i obywatelki, w szkoły uczące rozumienia emocji, w miejsca pracy sprzyjające dobrostanowi i w społeczności, w których nikt nie zostaje sam ze swoim kryzysem. Psychologia nie powinna być traktowana jako ostatnia deska ratunku, ale jako jeden z najważniejszych filarów profilaktyki, rozwoju i bezpieczeństwa społecznego.
Raport "Status społeczno-ekonomiczny a psyche"
Raport "Status społeczno-ekonomiczny a psyche", przygotowany przez badaczki z Instytutu Psychologii Polskiej Akademii Nauk w ramach programu „Psychologia dla Społeczeństwa”, ujawnia, jak silnie pozycja społeczna wpływa na nasze zdrowie psychiczne. Wyniki pokazują, że im wyższy status ekonomiczny i poziom wykształcenia, tym większa świadomość emocji i otwartość na psychoterapię. Z kolei osoby z niższych klas społecznych częściej zmagają się z problemami psychicznymi, ale rzadziej szukają wsparcia – nie z braku potrzeby, lecz z powodu barier finansowych, edukacyjnych i kulturowych. Z treścią raportu można zapoznać się TU.
prof. IP PAN dr hab. Marta Marchlewska - profesorka w Instytucie Psychologii Polskiej Akademii Nauk, kierowniczka programu badawczego Psychologia dla Społeczeństwa. Założycielka Laboratorium Poznania Politycznego IP PAN, współpracowniczka Political Psychology Lab na University of Kent oraz członkini Rady Narodowego Centrum Nauki. Jej badania koncentrują się na psychologii społecznej i politycznej – w szczególności na tym, jak ludzie postrzegają rzeczywistość społeczną oraz jak różne uwarunkowania psychologiczne, takie jak narcyzm indywidualny i kolektywny, wpływają na podatność na zniekształcenia poznawcze i decyzje polityczne. W swojej pracy konsekwentnie łączy refleksję akademicką z praktycznym zaangażowaniem społecznym. Jej najnowszy projekt – współprodukcja filmu ,,Polskość” – stanowi przykład połączenia badań naukowych z działaniami na rzecz promowania inkluzywnej tożsamości narodowej.
dr Marta Rogoza IP PAN - członkini zespołu badawczego programu Psychologia dla Społeczeństwa. Adiunktka w Pracowni Psychologii Osobowości Instytutu Psychologii PAN oraz badaczka ilościowa w Laboratorium Poznania Politycznego IP PAN. Łączy podejście psychologii osobowości z perspektywą psychologii społecznej, badając m.in. narcyzm indywidualny i narcyzm kolektywny, rozwój cech osobowości oraz uwarunkowania zachowań społecznych. Specjalizuje się w badaniach podłużnych, zaawansowanych analizach statystycznych oraz tworzeniu narzędzi do pomiaru złożonych konstruktów psychologicznych. Kierowniczka projektu MINIATURA NCN.
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA