Święta to jedno z bardziej stresujących wydarzeń. Dlaczego tak się dzieje i co możemy zrobić, żeby zneutralizować negatywne emocje, wyjaśniła w rozmowie z PAP dr Marta Kucharska-Hauk, adiunktka w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego.
Stresujące święta
Święta w rodzinnym gronie to wspaniały czas, przynajmniej w teorii. Dlaczego wielu z nas myśli o nich z niechęcią czy nawet lękiem?
Dr Marta Kucharska-Hauk: Jest kilka różnych aspektów, które powodują, że święta są jednym z bardziej stresujących wydarzeń. Na pewno wynika to z mnogości obowiązków i związanego z tym przeciążenia, które w naszej kulturze wiąże się z urządzaniem świąt. Bo przygotowanie ich w idealny sposób jest w naszej tradycji bardzo ważne.
Święta stresują także ze względu na perspektywę spotkania z rodziną – to nasze środowisko społeczne jest najbardziej stresogenne. Zdarzają się rozmowy, które mogą być emocjonujące. W tym okresie często spotykamy się z osobami, których nie oglądamy przez cały rok. Jak to bywa w relacjach – pojawiają się tematy, które mogą być trudne, więc obawiamy się, jaki będzie przebieg wspólnego świętowania.
Jakich tematów lepiej nie poruszać w święta?
M.K.-H.: Wszystkich, które przekraczają czyjeś granice. To jest oczywiście bardzo indywidualna kwestia, ale jest pewna uniwersalna pula tematów, których radziłabym omijać. Chodzi o to, by człowieka, z którym rozmawiamy, potraktować z dużą czułością. Lepiej unikać pytań związanych z relacjami albo debatowania, kiedy w życiu naszego rozmówcy pojawi się jakaś osoba partnerska.
Odrębny temat to pytania dotyczące prokreacji. Nasze społeczeństwo bardzo zdecydowanie uzurpuje sobie prawo do tego, żeby pytać: kiedy pierwsze dziecko, kiedy ślub, kiedy kolejne dziecko. Nie pytamy o to, czy na przykład ktoś już przechodzi klimakterium, bo to jest w sferze tabu, ale przecież to dokładnie ta sama sfera funkcjonowania. Nie wiemy tak naprawdę, z czym się boryka ta osoba; jakie ma poglądy, możliwości, stan zdrowia.
Niepożądane są tematy związane z tym, co ktoś je. Nie zaglądajmy ludziom do talerzy, do portfeli ani do łóżka. Każdy ma prawo dokonywać tych wyborów w zgodzie ze sobą. I jeszcze to komentowanie wyglądu w jedną bądź w drugą stronę. Jeśli już masz skomentować czyjś wygląd, to zrób to pozytywnie, ale naprawdę lepiej podchodzić do tego z dużą delikatnością.
O czym rozmawiać w święta
O czym w takim razie rozmawiać, jeśli chcemy zadbać o dobrą atmosferę?
M.K.-H.: Myślę, że dużo lepiej jest zadawać pytania otwarte – co u ciebie; czy może planujecie coś specjalnego w tym roku; jak się czujesz – tak ogólnie; wiem, że studiujesz, jak ci na tych studiach jest – a już niekoniecznie, jakie masz oceny czy zdałeś egzamin; co planujesz; jakie masz marzenia. To są takie tematy, kiedy sygnalizujemy, że naprawdę wysłuchamy tego drugiego człowieka z ciekawością.
Wiem, że dużo naszych pytań nie wynika z tego, że chcemy kogoś zranić. Ale zawsze warto się zastanowić, co może czuć ta druga osoba. Można w najbardziej otwarty sposób zapytać ją, o czym chce porozmawiać. W ogóle dopytywanie jest czymś, co bardzo mocno buduje relację.
Jest jeszcze jeden temat, który momentalnie potrafi rozgrzać atmosferę do czerwoności – polityka.
M.K.-H.: Tak, to bardzo ważny wątek, który najbardziej dzieli nas przy stole. Polityka i wartości. Daleka jestem od tego, żeby nie poruszać tych tematów, natomiast być może dobrze byłoby ustalić pewne zasady i reguły.
Nie mamy wpływu na to, jak ktoś zareaguje, ale mamy wpływ na to, jak my zareagujemy. To są zwykle bardzo emocjonujące rozmowy i warto poszukać sposobów wyregulowania siebie, bo my się łatwo nimi zapalamy. A w momencie, kiedy zalewają nas emocje, to odcina nam korę przedczołową – nie mamy wtedy dostępu do logicznego myślenia, więc jak się przerzucamy nawet bardzo logicznymi argumentami, to w emocjach my ich w ogóle nie słyszymy.
Błąd, który robimy najczęściej w takich rozmowach, polega na tym, że próbujemy kogoś przekonać, żeby myślał tak, jak my. Kiedy pojawia się różnica zdań, warto powiedzieć – wiesz co, słyszę, że myślisz tak, a ja – zupełnie inaczej. Albo ująć to w taki sposób: widzę, że to cię bardzo emocjonuje, ja też czuję bardzo silne emocje, jest mi trudno w tej rozmowie, może porozmawiajmy o czymś innym.
Przewidując konfrontację z kimś o skrajnie innych zapatrywaniach, warto wcześniej porozmawiać z osobami, które są nam bliższe w poglądach, np. z osobą partnerską, rodzicem, bratem, siostrą. Tłumaczymy, że w sytuacji konfliktowej potrzebujemy sygnału, który przywróci nam kontakt z korą przedczołową. Można umówić się, np. że ten ktoś złapie nas za rękę czy powie coś, kiedy emocje zaczynają buzować.
Odczuwać emocje
Czy możemy się jakoś przygotować do świątecznego spotkania, o którym z góry wiemy, że nie będzie dla nas przyjemne? Tak naprawdę nie chcemy w nim uczestniczyć, ale zmuszamy się, bo to przecież święta.
M.K.-H.: Po pierwsze uważam, że niczego nie musimy. To ważne, żeby sobie dać prawo i przyzwolenie na to, że ja naprawdę niczego nie muszę. Wiem, że czasami zmuszamy się do czegoś, bo tak nam mówi otoczenie. Nasze przekonania też powodują, że czujemy wewnętrzny przymus, np. do uczestniczenia w rodzinnych uroczystościach.
Kluczowe w takich przygotowaniach jest zastanowienie się, czego ja potrzebuję w tym świątecznym okresie. Gdzie zaczyna się moja granica? Do którego momentu potrafię się nagiąć, a kiedy mówię zdecydowanie – stop. To istotne, bo my bardzo często nie umiemy postawić granicy dlatego, że nie wiemy, gdzie ona przebiega.
Pracę z przekonaniami i emocjami dobrze jest wykonać wcześniej, bo gdy mamy już mało czasu do świąt, to się nie nauczymy, jak dawać sobie przyzwolenie na to, żeby odczuwać emocje, nazywać je, mówić o swoich przekonaniach, ale bez przekonywania i atakowania innych.
Możemy jeszcze zastosować ćwiczenie wyolbrzymiające. Powiedzmy sobie, co najgorszego może się nam wydarzyć podczas świątecznego spotkania. Oswoimy nasz strach i okaże się wtedy, że ten słoń, którego trzeba zjeść, wcale nie jest aż tak wielki.
Rozmawiała Agnieszka Grzelak-Michałowska (PAP)