Coraz trudniej kupić żywego karpia, mimo że formalnie nie ma zakazu sprzedaży żywych ryb. Rybę prosto z wody można nabyć jedynie w stawach hodowlanych i specjalnych stoiskach na bazarach i targowiskach - powiedział prezes Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp" Zbigniew Szczepański.
Karp pływający czy w formie filetów?
Część klientów chce kupić karpia jak najbardziej sprawionego w postaci filetów, ale część decyduje się na nabycie karpia, który jeszcze pływa. Zdaniem prezesa "Pana Karpia" rybą z wody zainteresowana jest aż połowa nabywców, zwłaszcza tam, gdzie dostawca jest blisko.
"My jako Towarzystwo Promocji Ryb "Pan Karp" cały czas promujemy i organizujemy rybaków, by ten krótki łańcuch dostaw był jak najbardziej wydolny, by rybacy mieli jak najlepsze stoiska do sprzedaży ryb - namioty, baseny z natlenieniem, posiadali urządzenia do patroszenia ryb" - powiedział Szczepański.
Zaznaczył, że takie działanie przynosi efekty - jest zainteresowanie taką formą sprzedaży. - W ubiegłym roku tuż przed Świętami Bożego Narodzenia zrobiliśmy ankietę na jednym z krakowskim bazarów, przepytaliśmy 300 osób, które przyszły specjalnie po żywnego karpia. Okazało się, że większość (ponad 80 proc.) kupiła pływającą rybę, którą na miejscu wypatroszono. Wówczas - jak zauważył - faktycznie jest gwarancja świeżości ryby, jest to optymalna forma sprzedaży dla hodowców - ocenił.
Polacy zjadają pół kilo karpia na głowę
Ostatnio sieci handlowe, które już kilka lat temu zrezygnowały ze sprzedaży żywych ryb, zamawiają u rybaków całą rybę w lodzie. "Ryba zabita i nie wypatroszona, szybko się psuje i źle wygląda", mimo że jest na nią promocja i jest ona tania. W opinii branży rybackiej jest to antyreklama - ocenił.
W tym roku "ceny dla rybaków od ubiegłorocznego dna nie odbiły się". - Odbiorcy hurtowi i sieci handlowe proponują za całą rybę 12-13 zł/kg, hurtownicy na bazarach płacą 15-18 zł/kg. Cena detaliczna w gospodarstwach rybackich jest na poziomie 22-28 zł/kg - wyliczał Szczepański. Dodał, że znacznie wyższe są ceny detaliczne filetów, najdroższy jest filet nacinany tj. pozbawiony ości - ok.60-80 zł/kg.
Jak mówił, w tym roku ryb wagowo może być mniej, gdyż na wiosnę było zimno i ryby nie urosły. W ubiegłym roku Polska uzyskała 21,5 tys. ton. Całość produkcji jest konsumowana w kraju. Średnio zjadamy 0,5 kg karpa na głowę. Dodał, że w razie braków na rynku karpie importowane są z Czech.
W Polsce karpie hodowane są głównie w południowej Polsce - w Dolinie Baryczy (zwanej stolicą karpia), na Śląsku i w Małopolsce ale stawy hodowlane można spotkać także w innych regionach kraju.
W opinii szefa Towarzystwa, jeżeli gospodarstwo rybackie widzi swoją przyszłość w hodowli ryb, musi zainwestować w sprzedaż bezpośrednią i zbudować sobie rynek, mieć stałych klientów. Przyszłość gospodarstw rybackich powinna być związana z alternatywnym handlem. Przede wszystkim powinny one uniezależnić od dużych graczy np. sieci handlowych, które chcą karpie kupować tanio. - Oni dyktują warunki ile, co kupić i za jaką cenę kupić - wyjaśnił.
W Polsce jest ok. 1 tys. gospodarstw towarowych, takie gospodarstwo rybackie powinno nie tylko sprzedawać ryby i to w ciągu całego roku, a nie tylko na święta; prowadzić gastronomię; zajmować się przetwórstwem ryb. To powinno być połączone z łowiskami dla wędkarzy i agroturystyką - argumentował Szczepański.
Zdrowy karp
Poinformował, że branża przygotowuje aplikację, która wskazywałaby lokalizacje gospodarstw rybackich, gdzie można np. zjeść świeżego karpia. Będzie to atrakcja turystyczna, przyciągająca nie tylko jedzeniem, ale też możliwością obserwacji m.in. ptaków żyjących wokół stawów.
Szczepański przypomniał, że w ubiegłym roku prowadzona była kampania Sportowy Karp zorganizowana przez Towarzystwo Promocji Ryb "Pan Karp" mająca na celu zwiększenie trendu konsumpcji ryb hodowanych, głównie karpi. Jej efektem było m.in. opracowanie receptury przez naukowców z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie karpiowego batonika. Zdaniem uczonych, co potwierdziły badania, to dobry suplement diety, w szczególności dla sportowców. Jednak, na razie batonik nie jest produkowany, nie ma bowiem inwestora.
Anna Wysoczańska (PAP)