Pensje nauczycieli za luty 28-ego a nie 1-ego. Nie płaci się za gotowość pracy [Propozycja]
REKLAMA
REKLAMA
Wywiad (fragmenty) z: Grzegorz Cichy, prezes Unii Miasteczek Polskich. Wywiad przeprowadzili dziennikarze Serwisu Samorządowego PAP
REKLAMA
Serwis Samorządowy PAP: Jak ocenia Pan zmiany w obszarze oświaty?
REKLAMA
Grzegorz Cichy, prezes Unii Miasteczek Polskich: Nie sposób dokonać takiej oceny w kilku zdaniach. Na pewno wzrósł prestiż zawodu nauczyciela. Podniesienie płac dla nauczycieli to dobra rzecz, ale nie będę ukrywał, że jest to kłopot dla samorządów. Podwyżka nie tylko pensji nauczycielskich, ale w ogóle podwyżka płacy minimalnej to duże obciążenie dla samorządowych budżetów. W wielu gminach wydatki oświatowe to pozycja najważniejsza w budżecie. Nie inwestycje, a właśnie wydatki na oświatę, czyli wydatki bieżące. Nauczyciele powinni jednak być z tych decyzji zadowoleni, choć związkowcy upominają się o kolejne podwyżki. Sądzę jednak, że aktualnie nauczyciele są już bardzo dobrze wynagradzani.
REKLAMA
Dużą zmianą z perspektywy Unii Miasteczek Polskich jest to, że nie brakuje chętnych do wykonywania zawodu nauczyciela. W naszych miasteczkach czy gminach miejsko-wiejskich zdarzają się nauczyciele z dużych miast, którzy decydują się dojeżdżać i pracować w szkole w mniejszej miejscowości. Zmiany wynagrodzeń na pewno też zatrzymały w zawodzie nauczycieli starszego pokolenia. Tym bardziej, że pojawiły się zapowiedzi dotyczące poszerzenia uprawnień do nagród jubileuszowych, wyższych odpraw emerytalnych itd.
Minusem w związku ze zmianami jest na pewno ciągle trwająca w ministerstwie zawierucha dotycząca spraw ideologicznych. Niestety każda nowa władza zaczyna od przemeblowania listy lektur i podstawy programowej. To nie do końca jest dobre ani dla nauczycieli ani uczniów i rodziców. Być może prościej byłoby wypracować jakiś standard i tylko przechylać wahadło w prawo lub w lewo. Powinien obowiązywać jakiś kanon. Nie podoba mi się to, że każda nowa władza zaczyna od majstrowania przy edukacji. Brakuje tego, by spojrzeć i zastanowić się jak dostosować nauczanie w szkole do realiów bardzo szybko zmieniającego się świata. Musimy uczyć dzieci jak odnaleźć się w przebodźcowanym świecie. Covid obnażył mnóstwo problemów społecznych. Rodziny funkcjonują dzisiaj w zupełnie inny sposób niż w poprzednich latach. Jest dużo rodzin dysfunkcyjnych, niewydolnych, coraz więcej rodzin jest patchworkowych, są też takie funkcjonujące w długiej rozłące, ponieważ któryś rodzic pracuje za granicą. Niestety coraz częściej rodzice oczekują od dyrektora szkoły i nauczycieli, że to oni będą zastępowali rodziców i oni będą się zajmować wychowaniem dziecka, bo rodzic z różnych powodów nie jest w stanie tego zrobić. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest standaryzacja etatów specjalistów w szkołach. Pedagog specjalny, psycholog wspomaga środowisko szkoły w rozwiazywaniu problemów.
PROMOCJA: Polecamy prenumeratę startową DGP. Opłata tylko 19,99 zł
(...)
Tym bardziej, że wiele samorządów zwraca uwagę na fakt, że sposób naliczania potrzeb oświatowych jest niejasny i ciężko w tej sytuacji zaplanować budżet
G.C.: To jest pewien eksperyment. Unia Miasteczek Polskich od dawna postulowała, aby wynagrodzenia nauczycieli przejął budżet państwa. Takie rozwiązania funkcjonują w Europie i na świecie, m.in. we Francji i niektórych landach niemieckich. Wtedy nauczyciel staje się funkcjonariuszem publicznym jak policjant czy strażak. Ministerstwo nie bardzo chce o tym słyszeć, ale my uważamy, że byłoby to bardziej rozsądne, nie tylko jako zadanie gminne i lokalne, samorządowe, ale ogólnopolskie. Samorządy poradzą sobie z wynagradzaniem personelu administracyjnego czy sprzątającego a także z opłatami za infrastrukturę, ale najgorsze są dla nas podwyżki wynagrodzeń nauczycieli, na które nie dostajemy wystarczających środków, one są ujęte w algorytmach, ale tylko w niewielkiej części, całość podwyżki wraz z kosztami towarzyszącymi musi wypłacić samorząd.
Sytuacja demograficzna nie ułatwia sprawy
G.C.: Demografia pokazuje, że są gminy, w których nie urodziło się ani jedno dziecko. W perspektywie kilku lat będą zmniejszone oddziały klasowe. Postulujemy wprowadzenie minimalnej liczby uczniów w klasie, tak by przykładowo poniżej 8 dzieci nie tworzyć oddziału klasowego. Wtedy dzieci dołączałyby do innej szkoły lub filii. W innym przypadku jest to ze stratą dla dzieci. Dziecko potrzebuje grupy rówieśniczej do prawidłowego rozwoju. Jeśli dziecko nie będzie miało z kim wspólnie się uczyć czy rywalizować lub po prostu spędzać czasu, to nie poradzi sobie później w dużej klasie w szkole średniej. Klasy liczące po 6, 7 dzieci są klasami niewydolnymi wychowawczo, bo nawet nie ma już co mówić o aspekcie finansowym. To jest postulat, z którym ministerstwo i kuratoria mierzą się niechętnie. Jak na razie pojawiły się zachęty, aby wykorzystywać małe szkoły do tego, by stały się ośrodkami wielofunkcyjnymi. Niemniej ministrowie finansów i edukacji muszą pochylić się nad kosztami, które ponosimy na wysoko wykształconych i wysokopłatnych nauczycieli, którzy uczą w małej wiejskiej szkole, do której uczęszcza niewielu uczniów.
Czego jeszcze w zakresie edukacji domaga się Unia Miasteczek Polskich?
G.C.: Wśród innych naszych postulatów znalazło się też przeniesienie wypłat dla nauczycieli z początku miesiąca na jego koniec. Takie rozwiązania funkcjonują przecież wszędzie – płaci się za wykonaną pracę a nie za gotowość do jej świadczenia. Wyrównanie należnego wynagrodzenia pobranego z góry, w przypadku choćby absencji chorobowej u nauczyciela, wymaga znacznych nakładów pracy przy rozliczeniu wynagrodzenia.
Bardzo gnębi nas też kwestia posiłków w szkołach. Wydajemy na to spore pieniądze. Ograniczają nas przepisy o zamówieniach publicznych. W mojej gminie wydaję milion złotych z budżetu na dożywianie w 7 szkołach. To nie są już czasy, gdy dzieci chodziły głodne, myślę, że rodzice mają pieniądze na ich wyżywienie.
Kolejny niemniej ważny postulat dotyczy nauczycielskich urlopów dla poratowania zdrowia. Wypłata wynagrodzenia za ten czas powinna leżeć w gestii ZUS-u a nie samorządu. Jeśli w małej gminie kilku nauczycieli idzie na urlop dla poratowania zdrowia to jest to mnożenie kosztów, które bardzo obciąża budżet.
Wydaje nam się, że powinno się dać więcej pieniędzy gminom. Województwa nie mają takich problemów z edukacją, bo mają tylko kilka szkół. Tak samo powiaty, mają po kilka szkół na dany obszar. Natomiast miasta, gminy mają kilka, kilkanaście a nawet kilkadziesiąt szkół i to zawsze jest duża pozycja w budżecie. Zatem większy strumień pieniędzy powinien być skierowany na uzupełnienie wydatków w gminach.
(...)
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
REKLAMA