Okręgi jednomandatowe nie od razu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Zastosowanie większościowego systemu wyborczego opartego na wyborze przedstawicieli w okręgach jednomandatowych nie jest postulatem nowym. Zwolennicy tego rozwiązania argumentują, że wyborca będzie wybierał wówczas konkretną osobę, a nie partię polityczną. Na przykładzie demokracji anglosaskich, a w szczególności systemu brytyjskiego - podkreślają niewielkie rozdrobnienie i łatwość wyłaniania większości rządzącej w wybranych tą drogą organach.
REKLAMA
Wprowadzenie okręgów jednomandatowych w wyborach samorządowych w Polsce stanowi zapewne plan minimum projektodawców, wobec trudności przeprowadzenia podobnej zmiany w wyborach parlamentarnych (konieczność zmiany konstytucji). Mimo to propozycja, by nowym systemem objąć wybory samorządowe wszystkich szczebli, wydaje się w polskich warunkach zbyt radykalna i ryzykowna. Niezmiernie trudno przewidzieć skutki tak poważnej zmiany wobec niewielkich doświadczeń w zastosowaniu okręgów jednomandatowych w wyborach do ciał kolegialnych w Polsce. Warto wspomnieć, że dotychczas wybory według tej formuły (wzorowanej na ordynacji brytyjskiej) przeprowadzano jedynie w radach dzielnic niektórych polskich miast (np. Krakowa). Rady takie oczywiście nie podlegają rygorom ustawy Ordynacja wyborcza do rad gmin, powiatów i sejmików województw. Jak wskazują badania opinii publicznej - polscy wyborcy dość długo przyswajają wszelkie zmiany w regulacjach wyborczych. Mogą wystąpić negatywne skutki wyborów większościowych, jakim jest np. niedoreprezentowanie dużych grup obywateli. Odgrywające tak ważną rolę, organy samorządowe nie powinny zostać poddane tak poważnemu eksperymentowi. Należałoby raczej przyjąć postulat wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych jako potencjalny kierunek zmian i stopniowo, ewolucyjnie do niego dążyć, przyzwyczajając wyborców do nowej formuły i zbierając doświadczenia. Pierwszym krokiem mogłoby być rozszerzenie zasady wyborów większościowych w wyborach do rad gmin o liczebności do 100 tys. mieszkańców (dotychczas wybory takie przeprowadza się jedynie w gminach posiadających mniej niż 20 tys. mieszkańców). Sprzyja temu formuła nowoczesnych kampanii wyborczych i rozwój mediów, pozwalające obywatelom na coraz łatwiejsze poznanie oferty poszczególnych kandydatów. Dopiero kolejnym krokiem mógłby być wybór tych rad w jednomandatowych okręgach wyborczych.
REKLAMA
Bezpośredni wybór starosty jest propozycją ciekawą. Pozytywne doświadczenia z funkcjonowania organów samorządowych wybieranych w wyborach bezpośrednich (wójta, burmistrza, prezydenta) i wyraźna akceptacja społeczna takiego trybu (w tym zauważalnie wyższa frekwencja) z pewnością uzasadniają dalszą jego ewolucję. Zwolennicy nowego rozwiązania słusznie wskazują również na potencjalne wzmocnienie pozycji starostów i skuteczniejsze sprawowanie władzy wykonawczej. Warto również podkreślić, że kampania wyborcza na stanowisko starosty pozwoli zainteresować obywateli problematyką zadań oraz kompetencji samorządu na szczeblu powiatowym.
Proponowanym zmianom w samorządowym prawie wyborczym powinny towarzyszyć również projekty nowelizacji przepisów dotyczących finansowania samorządowych kampanii wyborczych - dostosowujące je do nowych realiów. Należy również zapewnić obywatelom rzetelną i kompleksową informację o zbliżających się wyborach. Wzorem m.in. Holandii można to osiągnąć, wprowadzając zapis o obowiązku przesyłania obywatelom na kilka tygodni przed wyborami pocztowych zawiadomień, zawierających m.in. adres lokalu wyborczego, godziny jego otwarcia, a także sposób i zasady oddawania głosów.
JAROSŁAW ZBIERANEK,
prawnik, politolog z Instytutu Spraw Publicznych
ŁS
REKLAMA
REKLAMA