Akcja "Jak nie czytam, jak czytam" w 2023 r.
REKLAMA
REKLAMA
Organizatorem akcji jest wydawca miesięcznika "Biblioteka w Szkole".
REKLAMA
Co to jest akcja "Jak nie czytam, jak czytam"?
REKLAMA
"Głównym celem akcji jest budowa pozytywnego wizerunku czytania. Sprawienie, by książka w szkole nie kojarzyła się z obowiązkową lekturą, lecz z czymś przyjemnym, ze spokojem, z wolnym czasem i rozrywką. Chcemy dać każdej uczennicy i uczniowi okazję do poczytania sobie w gronie koleżanek i kolegów, w miłych, niecodziennych, bardziej lub mniej rozrywkowych okolicznościach, bez dorabiania dydaktycznej otoczki. Akcja ma również za zadanie zachęcić tych uczniów, którzy nie odkryli jeszcze radości z czytania i traktują je, jako przykry obowiązek. Nie zmuszajmy ich, lecz motywujmy. Niech się przekonają, że czyta nie tylko garstka najlepiej uczących się rówieśników, ale wszyscy – łącznie z nauczycielami, pracownikami szkoły i gośćmi. Że książki to nie tylko lektury i pozycje poważne, o wysokim progu wejścia, lecz również te rozrywkowe, niewymagające wysiłku" - tłumaczy organizator.
Podaje, że pomysł na akcję powstał po lekturze wskaźników czytelnictwa. "Są one prowadzone w grupie powyżej 15. roku życia i wskazują, że aż 62 proc. osób nie przeczytało w ciągu roku żadnej książki" - wskazuje. "Młodzi ludzie czytają znacznie więcej niż dorośli, a jednocześnie są przez nich pouczani na temat zalet czytania. Odwracamy więc role: to uczniowie mogą pokazać dorosłym, jak się czyta" - dodaje.
"Nie ma się czego obawiać. Zasady są bardzo proste, regulamin krótki, a w akcję wpisana jest duża dowolność. Z powodzeniem zrealizowały ją już tysiące bibliotek" - zaznacza organizator.
Ilu uczniów w akcji "Jak nie czytam, jak czytam"?
W latach ubiegłych, przed pandemią COVID-19, w akcji brało udział ponad 400 tys. uczniów z ponad 2 tys. bibliotek. Prowadzona była – zależnie od miasta – w szkołach, na rynkach, stadionach, ulicach, w parkach. Forma była dowolna – czasem organizowany był zwykły piknik czytelniczy z rodzicami i nauczycielami, a czasem kilkugodzinne obchody z wieloma atrakcjami dla wielu szkół. W rekordowym 2017 r. wzięło w niej udział blisko 460 tys. osób.
Zasady akcji "Jak nie czytam, jak czytam"
"Przede wszystkim chcemy sobie miło poczytać. Nikogo do niczego nie zmuszamy – ani uczniów, ani organizatorów" - brzmi pierwsza z pięciu zasad akcji "Jak nie czytam, jak czytam". "Symbolem akcji jest bicie rekordu liczby uczniów czytających w jednym momencie, ale przede wszystkim chodzi o budowanie pozytywnego wizerunku książki. Rekord ma motywować uczniów i uświadamiać wspólny potencjał organizacyjny bibliotek" - brzmi kolejna. "W akcji najważniejsi są uczniowie i to im podporządkowujemy działania, to im ma się podobać. Podstawa sukcesu akcji jest jej prostota. Każdy organizuje ja tak, jak chce i może – od spektakularnych obchodów po kameralne wspólne czytanie" - podkreślono w zasadach.
"Akcja jest wizytówka środowiska bibliotekarzy. Organizujemy ja wspólnie, bez zewnętrznego finansowania, politycznych patronów i podtekstów. Organizatorem jest każda zaangażowana placówka" - zaznaczono w zasadach.
Informacje o akcji są na stronie internetowej www.czytamy.org. Można tam znaleźć m.in. pomysły, podpowiedzi, jak przeprowadzić akcję, aby była atrakcyjna dla uczniów (zalecane jest dostosowanie formy do wieku uczestników), a także bazując na doświadczeniach z lat ubiegłych, porady, czego podczas akcji nie robić, by nie zniechęcać uczniów.
REKLAMA
Jak podaje organizator akcja wyrosła z energii, która wytworzyła się w naszym środowisku po sukcesie protestu "STOP likwidacji bibliotek" z 2013 r. Następnie udało się wywalczyć dopisanie bibliotek szkolnych do Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa, a w 2015 r. biblioteki wspólnie zorganizowały Ogólnopolskie Wybory Książek, w których ulubione książki wybrało 447 tys. uczniów. By zagospodarować tę chęć do działania, od 2016 do 2019 r. organizowano akcję "Jak nie czytam, jak czytam", która - jak ocenia organizator - stała się najliczniejszą akcją czytelniczą w Polsce.
"Niestety, w 2020 r. możliwość kontynuacji przerwała praca zdalna, a w latach kolejnych – obostrzenia lub możliwość ich wprowadzenia. Nie chcieliśmy tworzyć fikcji w postaci ewentualnego czytania przed kamerami laptopów. Po kilkumiesięcznej modzie na takie działania na początku pandemii później tego typu pomysły wydawały nam się jedynie przygnębiające i sprzeczne ze zbiorowym charakterem akcji" - wyjaśnia.
REKLAMA
REKLAMA