Podwyżka składki zdrowotnej zamiast reformy KRUS
REKLAMA
Jeśli reforma KRUS zostanie przeprowadzona w zaproponowanym kształcie, rząd pozbawi się potencjalnych środków niezbędnych dla wsparcia reform w publicznej ochronie zdrowia.
REKLAMA
REKLAMA
Obecnie nakłady na ten sektor wynoszą około 46,4 mld zł, czyli nieco ponad 4,2 proc. PKB. Według związków zawodowych i środowisk medycznych powinny stanowić minimum 6,2 proc. PKB. Objęcie rolników, nawet jeśli pominąć tych najmniej zasobnych, ogólnymi zasadami ubezpieczenia społecznego, pozwoliłoby się zbliżyć do postulowanych wielkości. Utrzymywanie dotychczasowego systemu ubezpieczeń rolników, nawet po tak zwanej reformie KRUS, będzie nadal kosztować budżet około 15 mld zł rocznie.
Nie ma więc żadnych powodów, poza politycznymi, aby utrzymywać ten nieracjonalny i niesprawiedliwy system. Rolnicy i ich rodziny są pełnoprawnymi uczestnikami systemu publicznej ochrony zdrowia, na utrzymanie którego łożą nieproporcjonalnie mniej niż pozostała część społeczeństwa, z emerytami włącznie. Nie podlegają również powszechnemu obowiązkowi opłacania PIT. Jednocześnie są, jak dotąd, jedynymi bezpośrednimi beneficjentami przystąpienia Polski do UE (dopłaty bezpośrednie).
Wiele krajów zachodnich nie od dziś dopłaca do ubezpieczeń pracujących w rolnictwie. Problem jednak polega na skali zjawiska. W Holandii np. odsetek zatrudnionych w rolnictwie wynosi około 3,5 proc. ludności czynnej zawodowo, we Francji i Niemczech nie więcej niż 6 proc. do 7 proc. W biedniejszej Polsce kilkakrotnie więcej. Trzeba otwarcie powiedzieć, że nie stać nas na taką rozrzutność.
REKLAMA
Z punktu widzenia pozostałych uczestników systemu istotne jest, jaką alternatywę mają rządzący ze względu na rezygnację z rzeczywistej reformy KRUS. Jak się wydaje, ma nią być propozycja podwyższenia składki zdrowotnej o 1 proc. od początku 2010 roku. Jest to faktyczne podwyższenie podatków dla nierolniczej części ubezpieczonych.
Rozwiązanie to, o czym pisała GP, zmniejszy wynagrodzenia netto wszystkich zatrudnionych o około 25 zł, a co gorsza obniży emerytury o kilkanaście złotych. W konsekwencji zaś, skutecznie zniweluje skutek obniżenia podatków dokonanych od połowy 2007 roku i na początku 2008 roku. W istocie trudno sobie wyobrazić bardziej niekonsekwentne działania rządu
MARIUSZ JĘDRZEJCZAK
p.o. dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Zgierzu
REKLAMA
REKLAMA