Jak prawidłowo wyznaczyć godziny pracy urzędnika
REKLAMA
REKLAMA
Zdecydowana większość urzędów ma tak wyznaczone godziny pracy, że przynajmniej jednego dnia są one otwarte dłużej. Jednak taki system inspekcja pracy uznaje za niezgodny z prawem pracy. Dlaczego?
REKLAMA
Zgodnie z kodeksem - to nadgodziny
Ustawa o pracownikach samorządowych w art. 24 ust. 1 nakazuje urzędom określenie w regulaminach pracy rozkładu czasu pracy w sposób „zapewniający obywatelom załatwianie spraw w dogodnym dla nich czasie”. Jest to więc naczelna zasada funkcjonowania pracodawców samorządowych - są oni jednostkami administracji publicznej, które mają służyć obywatelom.
Zarazem kolejny przepis, czyli ust. 2 wymienionego artykułu, określa normy czasu pracy dla urzędników - 8 godzin na dobę i 40 tygodniowo. I z tego wynikają wszystkie problemy.
REKLAMA
Kodeks pracy obowiązuje bowiem także samorządy - jeżeli inaczej nie reguluje danej kwestii sama ustawa o pracownikach samorządowych. W kodeksie zaś doba pracownicza jest wyraźnie zdefiniowana. Art. 128 par. 3 pkt 1 k.p. stanowi, że do celów rozliczania czasu pracy pracownika przez dobę należy rozumieć 24 kolejne godziny, poczynając od godziny, w której pracownik rozpoczyna pracę zgodnie z obowiązującym go rozkładem czasu pracy. Oznacza to, że jeżeli dany pracownik ma wyznaczony początek pracy na przykład na godz. 10.00, to jego doba pracownicza kończy się w następnym dniu o 10.00.
Praca musi trwać 8 godz. na dobę. Skoro doba kończy się o 10.00, to - ściśle interpretując przepisy kodeksowe - jeśli urzędnik rozpoczynałby pracę następnego dnia już o 8.00, wówczas pracowałby jeszcze 2 godz. ponad dobową normę.
Praca wykonywana ponad obowiązujące pracownika normy czasu pracy to godziny nadliczbowe. Tak określa je art. 151 par. 1 k.p. Zatem w powyższym przypadku dwie godziny - od 8.00 do 10.00 - to nadgodziny. Te zaś mogą wystąpić tylko w dwóch przypadkach:
• konieczności prowadzenia akcji ratowniczej w celu ochrony życia lub zdrowia ludzkiego, ochrony mienia lub środowiska albo usunięcia awarii,
• szczególnych potrzeb pracodawcy.
Polecenie pracy w nadgodzinach musi więc być wyraźne, wydane przez pracodawcę lub co najmniej przełożonego danego urzędnika. Musi mieć też określony cel i potrzebę - nie wolno zatrudniać w nadgodzinach pracowników bez wyraźnego powodu lub ze względu na widzimisię kierownika. Najważniejsza jest jednak zasada, że praca ponad wyznaczoną kodeksowo normę nie może być zaplanowana z góry na dany okres (miesiąc czy rok). Jest to niedopuszczalne nadużycie prawa.
Ustawa nie daje pola manewru
Powyższe zasady obowiązują bezwzględnie większość pracodawców. Niestety, w przypadku przeważającej grupy pracowników samorządowych nie ma szansy na zastosowanie innych systemów czasu pracy. Nie można zastosować systemu równoważnego - gdyż praca może być wykonywana tylko przez 8 godzin dziennie. Nie da się też zastosować w pełni zasady określonej w przepisach o pracownikach urzędów państwowych (która także ma zastosowanie w służbie cywilnej), zgodnie z którą można pracowników zatrudniać poza normalnymi godzinami pracy w urzędzie. Ten wyjątek dotyczy bowiem tylko pracowników mianowanych. Tych dzisiaj w gminach jest już coraz mniej, a w powiatach i województwach nie ma w ogóle.
GSiA OSTRZEGA
REKLAMA
Wszystko to oznacza, że organizacja pracy ustalająca dla tego samego pracownika różne godziny urzędowania w różnych dniach jednego tygodnia jest w większości przypadków niedopuszczalna. Może być uznana za naruszenie przepisów o czasie pracy, za co winnym grozi kara grzywny nawet do 30 tys. zł (art. 281 pkt 5 k.p.).
Z kolei ustalenie jednolitych godzin pracy dla wszystkich pracowników - np. od 8.00 do 16.00 lub od 9.00 do 17.00 - może spowodować, że spora część petentów nie będzie należycie obsłużona. W takich godzinach pracuje także zdecydowana większość zatrudnionych, którzy nie zawsze mogą zwolnić się z pracy.
Natomiast zmiana czasu urzędowania pod koniec tygodnia - np. ustalenie późniejszych godzin w piątek - nie zawsze będzie odpowiadać pracownikom, a i załatwiający sprawy w urzędach często wolą to robić raczej na początku lub w środku tygodnia.
Praca zmianowa to sposób na „dobę pracowniczą”
Sytuacja nie jest jednak bez wyjścia.
GSiA radzi
Najlepszym rozwiązaniem wydaje się wprowadzenie systemu pracy zmianowej w urzędach.
Z tym nie powinno być problemów prawnych. Art. 146 k.p. stanowi wyraźnie: praca zmianowa jest dopuszczalna bez względu na stosowany system czasu pracy. Co więcej, jeżeli w umowach o pracę nie wpisano wprost konkretnych godzin pracy, a jedynie ogólnie wskazano wymiar etatu, pozostawiając tę kwestię do rozstrzygnięcia regulaminowi pracy danej jednostki, wówczas zmiana godzin pracy może być dokonana tylko poprzez zmianę tego regulaminu, bez konieczności dokonywania wypowiedzeń lub innych zmian umów o pracę. Pogląd ten wyraził już 30 lat temu Sąd Najwyższy w orzeczeniu z 25 marca 1977 r. (sygn. akt I PZP 60/78), w którym wskazał m.in., że „organizowanie procesu pracy, w tym również ustalenie obowiązującego pracowników rozkładu czasu pracy należy do uprawnień dyspozycyjnych kierownictwa zakładu pracy. Wypowiedzeniu zmieniającemu podlegają tylko i wyłącznie te warunki pracy lub płacy, tj. elementy umowy o pracę, które wynikają z tej umowy (art. 42 par. 1 k.p.), czyli są ustalane mocą woli stron stosunku pracy (art. 29 par. 1 k.p.). Ustalona (...) organizacja czasu pracy i późniejsze zmiany w tym zakresie dotyczą określonych przez Kodeks pracy składników umownego stosunku pracy, wiążą więc pracowników bez potrzeby dokonywania przez zakład pracy wypowiedzenia warunków pracy lub płacy”.
Pracą zmianową jest wykonywanie pracy według ustalonego rozkładu czasu pracy przewidującego zmianę pory wykonywania pracy przez poszczególnych pracowników po upływie określonej liczby godzin, dni lub tygodni (art. 128 par. 2 pkt 1 k.p.). Kodeks nie definiuje szczegółowo, co oznacza „zmiana pory wykonywania pracy”.
Można więc przyjąć, że wprowadzenie np. dla jednej grupy pracowników rozpoczęcia pracy na godz. 8.00, a dla drugiej - na godz. 11.00 stanowi już wprowadzenie pracy zmianowej. Trzeba jednak pamiętać, że w pełni zgodny z prawem będzie wówczas taki rozkład, który powoduje przechodzenie pracowników z I zmiany na II w cyklach co najmniej tygodniowych.
A może soboty pracujące?
Obecnie wszystkich zatrudnionych obowiązuje 5-dniowy tydzień pracy. Tak też określa podstawową normę czasu pracy art. 128 k.p. To zarazem oznacza, że co najmniej od maja 2001 r. (tj. od ówczesnej nowelizacji Kodeksu pracy) nie ma już w Polsce wolnych sobót. Na pracodawców „niepaństwowych” (tj. nienależących do systemu administracji rządowej) przepisy nakładają jedynie obowiązek wyznaczenia takiego rozkładu pracy, który uwzględnia w każdym tygodniu minimum 2 dni wolne - niedzielę oraz dzień wynikający z 5-dniowego tygodnia pracy. Czy będzie to sobota, czy inny dzień tygodnia - zależy wyłącznie od pracodawcy i nie ma to związku z systemem czasu pracy czy pracą zmianową.
Wprowadzenie np. dla jednej grupy pracowników rozpoczęcia pracy na godz. 8.00, a dla drugiej - na godz. 11.00 stanowi już wprowadzenie pracy zmianowej. Trzeba jednak pamiętać, że w pełni zgodny z prawem będzie wówczas taki rozkład, który powoduje przechodzenie pracowników z I zmiany na II w cyklach co najmniej tygodniowych.
Jeżeli w umowach o pracę nie wpisano wprost konkretnych godzin pracy, a jedynie ogólnie wskazano wymiar etatu, pozostawiając tę kwestię do rozstrzygnięcia regulaminowi pracy danej jednostki, to zmiana godzin pracy może być dokonana tylko poprzez zmianę tego regulaminu, bez konieczności dokonywania wypowiedzeń lub innych zmian umów o pracę.
WAŻNE
Ustalając rozkład czasu pracy w urzędzie, można więc przewidzieć taką sytuację, że część urzędników będzie wykonywać swoje obowiązki w soboty, a dzień wolny dla nich wyznaczony będzie w innym dniu tygodnia.
Ponieważ jednak niedziela powinna być rozkładowym dniem wolnym (urzędy nie są zaliczone do grupy pracodawców, którzy mogą wykonywać pracę w niedzielę lub święta, choć wydaje się, że do końca nie jest to wykluczone), oznacza to w praktyce, że urząd lub inna jednostka samorządowa musi zapewnić swoim pracownikom szósty dzień wolny w poniedziałek. Wynika to z kolei z obowiązku zapewnienia nieprzerwanego 35-godzinnego odpoczynku tygodniowego, który nakazuje art. 133 par. 1 k.p.
Michał Culepa
REKLAMA
REKLAMA