Kolejowy paradoks przewozowy
REKLAMA
Chodzi o opłatę za korzystanie z torów kolejowych, którą wszyscy przewoźnicy odprowadzają do zarządzającej infrastrukturą spółki PKP PLK. Łańcucki poinformował, że jeżeli dwaj przewoźnicy będą dalej zalegać z płaceniem za dostęp do torów, PKP PLK może nie mieć pieniędzy na wypłaty dla swoich pracowników.
REKLAMA
Wyjaśnił, że spółka wprawdzie dysponuje pewną sumą pieniędzy, ale mają być one przeznaczone na inwestycje, a nie "na uzupełnianie braków w działalności operacyjnej".
"Zarząd spółki postanowił skorzystać z uprawnienia przysługującego mu na podstawie zawartych umów o udostępnianie torów kolejowych i zażądał ograniczenia pracy przewozowej przez Przewozy Regionalne i PKP Intercity. O ograniczeniach w kursowaniu pociągów przewoźnicy powiadomią pasażerów w trybie przewidzianym przepisami prawa" - poinformował rzecznik.
Przewozy Regionalne uruchamiają dziennie ok. 3 tys. pociągów, a PKP Intercity kilkaset.
Na początku kwietnia Przewozy Regionalne przelały na konto PKP PLK należność za nieopłacone faktury za grudzień 2009 r. Zarząd PLK odstąpił wówczas od rozwiązania umowy z Przewozami Regionalnymi. Jednocześnie zdecydował, że skoro Przewozy Regionalne wciąż mają dwumiesięczne zaległości w spłacie zobowiązań wobec PLK, przewoźnik ten ma ograniczyć od 24 kwietnia 2010 r. swoje przewozy do 80 proc. zapisanych w umowie.
REKLAMA
REKLAMA