TK: różny wiek emerytalny kobiet i mężczyzn zgodny z konstytucją
REKLAMA
Zgodnie z przepisami, ustawowy wiek emerytalny wynosi obecnie 60 lat dla kobiet, zaś dla mężczyzn - 65 lat. Dopiero po osiągnięciu tego wieku można ubiegać się o emeryturę. Wyjątek stanowią tzw. emerytury pomostowe dla pracujących w szczególnych warunkach lub wykonujących prace o szczególnym charakterze. Osoby takie mają prawo do emerytury w wieku 55 lat (kobiety) lub 60 lat (mężczyźni).
REKLAMA
Zdaniem RPO, który wystąpił do TK o wyjaśnienie sprawy (Janusza Kochanowskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej - PAP), zróżnicowanie wieku emerytalnego dyskryminuje kobiety. Powoduje, że krócej oszczędzają one na emeryturę, a dłużej ją pobierają. Wskutek tego ich świadczenia są niższe od świadczeń mężczyzn.
"Obecnie nie da się wykazać, że różnice biologiczne i społeczne między kobietami i mężczyznami mają bezpośredni związek ze zróżnicowaniem wieku emerytalnego" - argumentował w TK Lesław Nowacki z biura RPO.
REKLAMA
Zaznaczył wprawdzie, że osiągnięcie wieku emerytalnego nie musi oznaczać faktycznego przejścia na emeryturę, ale "jest to częsta przyczyna wywierania na kobiety nacisku na wycofanie się z rynku pracy, zwłaszcza w okresach podwyższonego bezrobocia".
Z tych wszystkich powodów, według RPO, przepisy różnicujące wiek emerytalny mają charakter dyskryminujący ze względu na płeć, przez co naruszają przepisy konstytucji. "Kończąc pracę zawodową w wieku 60 lat, kobiety mogą nawet nie wypracować sobie emerytury minimalnej" (obecnie niewiele ponad 800 zł brutto - PAP) - argumentował Nowacki.
Przedstawiciel Prokuratora Generalnego Robert Hernand powiedział w TK, że o pięć lat krótszy ustawowy wiek emerytalny kobiet nie jest dyskryminacją, lecz "uprzywilejowaniem wyrównawczym". "Prawo do zakończenia pracy zawodowej przez kobietę w wieku 60 lat jest obecnie jej decyzją. Ma wybór - pracować dalej, czy przejść na emeryturę i wykonywać w życiu inną rolę" - powiedział Hernand. Dlatego, zdaniem przedstawiciela Prokuratora Generalnego, skarga Rzecznika o sprzeczności przepisów różnicujących wiek emerytalny kobiet i mężczyzn nie jest zasadna.
Reprezentujący Sejm poseł Jacek Żalek (PO) podkreślał na rozprawie w TK, że "opinia społeczna zdecydowanie opowiada się przeciwko zrównaniu wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn".
REKLAMA
"Polacy i Polki przywiązują przede wszystkim wagę do możliwości angażowania się w życie rodzinne, nawet kosztem rozwoju zawodowego. Jesteśmy społeczeństwem tradycyjnym, w którym kobietom zwykle przypisywana jest rola matki wychowującej dzieci. Zabezpieczenia społecznego nie traktujemy zaś jako zabezpieczenia starości. Bezpieczeństwo finansowe ma nam raczej zapewnić majątek gromadzony przez pokolenia" - powiedział Żalek.
TK uznał, że przepisy dające prawo do odchodzenia na emeryturę w wieku 60 lat nie dyskryminują kobiet. Uzasadniając wyrok sędzia Stanisław Biernat powiedział, że prawo do odchodzenia na emeryturę w wieku 60 lat nie jest obowiązkiem. "Mimo zmian kulturowych sytuacja kobiet i mężczyzn różni się, zwykle na niekorzyść kobiet. Są one podwójnie lub nawet potrójnie obciążone pracą zawodową, wychowaniem dzieci i obowiązkami domowymi. Może to prowadzić do wcześniejszej utraty sił" - argumentował sędzia Biernat.
Trybunał nie zgodził się z argumentem RPO, że wcześniejszy wiek emerytalny kobiet powoduje, iż są one zwalniane z pracy, gdy tylko zyskują prawo do emerytury. Zdaniem TK nie musi się tak dziać i coraz częściej to same kobiety decydują, czy chcą w wieku 60 lat odejść na emeryturę, czy kontynuować zatrudnienie.
Sędzia Biernat powiedział też, że sam wiek emerytalny nie decyduje o wysokości świadczeń pobieranych przez kobiety. Składa się na to wiele innych czynników, jak na przykład zebrany w trakcie pracy zawodowej kapitał, wyniki giełdy, liczba lat pracy, średnia trwania życia czy przynależność do określonego funduszu emerytalnego.
TK zwrócił się też do parlamentu, by podjął prace nad zmianą przepisów prowadzącą do stopniowego zrównywania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.
Sprawa rozstrzygana była w składzie 12 sędziów TK. Trzech z nich: Ewa Łętowska, Teresa Liszcz, Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz zgłosiły zdanie odrębne.
REKLAMA
REKLAMA