Jaki jest zakres ochrony informacji poufnych
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Rozwój polskiego rynku kapitałowego znajduje odzwierciedlenie nie tylko w liczbie debiutów giełdowych, lecz także w rosnącej liczbie przejęć spółek publicznych. Widoczne jest bowiem coraz większe zainteresowanie inwestorów branżowych, a także funduszy typu venture capital, inwestycjami na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Mowa jest nie o wrogich przejęciach (hostile takeover), a o inwestycjach poprzedzonych umową z większościowym akcjonariuszem oraz kompleksowym badaniem prawnym i finansowym przejmowanej spółki publicznej (due diligence). Samo nabycie akcji spółki publicznej ma zaś miejsce w ramach publicznego wezwania.
REKLAMA
REKLAMA
Ważnym aspektem regulacyjnym przejęcia spółki publicznej jest ochrona informacji poufnych, czyli informacji, które nie zostały przekazane do publicznej wiadomości, a których upublicznienie mogłoby mieć wpływ na cenę akcji spółki publicznej. Przepisy nakładają obowiązki zarówno na spółki publiczne, jak też wprowadzają restrykcje związane z wykorzystywaniem informacji poufnych. Spółki publiczne z jednej strony muszą wykonywać obowiązki informacyjne dotyczące swoje działalności - m.in. w formie przekazywania raportów bieżących i okresowych - z drugiej zaś spółkom publicznym nie wolno generalnie ujawniać informacji poufnych podmiotom trzecim bez wcześniejszego upublicznienia tych informacji. Z kolei dla inwestora ochrona informacji poufnych oznacza zakaz dokonywania transakcji danymi papierami wartościowymi, jeśli inwestor uzyskał informację poufną przed wykonaniem obowiązku informacyjnego przez spółkę.
Jednym z z pytań stawianych przez inwestora zamierzającego przejąć spółkę publiczną jest pytanie, czy angażując się w transakcję nie narazi się na ryzyko uznania, iż jego działanie stanowi nadużycie rynkowe (inside dealing)? Obawa taka wynika z faktu, iż w toku badania due diligence spółki publicznej mogłoby dojść do przekazania inwestorowi nieujawnionej informacji poufnej przez spółkę lub informacja taka zostałaby po prostu zidentyfikowana przez doradców inwestora przeprowadzających badanie due diligence. Wówczas zastosowanie mogłyby znaleźć przepisy zakazujące takiemu inwestorowi dokonywania transakcji, których przedmiotem są akcje spółki publicznej, której badanie przeprowadzał. Doszłoby do paradoksalnej sytuacji, w której inwestor zamierzając przejąć spółkę publiczną i dokonując jej badania due diligence byłby narażony na ryzyko, iż transakcji nie będzie mógł sfinalizować. Trudno także spodziewać się, by inwestor zdecydował się na zakup kontrolnego pakietu akcji spółki publicznej bez jej zbadania.
DARIUSZ HARBATY
radca prawny, Kancelaria Clifford Chance
REKLAMA
REKLAMA