Urzędy pracy nie chcą aktywizować osób gorzej wykształconych
REKLAMA
Powiatowe urzędy pracy (PUP) prowadzą regularne badania efektywności szkoleń oferowanych swoim bezrobotnym, w tym kursów współfinansowanych ze środków unijnych. Badanie przeprowadzane jest po trzech miesiącach od zakończenia szkolenia. Według statystyk PUP średnio co trzecia przeszkolona osoba znajduje w tym czasie zatrudnienie.
REKLAMA
– Mimo wysokiej stopy bezrobocia 35–38 proc. osób, które kończą nasze szkolenia, podejmuje pracę – mówi Małgorzata Izdebska, dyrektor PUP we Włocławku.
W PUP w Łukowie odsetek osób zatrudnionych w wyniku szkoleń wyniósł w ubiegłym roku 22 proc., a w Janowie Lubelskim był dwukrotnie wyższy – 47 proc.
REKLAMA
Jednak eksperci podkreślają, że badania PUP nie są w pełni miarodajne, bo urzędy pracy najchętniej kierują na szkolenia osoby, które mają większe predyspozycje do znalezienia pracy. Najczęściej korzystają z nich osoby dobrze wykształcone. Drugą grupą preferowaną przez urzędy pracy są ludzie młodzi. Potwierdzają to statystyki PUP. Na przykład 83 proc. osób bezrobotnych z powiatu słubickiego, które za unijne środki PUP w Słubicach przeszkolił w 2009 roku, nie ukończyło 24. roku życia. Jednocześnie tylko 11 proc. uczestników tego szkolenia nie miało średniego lub wyższego wykształcenia.
– PUP najczęściej wysyłają na szkolenia młodych, dobrze wykształconych ludzi, ponieważ oni chcą się uczyć. Powoduje to, że pomocy szkoleniowej są pozbawione osoby, których sytuacja edukacyjna jest gorsza – podkreśla Urszula Sztanderska, ekspert rynku pracy.
Jej zdaniem urzędy pracy powinny włożyć więcej wysiłku w przekonanie do szkoleń osób starszych, którym najbardziej potrzebne jest zdobycie nowych kwalifikacji i umiejętności.
Z badania efektywności szkoleń aktywizujących bezrobotnych przeprowadzonego na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW wynika również, że szkolenia są najbardziej efektywne w przypadku osób o niskim poziomie wykształcenia. Jednak te przez powiatowe urzędy pracy są najrzadziej szkolone.
– PUP uważają, że nie warto w nich inwestować, ponieważ mają mniejsze szanse na szybkie podjęcie pracy – uważa Jacek Liwiński z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.
REKLAMA
REKLAMA