Elektroniczny system ochrony zdrowia - będzie opóźnienie
REKLAMA
REKLAMA
Istnieje ryzyko, że budowa elektronicznego systemu informacyjnego ochrony zdrowia nie zakończy się w terminie - ostrzega NIK. System powinien zacząć działać pod koniec przyszłego roku i odciążyć lekarzy, udoskonalić opiekę, zapobiegać wyłudzeniom oraz usprawnić sprawozdawczość. Miał gwarantować natychmiastowy dostęp do cyfrowo zapisanych wyników badań, możliwość ich konsultowania, analizowania i zestawiania.
REKLAMA
REKLAMA
Ustawa wprowadzająca system została uchwalona w bardzo ogólnym kształcie i z założenia wymagała uzupełnienia rozporządzeniami. Według NIK, w ciągu 15 miesięcy od wejścia ustawy w życie ministerstwo nie wydało wszystkich niezbędnych aktów prawnych. Nie ma kluczowych dla działania systemu rozporządzeń (dot. m.in. formatu wymiany danych), choć powinny być gotowe równocześnie z ustawą.
Choć pierwsze prace nad budową systemu rozpoczęto już w 2008 r., to do końca 2012 r. nie udało się rozstrzygnąć przetargu na budowę kluczowego podsystemu. Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia przekazywało ministerstwu dane powoli, z opóźnieniami i w szczątkowej formie - informuje NIK.
REKLAMA
Wybrane moduły obsługujące pojedyncze obszary, np. ratownictwo medyczne, powinny działać od listopada ubiegłego roku. Żaden z nich nie został jednak uruchomiony. Centrum do tej pory nie wie, jaki jest stan wyposażenia szpitali i innych świadczeniodawców w systemy i sprzęt niezbędny do współpracy z CSIOZ. Z ustaleń NIK wynika, że w przeważającej części szpitali działają tylko podstawowe programy, obsługujące np. ruch chorych. Im bardziej specjalistyczne rozwiązania, tym mniej placówek może się nimi pochwalić. Zaledwie 23 proc. szpitali wykorzystuje Internet w kontakcie z pacjentami (np. przy rejestracji czy ustalaniu terminu przyjęcia do szpitala). 20 proc. szpitali nie ma podstawowych systemów do obsługi ruchu chorych.
Szefowie poszczególnych placówek są zdezorientowani, bo z powodu braku rozporządzeń nie wiedzą co i jak powinni przygotować, by rozpocząć wdrażanie systemu. Niektórzy zaczęli działania na własną rękę. Budują niezależne, lokalne systemy, które obejmują jedynie chętnych świadczeniodawców. NIK ostrzega, że grozi to niespójnością lub powieleniem systemów, a w konsekwencji kłopotami z rozliczeniem unijnych funduszy.
Polecamy serwis: Zdrowie
REKLAMA
REKLAMA