Panie kierowniku, pani prezes, pani sędzio - tytułowanie
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Obcokrajowcy poznający język polski dziwią się, że Polacy tak często „oficjalnie” się tytułują. Powodem są zachowane w licznych zwrotach zaimki „pan” i „pani”, służące powszechnie jako grzecznościowa forma w stosunku do osób obcych czy starszych. W dobie międzynarodowych kontaktów prywatnych i zawodowych coraz trudniej polszczyźnie utrzymać te historyczne naleciałości związane z przeszłością szlachecką. Brakuje jednak innego uniwersalnego tytułu. Niezbyt trafnym zamiennikiem jest próba wprowadzania kalki z języka angielskiego. Według etnolingwistów, polski odpowiednik „you” znajdować by się musiał gdzieś pomiędzy głęboko zakorzenionym w polszczyźnie zwrotem oficjalnym „pan/pani” i zarezerwowanym dla osób znajomych zaimkiem „ty”. Coraz powszechniejsze są oczywiście przypadki szybkiego przechodzenia na formę „ty” w miejscu pracy, szczególnie w młodych zespołach, ale wciąż dzieje się to poprzez rezygnację z formy grzecznościowej za zgodą obu stron. Całkowite wykluczenie z użycia formy „pan/pani” jest natomiast w języku polskim niemożliwe.
REKLAMA
Ważnymi tytułami w miejscu pracy są stanowiska kierownicze. Ich tytulatura nie jest szczególnie skomplikowana. Wyrażając szacunek dla osoby je zajmującej, należy użyć formuły „pan/pani plus nazwa stanowiska”, pamiętając o odpowiedniej odmianie drugiego członu w zależności od płci rozmówcy: „panie dyrektorze”, „panie kierowniku”, „panie prezesie”, ale: „pani dyrektor”, „pani kierownik”, „pani prezes”.
Kwestia żeńskiej odmiany nazw stanowisk pozostaje wciąż w języku polskim nierozstrzygnięta, dopuszczalne są zatem zarówno formy typu „pani kierownik”, jak i „pani kierowniczko”. Jednym z wyjątków jest tu częsty błąd w mowie potocznej dotyczący zawodu sędziego: kobieta piastująca to stanowisko to sędzia, nie - sędzina (wyraz w dawnej polszczyźnie oznaczający żonę sędziego). Mówimy zatem „pani sędzia” i „pani sędzio”.
Należy zwracać uwagę na to, aby pomijać tę część tytułu zawodowego, który obniża rangę rozmówcy. Do zastępcy dyrektora zwrócimy się zatem „panie dyrektorze”, do wiceministra - „panie ministrze”.
REKLAMA
Polacy upodobali sobie używanie nazwy zawodu jako tytułu. Moda ta, choć rozpowszechniona, jest jednak w wielu przypadkach po prostu nieelegancka. Powstają bowiem rozmaite formy pseudotytułów („pani sprzątaczko”, „panie kierowco”), niekoniecznie pełniących swą pierwotną funkcję - nobilitacji. Z pewnością podkreślanie w ten sposób (zwłaszcza niskiej) funkcji zawodowej rozmówcy nie należy do taktownych. W przypadku, gdy mamy do czynienia z osobą na stanowisku niekierowniczym, nie powinno się używać tytułu zawodowego: „pani sekretarko”, „panie asystencie”. W tej sytuacji należy zastosować formę „pan/pani”, dodając imię lub nazwisko. Zwrot „pan/pani plus nazwisko” jest formą uniwersalną w wielu krajach europejskich, na przykład w Niemczech. Polakom jednak kojarzy się on z biurokracją i bywa źle odbierany.
Wyjściem z tej sytuacji jest coraz powszechniej używana forma „pan/pani plus imię”, dawniej uznawana za zbyt poufałą. Obecnie tego typu zwroty notuje się często nawet po pierwszej wymianie e-maili w korespondencji służbowej między osobami, które się nie znają. Obowiązkiem jest jednak w takim przypadku zachowanie pełnej formy imienia rozmówcy. Zdrobnienia stanowią zbytnie spoufalenie, a zatem nie są pożądane.
Prawdopodobnie forma „pan/pani plus imię” będzie coraz bardziej uniwersalna w języku polskim. Zmniejszyłoby to znacznie problemy związane z odpowiednim zwracaniem się do osób, z którymi wiążą nas wyłącznie stosunki zawodowe.
Joanna Kubera
REKLAMA
REKLAMA