Tylko 30 proc. uczelni korzysta z funduszy UE
REKLAMA
– Fundusze unijne to ogromna szansa dla szkół wyższych. Tylko w tym roku mamy do zakontraktowania 10 mld zł – podkreśla Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Z budżetu państwa uczelnie co roku otrzymują 11 mld zł. W latach 2007–2013 z programów unijnych mogą starać się o ponad 16 mld zł, czyli co roku przez pięć lat średnio o nieco ponad 3 mld zł. Dodatkowo uczelnie mogą ubiegać się o fundusze z regionalnych programów operacyjnych. Barbara Kudrycka obawia się, że niektóre uczelnie, mimo że ciągle narzekają na brak pieniędzy, nie będą w stanie skorzystać z tych funduszy.
REKLAMA
Aktywna co trzecia uczelnia
Z 457 polskich uczelni (131 publicznych i 326 niepublicznych) unijne projekty z programów: Kapitał Ludzki (PO KL) i Innowacyjna Gospodarka (PO IG) realizuje tylko 147.
REKLAMA
Oznacza to, że 68 proc. uczelni nie otrzymało unijnego dofinansowania. Niektóre szkoły w ogóle nie starają się o pomoc, bo nie posiadają odpowiedniej kadry akademickiej i bazy badawczo-dydaktycznej. Części odmówiono wsparcia, bo nie przygotowały dobrych projektów. Na 1509 wniosków o uzyskanie środków z PO KL odrzucono 1213.
Na podstawie list dofinansowanych projektów można stworzyć ranking najaktywniejszych uczelni. Wśród nich prym wiodą politechniki. Krakowska Akademia Górniczo-Hutnicza realizuje 12 projektów z PO IG i 5 z PO KL, Politechnika Wrocławska 8 projektów z PO IG i 5 z PO KL, a Politechnika Gdańska po sześć z każdego programu.
– Uczelnie techniczne są głównym beneficjentem PO IG. To na nich tworzone są nowe technologie, które mogą być wdrażane przez przedsiębiorstwa. Ponadto w ramach PO KL dofinansowywane są głównie kierunki ścisłe – mówi Leszek Grabarczyk, dyrektor Departamentu Wdrożeń i Innowacji w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
30 proc. dobrze ocenianych
Resort nauki uważa, że uczelnie nie mają problemów z pisaniem wniosków. Nie potwierdzają jednak tego statystyki. Szkoły wyższe i instytuty badawcze przygotowały od 2007 roku 2711 projektów o łącznej wartości ponad 32 mld zł. Do realizacji zatwierdzono tylko 808 o wartości 10 mld zł.
Andrzej Kuśmierz, dyrektor Centrum Rozwoju Akademii Leona Koźmińskiego, uważa, że uczelnie potrafią pisać dobre projekty i walczyć o pieniądze. W jego przekonaniu szwankuje ocena wniosków.
REKLAMA
Jego uczelnia starała się o dofinansowanie kursów e-learningowych. Projekt jednak dostał zbyt małą liczbę punktów. Autorzy poprawili to, co wskazali oceniający, złożyli projekt w kolejnym konkursie, i otrzymali jeszcze mniej punktów niż poprzednio.
Eksperci wskazują, że wnioski najpierw podlegają ocenie formalnej. Zdarza się, że nawet najlepszy projekt, mogący przynieść bardzo dobre rezultaty, jest odrzucany, bo na którejś stronie brakuje podpisu.
Wielu projektodawców odwołuje się od oceny przyznanej przez asesorów (osoby analizujące wnioski). Jednak nawet pozytywne rozpatrzenie odwołania nie oznacza, że projekt zostanie sfinalizowany. Większość protestów Akademii Leona Koźmińskiego została rozpatrzona pozytywnie, jednak nie otrzymały wsparcia, bo pieniądze zostały już rozdane.
Według Andrzeja Kuśmierza projekt dobrze oceniony w wyniku odwołania powinien automatycznie trafiać na listę wniosków rekomendowanych do dofinansowania w następnym konkursie. Obecnie musi ponownie przechodzić ocenę formalną i merytoryczną.
Kłopoty z realizacją
Nie najlepiej jest również z realizacją projektów przez uczelnie. Do końca listopada na konta szkół z PO KL wpłynęło tylko 91 mln zł.
– W uczelniach szwankuje system zarządzania – mówi Leszek Grabarczyk.
Przy realizacji projektów wymagane są często szybkie zmiany, np. harmonogramu, wniosku o płatność, co wymaga podpisu rektora czy innej osoby reprezentującej uczelnię. Tymczasem w dużych uczelniach, z rozbudowaną strukturą, dostęp do odpowiedzialnych osób bywa utrudniony, a co za tym idzie wydłuża się realizacja projektu.
Wojciech Warski, ekspert Business Center Club (BCC), potwierdza, że odległość pomiędzy rektorem a władzami instytutu czy osobami realizującymi projekty jest zbyt duża. Ponadto władze uczelni nie rozliczają podległych im jednostek z pozyskiwania funduszy, tak jak właściciele firm swoich pracowników.
Aleksandra Szafran, kierownik Działu Projektów Europejskich na Politechnice Gdańskiej, wskazuje na inne problemy.
– Gdy przedłuża się ocena merytoryczna i następują opóźnienia w podpisaniu umowy, wnioskodawcy muszą często realizować projekt za własne pieniądze – podkreśla.
Uczelnie wskazują również, że opóźnienia powodowane są często przedłużającymi się procedurami przetargowymi, co skutkuje przesunięciami w budżecie i nierozliczaniem założonych transz w całości.
– Często kłopotliwy jest również długi okres weryfikacji wniosków o płatność przez instytucje pośredniczące bądź kilkakrotne zwracanie złożonej dokumentacji z wciąż nowymi uwagami – mówi Aleksandra Szafran. Takie sytuacje powodują konieczność finansowania dużej części kosztów ze środków własnych uczelni, a nie z otrzymywanych zaliczek.
Szansa na rozwój
Uczelnie jednak wiedzą, że unijne fundusze to szansa na rozwój mimo trudności z ich pozyskiwaniem i rozliczaniem. Mariusz Wielec, zastępca kanclerza Politechniki Warszawskiej, uważa, że wiele projektów badawczych i inwestycyjnych bez unijnego wsparcia byłoby realizowanych znacznie później lub w ogóle. Za pieniądze z Unii Politechnika Łódzka opracuje biodegradowalne wyroby włókniste, Uniwersytet Jagielloński stworzy Jagiellońskie Centrum Rozwoju Leków, a Politechnika Świętokrzyska uruchomiła nowe kierunki: architekturę i urbanistykę, transport oraz audyt energetyczny.
143 uczelnie realizują projekty z PO KL, a 35 uczelni korzysta z pieniędzy z programu Innowacyjna Gospodarka
REKLAMA
REKLAMA