SOS - brakuje rodzin zastępczych
REKLAMA
W Polsce, w czterech Wioskach Dziecięcych SOS mieszka w tej chwili ponad 350 dzieci. Jak mówiła we wtorek na konferencji prasowej dyrektor Biura Krajowego Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce Elżbieta Janczur, w wioskach są puste domy, w których mogłyby zamieszkać kolejne dzieci, brakuje jednak rodzin.
REKLAMA
REKLAMA
W jej ocenie liczba rodziców zastępczych rośnie zbyt wolno w stosunku do potrzeb, a wiele rodzin rezygnuje, ponieważ nie otrzymało wystarczającego wsparcia. "Podstawową barierą jest brak odpowiednich kandydatów: chętnym brakuje kwalifikacji, właściwej motywacji bądź warunków mieszkaniowych" - mówiła Janczur.
Z drugiej strony przybywa dzieci w opiece zastępczej. Jedynie ok. 2 proc. z nich to sieroty biologiczne. Przeważają sieroty społeczne, które muszą opuścić domy rodzinne, ponieważ ich rodzice z różnych powodów - biedy, życiowej nieporadności, uzależnienia od alkoholu czy złego stanu zdrowia - nie są w stanie się nimi opiekować. Zdaniem Anny Bieleckiej, która w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce opowiada za Programy Umacniania Rodziny, spowodowane jest to w dużej mierze niewystarczającą pracą z rodzinami dysfunkcyjnymi - pracowników socjalnych jest za mało, brakuje działań profilaktycznych, a wsparcie jest udzielane zbyt późno lub ogranicza się do wypłacania zasiłków.
Janczur zwróciła uwagę, że zmiany, które ma wprowadzić przygotowywana przez rząd ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, choć idą w słusznym kierunku, mogą nie zostać zrealizowane, przede wszystkim z powodu braku rodzin.
Projekt zakłada m.in. stopniowe zastępowanie dużych domów dziecka formami rodzinnej opieki zastępczej. Przewiduje m.in., że już w 2010 r. do domów dziecka nie trafiałyby dzieci poniżej 7. roku życia, a od 2015 r. - poniżej 10. roku życia. Do 2020 r. wyeliminowane mają zostać duże placówki - liczące powyżej 14 wychowanków.
REKLAMA
Ustawa ma m.in. wprowadzić instytucję asystenta rodziny i koordynatora rodzinnej opieki zastępczej. Kładzie nacisk na pracę z rodziną naturalną, by tam, gdzie to możliwie, nie dopuszczać do odebrania dziecka. Przewiduje też wprowadzenie mechanizmów wsparcia dla rodzin zastępczych i adopcyjnych, aby więcej osób decydowało się na ten krok.
Jak podkreślił Tomasz Saj ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce, osoby, które decydują się zostać rodzicami zastępczymi w Wiosce Dziecięcej, mogą liczyć na profesjonalne wsparcie psychologów i pedagogów, a także pomoc asystenta rodziny w prowadzeniu domu. Mają także możliwość wzięcia urlopu.
"Rodzice nie są pozostawieni sami sobie. Na terenie wioski mają do dyspozycji zespół specjalistów, jest także pomoc logistyczna - są kierowcy, jeśli np. trzeba zawieźć dziecko do lekarza, jest konserwator, który naprawia usterki w domu, organizujemy wyjazdy wakacyjne i zajęcia dodatkowe dla dzieci" - mówił Saj.
SOS Wioska Dziecięca składa się z 12-14 domów, w każdym mieszkają rodzice z 5-8 dzieci, z reguły są to naturalne rodzeństwa. Stowarzyszenie przykłada dużą wagą do pracy z rodziną naturalną, aby - o ile to możliwe - dzieci mogły wrócić do rodziców biologicznych. Ważne dla Stowarzyszenia jest także usamodzielnianie się wychowanków. "Dla nas wychowanek samodzielny to stabilny emocjonalnie, który skończył szkołę, ma pracę i ma gdzie mieszkać. Wtedy dopiero możemy wypuścić go spod naszych skrzydeł" - mówiła Janczur.
Stowarzyszenie prowadzi w Polsce cztery wioski - w Siedlcach, Kraśniku, Biłgoraju i Karlinie. Angażuje się także w Programy Umacniania Rodziny, w ramach których pomaga rodzinom dysfunkcyjnym.
Wioski Dziecięce SOS to niepubliczne, rodzinne placówki opieki całkowitej nad dziećmi osieroconymi i opuszczonymi. Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce w Polsce jest częścią międzynarodowej organizacji SOS-Kinderdorf International, prowadzącej obecnie 490 Wiosek oraz ponad 2 tys. innych placówek i programów. Organizacja opiekuje się przeszło 1,2 mln dzieci w 132 krajach. Pierwszą SOS Wioskę Dziecięcą założył w 1949 r. w austriackim Imst Hermann Gmeiner.
W Polsce prawie 100 tys. dzieci pozbawionych jest opieki rodziców, z czego 98 proc. to dzieci porzucone lub takie, których rodzice mają odebrane lub ograniczone prawa rodzicielskie. Każdego roku z domów zabieranych jest ponad 14,5 tys. dzieci. W 2009 r. w 462 państwowych placówkach przebywało ponad 27,5 tys. nieletnich. Stanowi to 60 proc. wszystkich osieroconych dzieci, którymi nie mogą zająć się najbliżsi krewni. W 279 rodzinnych domach dziecka przebywa niespełna 2,3 tys. dzieci, w ponad 7,1 tys. niespokrewnionych i zawodowych rodzinach zastępczych przebywa łącznie ponad 13,5 tys. wychowanków. Zdecydowanie więcej dzieci (48,4 tys.) trafia do spokrewnionych rodzin zastępczych (36,8 tys.).
REKLAMA
REKLAMA