Gawłowski: prawo pozwala na interwencję na obszarach chronionych
REKLAMA
Gawłowski we wtorek i środę przebywał w województwie świętokrzyskim, gdzie m.in. oglądał szkody poczynione przez powódź w Sandomierzu. Z wojewodą, przedstawicielami organizacji ekologicznych, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Kielcach i regionalnych zarządów gospodarki wodnej rozmawiał o możliwościach realizacji przedsięwzięć na terenach chronionych Natura 2000.
REKLAMA
REKLAMA
"Jeżeli inwestycja realizowana na obszarze naturowym przyczyni się do zmniejszenia zagrożenia dla człowieka, to jest możliwa, ale należy to poprzedzić odpowiednią dokumentacją. Sporządza się raport oddziaływania na środowisko, który szczegółowo określa konieczność realizacji tej inwestycji i RDOŚ wyda decyzję zezwalająca na realizację tego przedsięwzięcia. Ale do każdej sprawy należy podejść indywidualnie" - powiedział Gawłowski na konferencji prasowej.
Zdaniem wiceministra ekolodzy mają sensowne podejście do sprawy ochrony przeciwpowodziowej; wszędzie tam, gdzie trzeba usuwać drzewa i inną roślinność na międzywalu, i można uzasadnić, że odniesie to dobry skutek, ekolodzy nie będą protestować.
Gawłowski mówił, że trzy lata temu w Polsce panowało powszechne przekonanie, iż nie można budować dróg i autostrad, bo ekolodzy blokują inwestycje. Jak powiedział, dziś drogi są budowane i nikt już nie mówi, że środowisko przeszkadza. Ekolodzy, regionalne dyrekcje ochrony środowiska i instytucje odpowiedzialne za inwestycje nauczyły się wspólnie rozwiązywać problemy. Teraz trzeba, dużo szybciej, nauczyć się rozwiązywać takie problemy w gospodarce wodnej - dodał wiceminister.
REKLAMA
Jego zdaniem nastawienie zdecydowanej większości organizacji ekologicznych jest takie, że chętnie będą szukać rozwiązań pozytywnych, np. takich, które pozwalają wykorzystywać tereny, które mogą być naturalnymi polderami. Podkreślił, że organizacje pozarządowe mają ogromną wiedzę. Jak mówił Gawłowski, ekolodzy nie chcą budować przekonania, że są przeciwni chronieniu ludzi, bo to mogłoby zniechęcić Polaków do ochrony przyrody.
Według niego absolutnie nie wolno stawiać tezy, że powodzi winne są bobry, ale należy też pamiętać o tym, że jeżeli są niszczone wały przeciwpowodziowe, to być może populacja bobra w danym miejscu jest za duża i należy wydać zgodę na odstrzał. Regionalne dyrekcje ochrony środowiska takie zgody wydają; świętokrzyska dyrekcja wydała ostatnio zgodę na odstrzał dziesięciu bobrów.
Zdaniem wiceministra, nie ma żadnych przeszkód, żeby interweniować, w zgodzie z naturą, także, gdy szkody robią lisy (skarżyli się na nie mieszkańcy gminy Dwikozy - PAP). Za wały odpowiada wojewódzki zarząd melioracji i urządzeń wodnych, który powinien podejmować interwencje, np. nakładać siatki, które ograniczają budowanie nor. Siatki wydają, nawet za darmo, też osobom prywatnym, regionalne dyrekcje ochrony środowiska.
REKLAMA
REKLAMA