Przewozy Regionalne chcą sprzedawać bilety w sieci
REKLAMA
Nieporozumienia między samorządowym przewoźnikiem a zarządzającą dworcami spółką PKP ciągną się od miesięcy. PKP S.A. rozwiązały umowę z Przewozami Regionalnymi na wynajem i dzierżawę powierzchni na dworcach argumentując, że jako jedyny z ośmiu kolejowych przewoźników pasażerskich nie regulowały czynszu. Przewozy Regionalne twierdziły jednak, że zaległości płatniczych nie mają. Bierze się to z odmiennego sposobu liczenia, stosowanego przez obie spółki. Jak poinformował PAP rzecznik Grupy PKP Łukasz Kurpiewski, spółka szacuje, że Przewozy Regionalne są jej obecnie winne ponad 100 mln zł.
REKLAMA
Członek zarządu i dyrektor finansowy Przewozów Regionalnych Małgorzata Kuczewska-Łaska powiedziała, że przewoźnik jest gotów w najbliższym czasie podjąć z PKP S.A. rozmowy na ten temat. "Cała ta sprawa się bardzo skomplikowała. Między nami są poważne rozbieżności co do tego, czy umowy zostały prawidłowo wypowiedziane" - wyjaśniła.
Kurpiewski powiedział, że PKP czeka na propozycje od Przewozów Regionalnych od ponad roku. "Nie interesują nas obietnice ani deklaracje, ale konkretne propozycje" - podkreślił.
REKLAMA
Na razie Przewozy Regionalne nadal zajmują wynajmowane od PKP S.A. pomieszczenia. Jednocześnie wdrażają nowe kanały dystrybucji. Pasażerowie mogą kupić bilet w pociągu, ponieważ konduktorzy są wyposażeni w terminale mobilne do sprzedaży biletów. Tam gdzie przewoźnik nie ma kasy, zostaną wstawione biletomaty. Będzie tak np. w Katowicach, gdzie rozpoczyna się remont dworca. Obsługa podróżnych zostanie przeniesiona na dworzec tymczasowy - ale bez kas Przewozów Regionalnych. Spółka planuje za to wstawić tam biletomat. Takich automatów sprzedających bilety przewoźnik chce mieć do końca roku 55.
Od czerwca ruszyła sprzedaż biletów przewoźnika przez internet. "Chcieliśmy rozpropagować taki rodzaj sprzedaży najpierw na pociągi specjalne, uruchamiane z okazji wydarzeń kulturalnych. Bardzo dobrze sprzedały nam się na przykład bilety na pociągi jadące na Open'er" - powiedziała dyrektor finansowy Przewozów Regionalnych. "Jeżeli na koniec roku sprzedawalibyśmy przez internet 5 proc. biletów, to bylibyśmy zadowoleni" - dodała.
Małgorzata Kuczewska-Łaska przyznała, że te działania doprowadzą do zamknięcia wielu punktów sprzedaży biletów. "Docelowo chcemy utrzymać kasy tylko na tych dworcach, gdzie pasażerów jest rzeczywiście dużo. Na takich przystankach, gdzie do pociągu wsiada ok. 10 osób nie ma sensu zostawiać kasy, bo bez problemu można sprzedać te bilety w pociągu" - dodała.
Wyjaśniła, że pracownicy z likwidowanych kas zostali objęci programem monitorowanych odejść, więc za odejście ze spółki otrzymali odprawy.
REKLAMA
REKLAMA