Dąbrowa Górnicza: Magistrat buduje przejście przez tory kolejowe
REKLAMA
Jak poinformował piątek rzecznik dąbrowskiego magistratu Bartosz Matylewicz, miasto za budowę przejścia przez ruchliwą linię Katowice-Zawiercie zapłaci 212 tys. zł. Dodatkowo samorząd ma płacić kolei za jego funkcjonowanie - koszty do końca tego roku mają sięgnąć 150 tys. zł.
REKLAMA
REKLAMA
"W związku z tym, że przejście przebiegać będzie przez tory, na których odbywa się normalny ruch kolejowy, po zakończeniu prac budowlanych miasto będzie musiało zawrzeć umowę ze spółką PKP Polskie Linie Kolejowe i co miesiąc płacić PKP ok. 40 tys. zł za wyłączenie z ruchu torów stacyjnych, wprowadzenie ograniczenia prędkości biegu pociągów do 20 km/h na dwóch torach oraz koszty oświetlenia" - wyjaśnił Matylewicz.
Podkreślił jednocześnie, że budowa legalnego przejścia przez tory w tym miejscu jest odpowiedzią na wielokrotne apele mieszkańców dzielnicy Strzemieszyce. Mieszkańcy po zamknięciu kładki po wypadku w 2010 r. muszą nadkładać drogi lub nielegalnie przechodzić przez tory pod zamkniętą kładką.
25-letni mieszkaniec Dąbrowy Górniczej zginął przed dwoma laty rażony prądem z sieci trakcyjnej, gdy załamała się pod nim deska w kładce. Od tego czasu trwał spór, kto jest odpowiedzialny stan techniczny obiektu - nieremontowanego od ponad 10 lat.
REKLAMA
Prokuratorzy w śledztwie wskazali na osobę, która w spółce PKP SA pełniła funkcję zarządcy w Rejonie Administrowania i Utrzymania Nieruchomości obejmującym m.in. Dąbrowę Górniczą. W procesie dotyczącym nieumyślnego spowodowania śmierci 25-latka sąd uznał jednak, że osoba ta nie była zobowiązana do zajmowania się kładką. W kwietniu w pierwszej instancji procesu zapadł wyrok uniewinniający.
Choć po wypadku Śląski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego nałożył na PKP obowiązek przeprowadzenia remontu, a potem ukarał spółkę karą 50 tys. zł, koleje odwoływały się od tych decyzji. Według kolejarzy obiekt w księgach figuruje jako mienie skarbu państwa, którym administruje gmina. Potwierdzili to dziennikarze lokalnych mediów.
Według informacji medialnych, wobec bałaganu mającego swoje źródła jeszcze w poprzedniej epoce, miasto w 2003 r. na prośbę PKP wpisało kładkę do ksiąg. Kolejarze mieli zapowiadać wówczas, że zaraz potem przewłaszczą obiekt, lecz tego nie zrobili.
"Decyzja o budowie przejścia zapadła ponad rok temu, kiedy po wielu interwencjach, prośbach i miesiącach bezczynności kolejowych spółek żadna z nich nie czuła się odpowiedzialna za stan kładki i jej remont. Wszelkie próby interwencji w tej sprawie kończyły się fiaskiem i wymijającymi odpowiedziami ze strony kolei" - wskazał Matylewicz.
Budowę jednopoziomowego przejścia miasto zaproponowało Oddziałowi Gospodarowania Nieruchomościami PKP SA w Katowicach wiosną ub. roku. O przedstawienie warunków technicznych, jakie musi spełnić przejście przez tory, a także zgodę na wejście w teren i przeprowadzenie prac budowlanych prezydent miasta zwrócił się 1 kwietnia 2011 r. Taka procedura była konieczna, ponieważ teren, na którym znajdują się kładka i tory ma charakter zamknięty i zgodnie z przepisami jest wyjęty spod jurysdykcji miasta.
Ostatecznie samorząd Dąbrowy Górniczej w ostatnich dniach wybrał firmę, która zbuduje przejście przez tory. W piątek teren przekazano wykonawcy, który na zrealizowanie kontraktu będzie miał ma 45 dni. W pobliżu kładki ułożone zostaną płyty przejazdowe i zainstalowane dwa spowalniające ruch pieszych wykonane z rur labirynty. Przejście zostanie też oświetlone i odpowiednio oznakowane.(PAP)
REKLAMA
REKLAMA