Problemy z dostępem do informacji publicznej
REKLAMA
Blisko 140-stronicowy dokument opracowano w oparciu o badania prowadzone przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy i Fundację Akademia Liderów Innowacji i Przedsiębiorczości dr. Bogusława Federa. Realizowano je w wybranych ministerstwach i urzędach wojewódzkich w ciągu minionego roku.
REKLAMA
Ankieterzy zwracali się do instytucji z prośbą o informacje osobiście, telefonicznie i korespondencyjnie. Efekty ich pracy - w kilkunastostronicowym opracowaniu - zaprezentowano we wtorek na konferencji w Warszawie.
Z raportu wynika, że urzędnicy proszeni o podanie powszechnie dostępnej w teorii informacji publicznej często albo nie wiedzą, czy mogą jej udzielić, albo udzielić jej po prostu nie chcą.
REKLAMA
Nagminne, według autorów badania, jest wypytywanie interesanta o dane osobowe, miejsce zatrudnienia i zawód, a także powody zainteresowania daną kwestią. Pytania te pojawiły się w 44 proc. przypadków rozmów "twarzą w twarz" oraz w odniesieniu do 62 proc. rozmów telefonicznych.
Powszechne, jak głosi raport, jest także wielokrotne odsyłanie obywateli do kolejnych departamentów, pokoi, czy pod dodatkowe numery telefonów. Na porządku dziennym jest też, według autorów opracowania, powoływanie się przez urzędników na "poufność" informacji.
Badanie wykazało, że w praktyce często nie wiadomo, kto w danym urzędzie ma udzielać informacji interesantowi czy wnioskodawcy.
Raport dowodzi, że standardem w wielu miejscach jest też żądanie wystąpienia na piśmie z wnioskiem o udzielenie informacji, choć nie jest to niczym uzasadnione. Żądanie pisemnego sformułowania pytań pojawiło się w przypadku 44 proc. rozmów telefonicznych i 95 proc. wizyt osobistych w urzędach i ministerstwach.
Opracowanie wskazuje, jak czytamy, na niezrozumienie pojęcia "niezwłoczność", w którym interesant powinien otrzymać odpowiedź. Odwlekanie jej wydania nie jest odosobnioną praktyką.
Badanie realizowano, zbierając dane w ośmiu ministerstwach: kultury i dziedzictwa narodowego, spraw zagranicznych, sprawiedliwości, infrastruktury, nauki i szkolnictwa wyższego, skarbu państwa, edukacji narodowej oraz spraw wewnętrznych i administracji.
Pytania kierowano też do kancelarii premiera oraz siedmiu urzędów wojewódzkich: wielkopolskiego, małopolskiego, śląskiego, pomorskiego, lubelskiego, warmińsko-mazurskiego i mazowieckiego.
W pierwszym etapie, na prośbę autorów badania, pięć instytucji wysłało do tych podmiotów pytania; w drugim urzędy i ministerstwa poddano badaniom ankietowym - poprzez osobiste wizyty lub kontakt telefoniczny.
PAP
REKLAMA
REKLAMA