Mundurowi żądają waloryzacji płac - grożą protestem
REKLAMA
"W wielu krajach europejskich rok 2011 jest okresem oszczędności" - tak list związkowców komentuje szef MSWiA Jerzy Miller.
REKLAMA
Jak napisali związkowcy w liście do Donalda Tuska, przekazane publicznie informacje o zamrożeniu płac państwowej sfery budżetowej i służb mundurowych w ustawie budżetowej na rok 2011 "wzbudzają uzasadniony niepokój ich środowiska".
"Sytuacja, w której już drugi rok uposażenia służb mundurowych pozostają na niezmienionym poziomie, bez uwzględnienia nawet wskaźnika inflacji, jest w ocenie reprezentujących funkcjonariuszy związków zawodowych absolutnie nie do przyjęcia" - podkreślono w liście do szefa rządu.
REKLAMA
Związkowcy domagają się od rządu i parlamentu waloryzacji płac na poziomie nie niższym niż "suma wskaźników inflacji w latach 2009-2010, wyliczona na potrzeby waloryzacji emerytur lub wzrostu płac nauczycieli, oraz inflacji planowanej w roku 2011".
Z informacji przekazanych przez stronę związkową wynika, że w 2009 r. waloryzacja inflacyjna płac dla państwowej sfery budżetowej wyniosła 3,9 proc., tymczasem dla żołnierzy i funkcjonariuszy została zmniejszona do poziomu 2 proc.
"Federacja uznała za niedopuszczalne i dyskryminujące służby mundurowe różnicowanie wzrostu kwoty bazowej dla państwowej sfery budżetowej oraz dla żołnierzy i funkcjonariuszy. W roku 2010, podobnie jak w projekcie budżetu na rok 2011, płace funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Więziennej zamrożono, co uzasadniono wówczas kryzysem finansów publicznych" - napisali związkowcy.
Jak podkreślono, premier Tusk wielokrotnie publicznie stwierdzał, że funkcjonariusze publiczni jako pierwsi pozytywnie odczują skutki wychodzenia z kryzysu. "Obecne zamierzenia rządu w jaskrawy sposób zaprzeczają tym deklaracjom" - zaznaczono w liście.
Odnosząc się to listu związkowców minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller powiedział dziennikarzom, że w wielu krajach europejskich rok 2011 jest okresem oszczędności.
"W Polsce uznaliśmy, że wystarczy, aby wydatki placowe w sferze budżetowej nie rosły. Nie ograniczamy, ale też nie możemy sobie pozwolić na to, żeby rosły. Myślę, że wszystkie związki zawodowe to zrozumieją" - powiedział Miller. Jak dodał, wyjątek jest tylko i wyłącznie uczyniony dla jednej grupy zawodowej, czyli dla nauczycieli.
REKLAMA
REKLAMA