"Metro": Niepotrzebne powiaty
REKLAMA
Powiat to twór zbędny i drogi, który komplikuje życie - z takim hasłem w ostatnich wyborach stanął, starający się o reelekcję, Robert Raczyński - prezydent 75-tysięcznego Lubina.
REKLAMA
Wygrał wraz ze swoim ugrupowaniem - Stowarzyszenie Lubin 2006. I od razu zaczął realizować swój program wyborczy. Na początek zlikwidowano zbędne jednostki: Ośrodek Doradztwa Metodycznego Nauczycieli oraz Centrum Edukacji. Oszczędności z tego tytułu to ok. 400 tys. rocznie.
REKLAMA
Kolejne pół miliona to zmniejszenie zarządu starostwa z czterech do jednej osoby. W planach jest też np. połączenie powiatowej i miejskiej szkoły zawodowej czy ograniczenie o jedną trzecią liczby etatów w starostwie. Przewidywane oszczędności 3 mln zł rocznie, czyli ok. 3 proc. rocznego budżetu.
Następna zmiana to połączenie urzędu gminy i starostwa. Wszystkim będzie się zajmować gmina. Ponadto w powiecie nie będzie podziału na drogi miejskie i wojewódzkie - tym samym Zarząd Dróg Powiatowych zostanie zlikwidowany. Okoliczne gminy mają dojść do porozumienia odnośnie zarządzania obecnymi drogami powiatowymi.
Mimo tej "rewolucji", lubiński powiat nie będzie zlikwidowany, bo z formalnego punktu widzenia nie można tego zrobić. Jednak w praktyce lokalne samorządy będą przejmować wszelkie jego działania, gdyż daje to wymierne oszczędności. Gdyby tak postąpiły gminy w całej Polsce, można by zaoszczędzić nawet 8 mld zł.
Najciekawsze jest to, że małe miasto postanowiło zburzyć mur pomiędzy nim a sąsiadującymi gminami i powiedzieć: jesteśmy jednym tworem - ocenia w "Metrze" sekretarz generalny Związku Powiatów Polskich Rudolf Borusiewicz, który spodziewa się jednocześnie naśladowców tego pomysłu już przy kolejnych wyborach samorządowych.
REKLAMA
REKLAMA