Świętokrzyskie: Prokuratorski zarzut dla burmistrza Sandomierza
REKLAMA
Śledztwo jest związane z wynikami kontroli NIK z 2007 r. dotyczącej zarządzania nieruchomościami miejskimi w Sandomierzu w okresie od stycznia 2005 r. do marca 2007 r.
REKLAMA
Jak tłumaczył prokurator, zarzut dotyczy nieprowadzenia przez sandomierski samorząd pomocniczych ksiąg rachunkowych związanych z nieruchomościami, które były we władaniu miasta. "Zaniechanie prowadzenia takich ksiąg powoduje, że trudno określić, jakie dochody czy straty przynosi konkretna nieruchomość" - wyjaśnił Mielniczuk.
Za złamanie przepisu grozi kara grzywny lub pozbawienia wolności do dwóch lat.
REKLAMA
Opatowska prokuratura próbowała postawić zarzut burmistrzowi od połowy października 2011 r. B. kilkakrotnie prosił o przełożenie terminu stawienia się w prokuraturze z przyczyn zawodowych; nie przychodził w wyznaczonych datach; potem przedstawiał zwolnienia lekarskie, ostatnie było ważne do końca lutego. Wynikało z nich, że burmistrz nie może uczestniczyć w czynnościach procesowych. W związku z tym prokurator powołał biegłego, by zbadał stan zdrowia burmistrza. Ten orzekł, że nie ma przeciwwskazań, do przesłuchania.
W prokuraturze Jerzy B. nie przyznał się do stawianego zarzutu i złożył wyjaśnienia, przedstawił swoją wersję sprawy. "Prokuratura zweryfikuje materiał dowodowy i zdecyduje jak ją zakończy" - powiedział Mielniczuk
W opinii pełnomocnika burmistrza Sandomierza Michała Wosia, włodarz nie złamał przepisu ustawy o rachunkowości. Jak tłumaczył PAP adwokat, B. powierzył prowadzenie dokumentacji związanej z nieruchomościami skarbnikowi miasta i kierownikowi referatu finansowego magistratu - osobom z wyższym wykształceniem ekonomicznym. Ponadto w latach 2005-2007 zarządzaniem mieniem komunalnym w Sandomierzu zajmowała się miejska spółka - Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej i prowadziła ona wymaganą ewidencję dotyczącą miejskich nieruchomości.
"Urzędnicy zapewniali burmistrza, że wszystkie sprawy finansowe prowadzone są zgodnie z przepisami. Jerzy B. nie działał więc umyślnie. Gmina i mieszkańcy miasta nie ponieśli też żadnych szkód finansowych w związku ze sprawą" - dodał adwokat. W opinii Wosia, nie ma podstaw do sformułowania aktu oskarżenia, a sprawa powinna zostać umorzona.
O sprawie pierwsza poinformowała kielecka "Gazeta Wyborcza".
Jerzy B. jest burmistrzem Sandomierza od 2002 r. W wyborach samorządowych w 2010 r. został szefem miejskiego samorządu już po pierwszej turze głosowania - uzyskał 56,11 proc. głosów wyborców. W latach 1994-2002 pełnił funkcję miejskiego radnego i wiceburmistrza.
REKLAMA
REKLAMA