Stolica: Radni o kontrowersyjnych sposobach promocji miasta
REKLAMA
Ratajczyk tłumaczyła, że projekty promocyjne nie są przygotowywane tylko w podległym jej biurze, ale też m.in. w biurze kultury i w poszczególnych dzielnicach, zaś jej biuro zajmuje się tylko "komunikacją miasta na temat siebie samego, rozumianego jako całość".
REKLAMA
Wśród ostatnich projektów promocyjnych wymieniła przede wszystkim te związane z rokiem Marii Skłodowskiej-Curie, polską prezydencją w Radzie UE i Euro 2012. "Te projekty mają pokazać Warszawę taką, jaka jest dziś, a która jest mało znana - nowoczesną, dynamiczną, intrygującą, z ciekawą historią" - przekonywała.
W ostatnim czasie głośno było głównie o jednym ze spotów zrealizowanych na zlecenie biura promocji, który ma promować miasto przed Euro 2012. Spot kosztował ponad 505 tys. zł.
Fabuła klipu jest prosta - za kobietą uprawiającą jogging podąża obcokrajowiec. "Swobodny, poranny bieg wkrótce przeradza się w wyścig z elementami parkour - widowiskowego poruszania się w przestrzeni miasta" - czytamy na kanale urzędu miasta m.st. Warszawy w serwisie YouTube. W klipie pojawiają się m.in. takie miejsca jak: pl. Trzech Krzyży, Starówka, Centrum Nauki Kopernik, Pałac Kultury, Zamek Królewski, Stadion Narodowy, Łazienki Królewskie, pomnik Kopernika i ul. Nowy Świat. Zobaczymy w nim również biurowce - Metropolitan i Focus, a także hotele - Intercontinental i Hotel le Regina.
Powszechnie spot krytykowali m.in. internauci, którzy nadali mu tytuł "zboczeniec goni blondynkę".
REKLAMA
Odnosząc się do tej sprawy Ratajczyk podkreśliła, że spot był skierowany do osób spoza miasta i miał pokazać atrakcyjne miejsca w stolicy. Zwróciła przy tym uwagę, że np. jeden ze spotów zrealizowanych przez Poznań kosztował dwukrotnie więcej.
Zarówno wystąpienie Ratajczyk, jak i działania kierowanego przez nią biura krytykowali radni. "Z tego chaosu, który bił z mównicy, nie wiemy nic, a właściwie wiemy, że jest gorzej niż można było się spodziewać" - mówił Andrzej Golimont (SLD). Prezydent miasta Hannie Gronkiewicz-Waltz, której bezpośrednio podlega biuro kierowane przez Ratajczyk, gratulował "cierpliwości i wielkiego serca". Samo biuro określił mianem "biura kompromitacji miasta", a o Ratajczyk powiedział, że "prezentuje typ urzędnika zakochanego w sobie z wzajemnością".
"Polemizowanie z kolejnymi wytryskami promocyjnymi nie ma sensu. Jeśli ktoś mówi, że nikt nie kojarzy Marii Skłodowskiej-Curie z Warszawą (według danych przedstawionych przez Ratajczyk noblistkę kojarzy ze stolicą Polski zaledwie 15 proc. warszawiaków), a potem mówi, że przez tę postać chce promować miasto, to o czym to świadczy?" - pytał.
Golimont zwrócił uwagę na wysokie koszty działalności biura. "Obecność miasta na Facebooku, Naszej Klasie i Twitterze kosztuje miasto 25 tys. zł miesięcznie" - mówił.
REKLAMA
Z kolei przewodniczący klubu PiS Maciej Wąsik zarzucił Ratajczyk, że jej biuro źle wykorzystuje do promocji miasta internet. Jak mówił, ostatni wpis na stronie miasta dotyczący prezydencji Polski w Radzie UE pochodzi z 6 września ub.r. Wytknął też m.in., że kibice, którzy przyjadą do Warszawy na Euro 2012, zachęcani są na stronie miasta do korzystania z bazy noclegowej w województwach łódzkim i lubelskim. Do tego zarzutu ustosunkował się dyrektor sekretariatu ds. Euro 2012 Andrzej Cudak. Podkreślił, że z doświadczeń innych miast - organizatorów mistrzostw - wynika, że kibice chętnie korzystają z bazy noclegowej w odległości do dwóch godzin jazdy samochodem.
Radni zarzucili też Ratajczyk m.in. to, że w jednym z projektów biura Fryderyk Chopin został przedstawiony z afrykańską wuwuzelą. Odpowiadając Ratajczyk podkreśliła, że ten instrument nie kojarzy się z Afryką, bo wykorzystywali go m.in. kibice Adama Małysza.
Trzygodzinnej dyskusji na sesji rady miasta towarzyszyła zorganizowana przed salą posiedzeń wystawa nagród, które biuro promocji miasta zdobyło w czasie, od kiedy kieruje nim Ratajczyk. Były wśród nich m.in. najważniejsze w branży reklamowej - Epica i Effie.
REKLAMA
REKLAMA