Wybory prezydenckie w USA w 2024 r. już rozstrzygnięte? Taylor Swift poparła Kamalę Harris
REKLAMA
REKLAMA
- Debata Harris-Trump. Ostre wymiany zdań
- Taylor Swift poparła Kamalę Harris
- Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2024 roku
Debata Harris-Trump. Ostre wymiany zdań
REKLAMA
W dniu 10 września 2024 r. w Filadelfii w stanie Pensylwania odbyła się telewizyjna debata kandydatów na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, w której wzięli udział Kamala Harris, kandydatka Partii Demokratycznej, obecnie urzędująca 49. wiceprezydent Stanów Zjednoczonych oraz Donald Trump, miliarder i były prezydent Stanów Zjednoczonych - kandydat Partii Republikańskiej.
Debata ta obfitowała w ostre wymiany zdań i wzajemne oskarżenia . Kandydaci ścierali się też o wojnę na Ukrainie; Kamala Harris zarzuciła Trumpowi, że chce sprzedać Ukrainę i Polskę Putinowi; Trump twierdził, że szybko zakończy wojnę.
Choć pierwsza debata zaczęła się od niespodziewanego uścisku dłoni zainicjowanego przez Harris - było to ich pierwsze w życiu spotkanie - już wkrótce przerodziła się w znane z poprzednich starć z udziałem Trumpa wymiany ostrych oskarżeń i zniewag, stosunkowo mało miejsca poświęcając na szczegóły proponowanych przez nich polityk.
Już podczas odpowiedzi na pierwsze pytanie dotyczące gospodarki, były prezydent zaczął mówić o "niszczeniu kraju" i "przejmowaniu miast" przez imigrantów, powtarzając potem dementowane przez władze historie o jedzeniu przez nich kotów i psów mieszkańców Ohio.
"Oni przejmują miasta. Przejmują budynki. Wkraczają gwałtownie. To są ludzie, których ona i Biden wprowadzili do naszego kraju i niszczą nasz kraj" - powiedział Trump, wielokrotnie później wracając do tematu imigracji - nawet w odpowiedzi na inne tematy.
Harris próbowała przedstawiać się jako kandydatka mająca plan na przyszłość i jednocześnie skupiała się na przedstawieniu Trumpa jako niebezpiecznego ekstremisty i potencjalnego dyktatora, kłamcę i człowieka mówiącego brednie.
"Zrozumcie, że to jest ktoś, kto otwarcie powiedział, że zakończy, cytuję: +zakończy+ Konstytucję Stanów Zjednoczonych, że będzie wykorzystywał prokuraturę przeciwko swoim politycznym wrogom; ktoś, kto otwarcie wyrażał pogardę dla żołnierzy. Zrozumcie, co by to znaczyło, gdyby Donald Trump wrócił do Białego Domu bez żadnych barier ochronnych" - mówiła wiceprezydent. Trump zaraz potem odparł, że przez takie słowa został postrzelony w głowę.
Kontrastujące wizje obu kandydatów widać było też w przemówieniach końcowych obu polityków. Harris scharakteryzowała nadchodzące wybory jako wybór między dramatycznie różnymi wizjami dla kraju, "jednej, która jest skupiona na przyszłości i drugiej, która jest skupiona na przeszłości i próbach, by nas cofnąć". Podkreśliła jednak, że Amerykanów więcej łączy, niż dzieli i że chce być prezydentem wszystkich Amerykanów.
"Jako prokurator, nigdy nie pytałem ofiary ani świadka, czy jest Republikaninem czy Demokratą. Jedyne, o co ich kiedykolwiek pytałam to czy wszystko jest z nim w porządku? I takiego prezydenta potrzebujemy teraz" - powiedziała. Trump z kolei wytykał jej, że mogła zrealizować swoje postulaty będąc u władzy przez 3,5 roku i przedstawiał sytuację kraju w mrocznych barwach.
"Jesteśmy upadającym państwem (...) Nie jesteśmy przywódcami. Nie mamy pojęcia, co się dzieje. Toczą się wojny na Bliskim Wschodzie. Toczą się wojny z Rosją i Ukrainą. Skończymy w trzeciej wojnie światowej i będzie to wojna jak żadna inna" - powiedział Trump. Powtórzył przy tym swoje twierdzenia, że wybory 2020 r. były oszukane i to on je wygrał oraz stwierdził, że nie odpowiada za szturm swoich zwolenników na Kapitol 6 stycznia 2021 r.
REKLAMA
Kwestia wojny w Ukrainie była przedmiotem jednego z dłuższych i ostrzejszych sporów miedzy kandydatami. Pytany o to, czy chce, by Ukraina wygrała wojnę, Trump stwierdził jedynie, że chce zakończenia konfliktu i "bezsensownej śmierci milionów ludzi". Obiecał też - jak robił to wielokrotnie wcześniej - że doprowadzi do ustania konfliktu jeszcze przed objęciem prezydentury, jako prezydent-elekt. Oskarżał też Harris o to, że Rosja najechała na Ukrainę, bo mówiła "głupie rzeczy" przed rosyjską inwazją.
Harris broniła natomiast dorobku swojej administracji, twierdziła, że gdyby nie wysiłki USA i sojuszników, "Putin siedziałby teraz w Kijowie", a Trump sprzedałby Putinowi zarówno Ukrainę, jak i sojszników takich jak Polska.
"Gdyby Donald Trump był prezydentem, Putin siedziałby teraz w Kijowie. Zrozumcie, co to oznacza, ponieważ agenda Putina nie dotyczy tylko Ukrainy. Zrozumcie, dlaczego europejscy sojusznicy i nasi sojusznicy z NATO są tak wdzięczni, że nie jesteś już prezydentem, i że my rozumiemy znaczenie największego sojuszu wojskowego, jaki świat kiedykolwiek znał, jakim jest NATO" - powiedziała Harris. Dodała, że gdyby nie działania jej i Bidena na rzecz wsparcia Ukrainy, Putin wygrałby wojnę i "miał oko na resztę Europy, zaczynając od Polski".
"Dlaczego nie powiesz 800 tys. Amerykanom polskiego pochodzenia tu w Pensylwanii, jak szybko byś oddał (Polskę) za przysługę i za to, co myślisz że jest przyjaźnią z dyktatorem, który zjadłby cię na obiad" - dodała. Oskarżyła Trumpa, że jest łatwo podatny na manipulacje ze strony dyktatorów oferujących mu pochlebstwa i przysługi.
Trump odparł, że gdyby był prezydentem, Putin siedziałby w Moskwie i "nie stracił 300 tys. żołnierzy". Zaznaczył jednak, że koniec końców Rosja "ma coś zwanego bronią jądrową".
"Może jej użyje. Nikt o tym nie mówi" - powiedział. Zarzucił też Harris, że w niewystarczającym stopniu naciska na Europę, by więcej płaciła na wsparcie Kijowa. Podobnie jak wielokrotnie wcześniej zarzucał też sojusznikom, że wykorzystują Amerykę i przywoływał anegdotę o tym, jak straszył sojuszników, że nie obroni ich przed Rosją, jeśli nie będą wystarczająco wydawać na obronność.
Harris zarzucała też, że światowi liderzy śmieją się z Trumpa, zaś wojskowi uważają go za kogoś, kto przyniósł krajowi hańbę. Były prezydent odpowiadał - powołując się na słowa premiera Węgier Viktora Orbana - że przywódcy się go boją i respektują, zaś Putin i inni uważają ją i Bidena za "słabych" i "żałosnych".
REKLAMA
Mimo że sondaże wskazują, że gospodarka jest zdecydowanie najważniejszą kwestią dla wyborców, na dyskusję na ten temat poświęcono stosunkowo niewiele czasu. Harris podkreślała, że ma "plan wyniesienia klasy średniej i robotników", wskazując na swoje propozycje ulg podatkowych dla rodziców noworodków (6 tys. dol.) i zakładających nowe firmy (50 tys. dol.). Zarzucała też Trumpowi, że jego plan wprowadzenia uniwersalnego cła na wszystkie produkty z zagranicy będzie w istocie podatkiem VAT, który zapłacą Amerykanie.
Trump odparł, że koszty ceł poniosą Chiny i "wszystkie te kraje, które nas wykorzystywały przez lata" i twierdził, że obecna inflacja "rozwala kraj".
Debata obfitowała też w wiele uszczypliwości i momentów. Harris wielokrotnie próbowała prowokować Trumpa uderzając w czułe dla niego kwestie - takie jak rozmiar tłumów podczas jego wieców, czy opinie innych przywódców na jego temat. Trump z kolei co najmniej dwukrotnie ostro uciszał Harris, gdy próbowała mu przerywać. "Ja teraz mówię" - powiedział w jednym momencie, używając frazy użytej przez nią samą, gdy ta podczas jednego z wieców uciszyła propalestyńskich demonstrantów.
Debata w Filadelfii była jedynym zaplanowanym dotąd pojedynkiem telewizyjnym Harris i Trumpa, jak i również ich pierwszym spotkaniem twarzą w twarz. Kandydaci przystępowali do niej w sytuacji, w której - jak sugerują sondaże - żadna ze stron nie miała wyraźnej przewagi.
Pojedynek wyznacza początek ostatniego odcinka kampanii wyborczej, bo już w przyszłym tygodniu głosy w wyborach będą mogli zacząć oddawać mieszkańcy pierwszych stanów (Pensylwanii, Minnesoty, Dakoty Płd., Vermont i Wirginii).
Debata odbyła się w najważniejszym dla wyników wyborów stanie - Pensylwanii. W przeprowadzone bezpośrednio po debacie przez CNN badanie fokusowe z udziałem niezdecydowanych wyborców z Pensylwanii wskazało, że to Harris była bardziej przekonująca. Spośród 13 uczestników dyskusji 7 uznało, że są skłonni oddać głos na wiceprezydent, zaś czworo na Donalda Trumpa.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/wr/
Taylor Swift poparła Kamalę Harris
"Podobnie jak wielu z was oglądałam debatę" Harris z Donaldem Trumpem - napisała Swift na swoim koncie na Instagramie obserwowanym przez 283 mln ludzi (nie tylko z USA).
"Swój głos oddam na Kamalę Harris i Tima Walza w wyborach prezydenckich w 2024 r. Głosuję na @kamalaharris, ponieważ walczy o prawa i sprawy, które moim zdaniem potrzebują wojownika, który by ich bronił" - napisała Swift, wklejając do postu swoje zdjęcie z kotem i podpisując się jako "bezdzietna kociara". Wcześniej kandydat Republikanów na wiceprezydenta J.D. Vance użył tego określenia jako obelgi w stosunku do swoich przeciwników politycznych.
"Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to teraz jest moment, by zgłębić (...) stanowiska kandydatów w kwestiach, które są dla was najważniejsze. Jako wyborca staram się oglądać i czytać wszystko, co mogę" – napisała Swift na Instagramie.
"Niedawno dowiedziałam się, że AI opublikowała mnie (wygenerowany przez sztuczną inteligencję awatar artystki - PAP) rzekomo popierającą kandydaturę Donalda Trumpa na prezydenta. Wywołało to u mnie obawy dotyczące sztucznej inteligencji oraz niebezpieczeństw związanych z rozpowszechnianiem dezinformacji. W efekcie doszłam do wniosku, że muszę być bardzo przejrzysta w kwestii moich rzeczywistych planów związanych z wyborami. Najprostszym sposobem walki z dezinformacją jest prawda. Oddam swój głos na Kamalę Harris i Tima Walza w wyborach prezydenckich w 2024 r." - zapewniła gwiazda.
"Uważam, że (Harris) jest pewną siebie, utalentowaną liderką i wierzę, że możemy osiągnąć o wiele więcej (...), jeśli będziemy prowadzeni spokojem, a nie chaosem. Byłam pod wrażeniem jej wyboru kandydata na wiceprezydenta @timwalz, który od dziesięcioleci walczy o prawa LGBTQ+, zapłodnienie in vitro oraz prawo kobiety do dysponowania swoim ciałem" - napisała Swift.
Swift przez większość blisko dwudziestoletniej kariery zachowywała polityczną dyskrecję. Dopiero w 2018 roku poparła dwóch kandydatów Partii Demokratycznej z Tennessee. Od tej pory wypowiadała się otwarcie, często zachęcając zwolenników do udziału w wyborach i opowiadając się za prawami kobiet, zdrowiem reprodukcyjnym i prawami ludzi LGBTQ+ - przypomniał portal CNN.
Kandydat Demokratów na wiceprezydenta podziękował natychmiast za wsparcie artystce - poinformował portal dziennika "New York Times". "Jestem nadzwyczaj wdzięczny" – powiedział Walz w wywiadzie dla stacji MSNBC. "Mówię to również jako właściciel kota" - dodał. (PAP)
os/ ap/
Poparcie udzielone przez Taylor Swift wydaje się być dużym (być może decydującym?) atutem kandydatki Partii Demokratycznej. Ta artystka (piosenkarka, kompozytorka, autorka tekstów, producentka muzyczna i multiinstrumentalistka) przeżywa ostatnio szczyt swojej popularności - nie tylko w USA ale na całym świecie. Jej światowa trasa koncertowa The Eras Tour (rozpoczęła się w marcu 2023 r. a zakończy w grudniu 2024 r.) bije rekordy. Szacuje się, że wpływy z tej trasy przekroczą 2 miliardy dolarów. Już pierwsze 60 koncertów (wszystkich ma być 153) przyniosło ponad 1 mld USD przychodów. Jej prywatny majątek szacuje się obecnie na 1,3 miliarda USD.
Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2024 roku
5 listopada 2024 roku odbędą się sześćdziesiąte wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie tego dnia wybiorą jednego z kandydatów na stanowisko 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych i jednego z kandydatów na 50. wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych na czteroletnią kadencję przewidzianą od 20 stycznia 2025 roku do 20 stycznia 2029 roku.
Wybory te wyłonią następcę obecnego prezydenta USA Joe Bidena, który początkowo zgłosił swoją kandydaturę, został wybrany w prawyborach, ale niedawno zrezygnował z ubiegania się o reelekcję. Spośród dwóch głównych partii politycznych o najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych zmierzą się Kamala Harris, kandydatka Partii Demokratycznej, obecnie urzędująca 49. wiceprezydent Stanów Zjednoczonych z poparciem ustępującego prezydenta oraz Donald Trump, miliarder i 45. prezydent Stanów Zjednoczonych - kandydat Partii Republikańskiej.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.