Zamówienia publiczne: zasada swobody kontraktowania
REKLAMA
REKLAMA
Swoboda kontraktowania w zamówieniach publicznych
Wielokrotnie w praktyce można spotkać się z zarzutem ze strony wykonawców, iż brak jest równorzędności stron w umowie zawartej w drodze postępowania przetargowego. Najczęściej stawiany jest zarzut, iż wykonawca w zasadzie nie ma żadnego wpływu na treść tej umowy. Natomiast zamawiający w taki sposób określa warunki przyszłej umowy, aby mieć silniejszą pozycję od wykonawcy, co też krzywdzi tego ostatniego. Dlatego też już po wyborze najkorzystniejszej oferty, wykonawca wykazuje się niekiedy oporami przed zawarciem umowy na proponowanych warunkach i domaga się dokonania w niej zmian. W takich sytuacjach powstaje wątpliwość czy zarzuty są słuszne i winny zostać uwzględnione, czy też nie?
REKLAMA
Polecamy: e-Zamówienia publiczne. Przewodnik po elektronicznych zamówieniach publicznych
Krajowa Izba Odwoławcza przy Prezesie Urzędu Zamówień Publicznych w wyroku z dnia 17 grudnia 2014 r., sygn. akt: KIO 2480/14 (LEX nr 1645307) stwierdziła, że: „w przypadku zamówienia publicznego, to zamawiający w sposób dyskrecjonalny kształtuje większość essentialiae i incidentaliae negotii przygotowując własną siwz. Zasada swobody kontraktowania ze strony wykonawcy nie zostaje w ten sposób ograniczona - przed terminem złożenia ofert może on składać wszelkie propozycje co do kształtu i brzmienia postanowień umownych, które zamawiający zgodnie z własnymi interesami zawsze może uwzględnić. Natomiast w przypadku, gdy postanowienia takie wykonawcy nie odpowiadają, może do tego stosunku umownego - co jest jego fundamentalnym uprawnieniem - w ogóle nie przystąpić (nie składać oferty w postępowaniu). Ponadto przez składanie ofert w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego to wykonawca kształtuje część przyszłych postanowień umownych (w tym zawsze cenę) i w ten sposób może dostosować swoją ofertę do warunków wykonania zamówienia narzuconych przez zamawiającego, np. tak skalkulować cenę, aby w jej ramach uwzględnić kompensację wszelkich ryzyk i obowiązków, które wynikają dla niego z umowy w sprawie zamówienia.”
REKLAMA
Wynika z powyższego, iż zarzuty wykonawców, że brak jest równorzędności stron w umowie zawartej w drodze postępowania przetargowego, nie zasługują na uwzględnienie. W mojej ocenie jest to słusznym rozwiązaniem. Przecież wykonawca w toku postępowania przetargowego może zapoznać się z treścią przyszłej umowy i zgłaszać propozycję zmiany jej zapisów. Ponadto nawet przy założeniu, iż jego propozycje nie zostaną uwzględnione przez zamawiającego, to i tak wykonawca ma swobodę w podjęciu decyzji czy chce przystąpić do postępowania przetargowego. Zatem skoro składa swoją ofertę, to godzi się na zawarcie umowy na proponowanych warunkach.
Jednocześnie wykonawca ma zawsze wpływ na najważniejszy, moim zdaniem, zapis umowy, czyli cenę. W związku z tym niekorzystne dla siebie zapisy umowy może on zrekompensować sobie, proponując wyższą cenę. Tego warunku zamawiający nie może mu nigdy narzucić. Wyłącza to możliwość postawienia zamawiającemu zarzutu, iż brak jest równorzędności stron w w/w umowach.
Polecamy serwis: Zamówienia publiczne
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.