Sygnaliści w szpitalach w czasach koronawirusa
REKLAMA
REKLAMA
Niestety w mediach społecznościowych i prasie zaczęły pojawiać się informacje, że Dyrektorzy i Minister Zdrowia zakazuje lekarzom oraz innym pracownikom szpitali mówienia i pisania o problemach w placówkach medycznych, zwłaszcza w związku z koronawirusem.
REKLAMA
Z doniesień wynika, że z lekarzami i pracownikami, prowadzone są rozmowy dyscyplinujące. Grozi im się zwolnieniem dyscyplinarnym lub karami porządkowymi. W jednym przypadku, dyrektor nowotarskiego szpitala zwolnił położną za sygnalizowanie w mediach społecznościowych o warunkach w jakich pracuje, w tym o braku maseczek, rękawiczek itd.
Ponadto jedna z gazet donosi, że Sekretarz Stanu wystąpił do konsultantów krajowych by wpłynęli na konsultantów wojewódzkich by „zaprzestali samodzielnie wydawać opinii”.
Polecamy: Uprawnienia rodziców w pracy
Wygląda na to, że zdaniem Ministerstwa Zdrowia, konsultanci wojewódzcy, lekarze i pracownicy placówek medycznych nie powinni się wypowiadać publicznie na temat warunków w jakich pracują, w tym informować o brakach w niezbędnym sprzęcie, o brakach środków zabezpieczenia osobistego oraz epidemii koronawirusa, w tym ilości zakażeń i zgonów w poszczególnych jednostkach medycznych. Takie informacje, zdaniem Ministerstwa, może wypowiadać jedynie konsultant krajowy, Minister Zdrowia i Główny Inspektor Sanitarny.
Jeżeli do tej cenzury na informację dołożymy, że:
- w Polsce robi się o wiele mniej testów na koronawirusa niż w innych krajach UE i nie stosuje wytycznych WHO by masowo testować na obecność koronawirusza a nie tylko osób, które mają ciężkie objawy,
- doniesienia lekarzy i pracowników o brakach (już w tym momencie) zaprzeczają słowom ministerstwa, że wszystko jest pod kontrolą i mamy odpowiednie zapasy na epidemię,
otrzymujemy bardzo niepokojący obraz sytuacji.
Co prawda Polska nie wdrożyła jeszcze Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ochrony osób zgłaszających przypadki naruszenia prawa (ma na to czas do dnia 17 grudnia 2021 r.), ale w mojej ocenie lekarzy i pracowników jednostek medycznych publicznie informujących społeczeństwo o nieprawidłowościach i faktach, należy traktować jako Sygnalistów.
W interesie społecznym leży posiadanie informacji o faktycznej sytuacji w jednostkach medycznych oraz o epidemii. Lekarz lub pracownik np. położna, który informuje publicznie o problemach danego szpitala, np. z dostępnością do środków ochrony przed zakażeniem, działa w interesie pacjentów i innych pracowników. Nie można więc jej oskarżać o sianie paniki, naruszanie dóbr osobistych szpitala, krytykowania pracodawcy czy naruszenie tajemnicy.
REKLAMA
Natomiast groźby wobec Sygnalistów, kary porządkowe lub ich dyscyplinarne zwolnienia należy traktować jako niedopuszczalne środki odwetowe. Dlatego dyscyplinarne zwolnienie położnej ze szpitala za alarmowanie o braku maseczek i fartuchów należy traktować jako niedopuszczalny środek odwetowy.
Mam nadzieję, że lekarze i inni pracownicy nie dadzą się zakneblować i będą uczciwie informować o rzeczywistym stanie przygotowania polskiej ochrony zdrowia do walki z epidemią koronawirusa i postępami w tej walce. Pozwala im na to wolność słowa, a nakazuje obywatelski obowiązek sygnalizowania nieprawidłowości i prawo obywateli do pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Co prawda nie chroni ich jeszcze Dyrektywa o Sygnalistach, ale już teraz chroni Konstytucja, kodeks pracy i np. Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.
Mam też nadzieję, że Ministerstwo Zdrowia zmieni swą politykę informacyjną i zrezygnuje z cenzury. Cenzura nigdy nie buduje zaufania.
Walka z koronawirusem posiada priorytet i spowodowała, że de facto wszystkie inne kwestie stały się drugo lub trzeciorzędne. Powyższa sytuacja, tj. cenzurowanie informacji na temat przygotowania polskiej ochrony zdrowia do walki z epidemią i rzeczywisty poziom zachorowań oraz niedopuszczalne działania odwetowe wobec Sygnalistów pokazują, że:
- należy jak najszybciej wdrożyć Dyrektywę o Sygnalistach,
- rzeczywiste wdrożenie ww. Dyrektywy będzie bardzo trudne. Może nawet trudniejsze w administracji publicznej niż w podmiotach prywatnych,
- walcząc z epidemią nie możemy zapominać o innych ważnych tematach.
REKLAMA
REKLAMA