Konstytucja to nie regulamin
REKLAMA
REKLAMA
Nie ma tygodnia, by między prezydentem a premierem nie wybuchały spory kompetencyjne. Prezes Rady Ministrów proponuje rozpoczęcie debaty publicznej nad doprecyzowaniem konstytucji. Prawnicy w Kancelarii Prezydenta uważają, że nie powinno dokonywać się zmian ustroju politycznego państwa pod wpływem bieżących wydarzeń politycznych. Konstytucjonaliści są podobnego zdania.
REKLAMA
Konstytucja i zdrowy rozsądek
Zdaniem dr. Ryszarda Piotrowskiego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, chęć zmiany konstytucji może być jedynie częścią konfliktu pomiędzy prezydentem a premierem. Dodaje, że te dwa organy powinny dążyć do kompromisu.
REKLAMA
Podobnie twierdzi Andrzej Duda, minister w Kancelarii prezydenta. Uważa on, że konstytucja jasno ustala pozycję prezydenta, określając go jako najwyższego przedstawiciela państwa polskiego oraz gwaranta ciągłości władzy państwowej. Zgodnie z wyraźnym brzmieniem art. 126 ust. 2 konstytucji, to właśnie prezydent czuwa nad przestrzeganiem jej postanowień, a także stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium.
- Przepisy konstytucji w powiązaniu z preambułą i innymi przepisami konstytucji oraz ustaw, w sposób jednoznaczny przesądzają, że prezydent ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek uczestniczyć w podejmowaniu decyzji w najważniejszych wewnętrznych oraz zagranicznych sprawach państwa. W konsekwencji również i rząd ma obowiązek współdziałania z prezydentem w tym zakresie, a w szczególności konsultowania z głową państwa wszelkich takich posunięć w zakresie bieżącej polityki wewnętrznej i zagranicznej, które mogą mieć wpływ na pozycję Polski na arenie międzynarodowej, suwerenność kraju, czy też bezpieczeństwo - mówi Andrzej Duda.
- Konstytucja rozstrzyga o kompetencjach prezydenta i premiera na tyle wyraźnie i precyzyjnie, że prawnik nie może już tutaj zbyt wiele dodać. Konstytucja nie może być tak szczegółowa, że przekształci się w regulamin rządzenia. Musi być zachowana pewna sfera, którą trzeba wypełnić zdrowym rozsądkiem i zdolnością do współdziałania - podsumowuje Ryszard Piotrowski.
Każdy z ustrojów politycznych będzie się sprawdzał, jeśli organy władzy wykonawczej będą potrafiły ze sobą dobrze współpracować dla dobra kraju.
Jaki system najlepszy
REKLAMA
- Obecnie istnieje podział władzy pomiędzy prezydenta i premiera, ale prezydent nie ponosi żadnej politycznej odpowiedzialności. Należałoby pójść albo konsekwentnie w kierunku systemu prezydenckiego, albo parlamentarnego - uważa prof. Antoni Kamiński z Instytutu Studiów Politycznych Państwowej Akademii Nauk.
Przypomina przy tym, że najgorszym rozwiązaniem jest system prezydencki w powiązaniu z ordynacją proporcjonalną w wyborach do parlamentu, gdyż prowadzi to do zachwiania stabilności politycznej.
- Zmiana konstytucji jest zbyt poważnym przedsięwzięciem, aby podejmować ją pod wpływem konfliktu prezydenta z premierem - twierdzi socjolog prof. Jadwiga Staniszkis.
Powinno się ją połączyć z innymi nowelizacjami, jak np. zmianą Ordynacji wyborczej. Jeśli miałoby dojść do zmiany ustroju politycznego, to opowiadałabym się za modelem kanclerskim. Jest on bezpieczniejszy, ponieważ nie stwarza obawy, że do władzy dojdzie polityk destrukcyjny.
Katarzyna Rychter
MaŁgorzata Kryszkiewicz
gp@infor.pl
OPINIA
MAREK CHMAJ
profesor Wyższej Szkoły Handlu i Prawa
Nie można zmieniać konstytucji dostosowując jej przepisy do bieżących wydarzeń. Takie rozwiązanie nie przyniesie niczego dobrego. Zawsze zmiana konstytucji musi być abstrakcyjna. Musi ona mieć charakter kompleksowy, bo nie można zmieniać przepisów dotyczących dwóch organów. To jest cały system, który powinien być spójny, logiczny i niesprzeczny. Przepisy konstytucji regulujące kwestię uprawnień prezydenta i premiera są dosyć precyzyjne. Jasno jest powiedziane, kto prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną, kto kieruje administracją rządową, kto wykonuje budżet oraz kto sporządza jego projekt. Nie ma sporów interpretacyjnych w sprawach najważniejszych, są tylko drobne nieporozumienia. Właściwie sporu prawnego nie ma, jest spór polityczno-emocjonalny.
REKLAMA
REKLAMA