Kontrowersje wokół projektu ustawy o odpowiedzialności urzędników
REKLAMA
REKLAMA
Funkcjonariusze publiczni mają dostęp do poufnych danych, uprawnienia do wydawania wiążących decyzji administracyjnych, znajomości oraz koneksje na poziomie władzy lokalnej i krajowej. Jednym słowem, dysponują możliwościami niedostępnymi dla „zwykłych” obywateli, które wiążą się ze szczególną odpowiedzialnością. Jest to przesłanką projektu nowelizacji ustawy o odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych.
REKLAMA
Pomysł nie jest nowy, już w 2001 roku wprowadzono przepisy zwiększające odpowiedzialność urzędników. Wtedy jednak uchylił je Trybunał Konstytucyjny. Natomiast omawiany projekt nowej ustawy o szczególnych zasadach odpowiedzialności za naruszenie prawa przez pracowników urzędów administracji publicznej powstał w klubie parlamentarnym Platformy Obywatelskiej w 2004 roku.
Głównym założeniem projektu było ulepszenie jakości pracy pracowników państwowych i samorządowych oraz wyeliminowanie zjawiska korupcji w urzędach. Jednym z czołowych punktów nowej ustawy było wprowadzenie w życie przepisu mówiącego o odpowiedzialności osobistej i majątkowej urzędników za podjęte przez nich błędne decyzje administracyjne. Zakres i wpływ owych decyzji miałaby badać prokuratura. Wywołało to falę krytyki ze strony samych urzędników, a Krajowa Rada Sądownictwa wydała negatywną opinię co do treści ustawy, określając ją jako niedopracowaną.
Do projektu ustawy wprowadzono modyfikacje i ponownie poddano go rozpatrzeniu. I tym razem nie obyło się bez kontrowersji, bowiem obecnie zakłada on, że funkcjonariusz publiczny odpowie za szkodę powstałą w wyniku rażącego naruszenia prawa wobec Skarbu Państwa, a nie obywatela. Odpowiedzialność urzędnika spoczywa więc nie na nim samym, a na organie władzy, w którym urzędnik jest zatrudniony. By pociągnąć urzędnika do jakiejkolwiek odpowiedzialności musi dojść do „zawinionego i rażącego naruszenia prawa”.
Czytaj także: Zażalenie na bezczynność organu >>
Naczelny Sąd Administracyjny uznaje, że taka sytuacja ma miejsce wówczas, gdy „treść decyzji pozostaje w oczywistej i wyraźnej sprzeczności z treścią przepisu prawa i gdy charakter naruszenia powoduje, iż w jego rezultacie powstają skutki niemożliwe do zaakceptowania z punktu widzenia praworządności”. Warto dodać, że według Sądu Najwyższego rażące naruszenie prawa nie zachodzi, gdy istnieje możliwość przyjęcia rozwiązania alternatywnego. W tym miejscu rodzi się więc spór, czy każde rozwiązanie alternatywne jest wyjściem z danej sytuacji. O tym, czy błąd urzędnika kwalifikuje się do ukarania, zdecyduje prokurator oraz sąd, wydając wyrok. Kara majątkowa, jaką przewiduje ustawa dla funkcjonariusza publicznego to równowartość 12 średnich miesięcznych wynagrodzeń.
Zwolennicy nowelizacji twierdzą, że jest potrzebna, bo tylko w taki sposób będzie można zdyscyplinować urzędników. Obecne rozwiązania nie regulują kwestii odpowiedzialności w sposób wystarczający. Już dziś wiadomo, że dochodzenie odpowiedzialności materialnej urzędnika będzie długotrwałe. Analiza materiału dowodowego w tego rodzaju sprawie zajmuje długie miesiące. Krajowa Rada Gospodarcza wypowiedziała się za wprowadzeniem uchwały w życie. W oficjalnym oświadczeniu KRG można przeczytać, że taka regulacja ustawy przyczyni się do „zwiększenia bezpieczeństwa obrotu gospodarczego, zmniejszając znacząco liczbę błędnych decyzji administracyjnych i ograniczając korupcję”.
Konsekwencje błędów funkcjonariuszy publicznych są często niemierzalne, bowiem wiele firm zdaniem KRG znalazło się na krańcu zapaści lub upadło z powodu błędnych decyzji urzędników. Okres kryzysu gospodarczego cechujący się znacznym spowolnieniem gospodarki jest czasem, w którym każdy błąd może być decydujący o „być albo nie być” danej firmy.
Urzędnicy, obawiając się grożących im sankcji prawno-finansowych, chcą by Ministerstwo Finansów wykupiło dla nich ubezpieczenia OC które miałyby chronić ich w przypadku błędnych decyzji. Przeciwnicy takiego rozwiązania stawiają pytanie o sens wprowadzania nowych przepisów, skoro niesolidnych urzędników chronić będzie „poduszka bezpieczeństwa” w postaci ubezpieczenia. Ideą nowej ustawy jest, by wiążące decyzje urzędników były bardziej przemyślane i dopracowane, tak by mieli oni świadomość konsekwencji swoich działań - zarówno dla obywatela jak i siebie. Ponadto jej celem jest zmniejszenie skali korupcji.
Czytaj także: Urzędnik w oczach interesanta >>
Jakkolwiek ani obywateli ani firm nie powinny dotykać przykre konsekwencje urzędniczych błędów, należy dołożyc starań, aby projektowane przepisy nie wywołały efektu ubocznego w postaci paraliżu instytucji publicznych. Warto wypośrodkować słuszne dążenia kół gospodarczych oraz równie słuszne zastrzeżenia uczciwych urzędników, którzy nie powinni ponosić konsekwencji np. stosowania takich a nie innych przepisów, zgodnie z którymi muszą działać w codziennej pracy, choćby przy wydawaniu decyzji administracyjnych. Może odległym, lecz charakterystycznym przykładem, jest sytuacja w służbie zdrowia w USA, gdzie w wyniku astronomicznych sum zasądzanych jako odszkodowania za błędy lekarskie, drastycznie wzrosły koszty opieki zdrowotnej, a niemal nieodłącznym asystentem lekarza stał się prawnik.
Tworząc lub nowelizując prawo, należy dokładać najwyższej staranności aby nowe przepisy same z siebie nie wywoływały niezamierzonych, negatywnych skutków. Jakkolwiek szlachetne i przy tym niepopulistyczne byłyby przesłanki ich wprowadzania.
Jakub Koguciuk
REKLAMA
REKLAMA