151 pociągów może zniknąć z rozkładu
REKLAMA
Chodzi o opłatę za korzystanie z torów kolejowych, którą wszyscy przewoźnicy odprowadzają do zarządzającej infrastrukturą spółki PKP PLK. Szafrański powiedział w środę dziennikarzom, że zaległości wszystkich przewoźników wobec PKP PLK wynoszą około 400 mln zł. Nie podał, ile winne są Przewozy Regionalne, ani PKP Intercity. Zaznaczył jednak, że w sumie to znaczna część tej kwoty.
REKLAMA
Wykreślenie połączeń z rozkładu w praktyce będzie oznaczało, że dyżurni ruchu otrzymają listę numerów pociągów i nie zezwolą na ich wyjazd na tory.
REKLAMA
"Nigdzie w prawie nie jest napisane, że PKP PLK powinna być bankiem, który kredytuje działalność przewoźników" - powiedział Szafrański. Wyjaśnił, że dotacje, jakie spółka otrzymuje od państwa, mogą być przeznaczone tylko i wyłącznie na inwestycje. Pieniądze wpłacane przez przewoźników za korzystanie z sieci kolejowej są natomiast przekazywane na działalność bieżącą: wypłaty dla pracowników, regulowanie rachunków i kupowanie materiałów do naprawy torów.
Prezes wyjaśnił, że z powodu zaległości płatniczych przewoźników, PKP PLK mogą stać się niewypłacalne i nie mieć nawet na wypłaty dla personelu. Spółka podjęła decyzję o zatrzymaniu części pociągów, by dług PKP Intercity i Przewozów Regionalnych wolniej narastał.
"Nie jest naszą intencją zmniejszanie ruchu pociągów, ale chcemy potrząsnąć przewoźnikami, żeby zbilansowali swoją działalność i nie uruchamiali pociągów, na które ich nie stać" - powiedział.
Wśród 151 zagrożonych likwidacją połączeń Przewozów Regionalnych są wszystkie międzywojewódzkie pociągi InterRegio. Szafrański wytłumaczył, że wybór padł akurat na nie, ponieważ to nie one dowożą ludzi do pracy. Połączenia te nie są też objęte umowami o dofinansowanie z marszałkami województw.
W związku z tym Przewozy Regionalne przedstawiły zarządcy infrastruktury listę pociągów do wycofania. PKP PLK uznały jednak, że jest ona niewystarczająca i same wybrały pociągi, które mogą zostać usunięte z rozkładu.
Rzecznik Przewozów Regionalnych Piotr Olszewski powiedział PAP, że przewoźnik nie godzi się z decyzją PKP PLK. Zarządy obu spółek mają w najbliższych dniach rozmawiać na ten temat.
"Na takim spotkaniu może zostać na przykład ustalone, że zapłacimy pewną kwotę, a PKP PLK odstąpi od planów usunięcia części połączeń. Może też być zawarte inne porozumienie" - wyjaśnił.
REKLAMA
Dodał, że likwidacja pociągów InterRegio pogorszy i tak trudną sytuację finansową spółki. "Wszystkie środki, jakie mamy, przekazujemy na spłatę zadłużenia w PKP PLK. Mam więc nadzieję, że ograniczeń ruchu nie będzie, a jeśli będą, to mniejsze niż te, które proponuje zarządca infrastruktury" - powiedział.
PKP PLK chce również wycofać część połączeń PKP Intercity; przewoźnik do 4 maja ma wskazać, które mogłyby zniknąć z rozkładu. Jeżeli PKP Intercity nie ureguluje zaległych płatności, to pociągi te przestaną jeździć 15 maja br.
Kamil Migała z biura prasowego PKP Intercity powiedział, że w czwartek dojdzie do spotkania zarządów PKP Intercity i PKP PLK w tej sprawie. Nie wykluczył, że przewoźnik zapłaci część zaległości, więc nie będzie podstaw do korekty rozkładu jazdy.
PKP Intercity na trasach międzywojewódzkich uruchamia kilkaset pociągów dziennie. Przewozy Regionalne obsługują głównie połączenia lokalne i regionalne; w ofercie mają też międzywojewódzkie połączenia InterRegio. PR dziennie uruchamiają około 3 tys. pociągów.
REKLAMA
REKLAMA