Komisja edukacji o łamaniu i naginaniu prawa przez samorządy
REKLAMA
W dezyderacie komisja wyraziła zaniepokojenie w związku z napływającymi do niej sygnałami o przypadkach naruszania lub obchodzenia przepisów prawa przez samorządy w zakresie ich zadań związanych z zakładaniem i prowadzeniem szkół oraz placówek oświatowych.
REKLAMA
"Dotyczy to m.in. podejmowania przez niektóre samorządy uchwał o przekazywaniu prowadzenia publicznych szkół spółkom komunalnym, likwidowaniu bibliotek szkolnych, opłatach za świadczenia udzielane przez przedszkola publiczne, czy wydawania bez podstawy prawnej przez organy wykonawcze zarządzeń odnoszących się do organizacji pracy szkoły" - napisano w dezyderacie.
Zaznaczono w nim, że niepokój budzi również sposób wykonywania przez wojewodów nadzoru nad samorządami pod względem legalności podejmowanych przez nie uchwał w sprawie szkół i placówek oświatowych.
REKLAMA
Według komisji edukacji, zauważalny jest brak konsekwencji rozstrzygnięć wojewodów dotyczących uchwał w tych samych sprawach, a podjętych przez rady różnych gmin. Posłowie uważają, że nie ma także jednolitości w postępowaniu wojewodów wobec zgłaszanych przypadków sprzecznych z prawem działań samorządów, cześć wojewodów powstrzymuje się również od reagowania, powołując się na konstytucyjną normę samodzielności samorządu terytorialnego.
"Sytuacja ta zdaniem komisji prowadzi do chaosu prawnego i deprecjonuje skuteczność działań organów nadzoru w egzekwowaniu prawa. Nie sprzyja w rezultacie prawidłowemu i stabilnemu funkcjonowaniu szkół i placówek oświatowych" - podkreślono w dezyderacie.
Dlatego komisja edukacji poprosiła w nim premiera Donalda Tuska o zwrócenie się do wojewodów, by w ramach swoich uprawnień szczególną uwagę zwrócili na formalną poprawność aktów prawnych podejmowanych przez samorządy.
REKLAMA
Posiedzenie komisji edukacji w dniu 26 lipca rozpoczęło się od przedstawienia informacji na temat funkcjonowania nadzoru prawnego wojewodów. Wiceminister edukacji Maciej Jakubowski przypomniał, że w przypadku stwierdzenia, że uchwała lub zarządzenie samorządu są sprzeczne z prawem, wojewoda orzeka o nieważności uchwały lub zarządzenia w całości lub części.
"Należy podkreślić, ze zgodnie z przepisami rozstrzygnięcia nadzorcze wojewody podlegają zaskarżeniu do sądy administracyjnego. Wyłącznie sąd administracyjny jest uprawniony do weryfikacji rozstrzygnięć wojewody pod względem zgodności z prawem" - przypomniał Jakubowski. Jak zaznaczył, nie jest możliwe zainicjowanie przez ministra edukacji procedury mającej na celu zbadanie prawidłowości i jednolitości rozstrzygnięć wojewodów.
Wiceminister edukacji odniósł się także do sygnalizowanego przez nauczycielskie związki zawodowe oraz przez media zjawiska powoływania przez gminy spółek z o.o. celem przekazywania im prowadzenia przedszkoli, szkół podstawowych i gimnazjów. Jak mówił, takie działanie samorządów narusza przepisy ustawy o systemie oświaty.
Lech Sprawka (PiS) przypomniał, że zgłaszane były do MEN konkretne przypadki takich działań. "Czy interweniowaliście?", "Czy ta wykładnia jest powszechnie znana kuratorom oświaty?" - pytał. "Napisaliście w informacji dla posłów, że to łamanie prawa, ale te spółki istnieją i szkoły prowadzą. I co? I nic" - zauważył.
O bezsilności wobec łamania, lub naginania prawa przez samorządy mówili też inni posłowie PiS oraz związkowcy. Przytaczali różne przypadki. Zbigniew Dolata (PiS) opowiadał m.in. o wójcie, który tyle razy przeprowadzał i unieważnił konkurs na dyrektora szkoły, aż procedury pozwoliły mu nominować bez przeprowadzania konkursu na stanowisko dyrektora osobę, którą widział w tej roli. Mówił także o szkole, która zgodnie z wolą samorządu od czterech lat jest zamykana wbrew woli społeczności lokalnej i zatrudnionych w niej nauczycieli.
Z kolei wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński wymieniał gminy, gdzie samorząd oddał wszystkie szkoły do prowadzenia innym podmiotom, a w tych, których zgodnie z prawem nie udało się przekazać nakazał nieprzeprowadzanie naboru do klas pierwszych. Mówił także o gminie, gdzie zlikwidowano wszystkie biblioteki szkolne i świetlice. "I cóż z tego, że wojewoda poinformował, że tak nie wolno, jak bibliotek i świetlic nadal nie ma" - powiedział.
"Te wszystkie przykłady, to czubek góry lodowej bezradności Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji" - ocenił Zbigniew Włodkowski (PSL). Według niego, nie są sprawy odosobnione, lecz dotyczą różnych obszarów życia, nie tylko oświaty.
Z kolei Domicela Kopaczewska (PO) uznała, że to problem, który trwa od początku transformacji. "Tego typu sytuacje patologiczne występowały zawsze. Na szczęście jesteśmy na takim etapie, że możemy głośno o pewnych sprawach mówić, dyskutować i próbować znaleźć rozwiązania merytoryczne" - podkreśliła.
Komisja edukacji przyjęła dezyderat jednogłośnie.
REKLAMA
REKLAMA