Sytuacja finansów publicznych w krajach UE polepsza się
REKLAMA
REKLAMA
Komentarz dr Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistki Konfederacji Lewiatan
REKLAMA
REKLAMA
Większość krajów UE28 zaczęła poważnie traktować problem zadłużenia państwa. W 2016 r. 13 krajów nie wykazało deficytu finansów publicznych, a niektóre z nich (Niemcy, Estonia, Luxemburg, Szwecja) pokazały kolejny rok z rzędu nadwyżkę. Polska zamknęła 2016 r. deficytem sektora instytucji rządowych i samorządowych na poziomie 2,4 proc. PKB. Byłby on wyższy, gdyby nie nadwyżka w finansach samorządów (0,2 proc. PKB). ). Ale nadwyżka ta została uzyskana w wyniku wyhamowania w 2016 r. inwestycji na szczeblu lokalnym. W 2017 r. taka sytuacja nie będzie mogła się powtórzyć jeśli chcemy efektywnie zainwestować europejskie środki. A to oznacza, że deficyt finansów publicznych będzie generowany nie tylko przez instytucje rządowe, ale także samorządowe. W okresach najwyższych wydatków z funduszy unijnych deficyt sektora samorządowego dochodził do 1,3 proc. PKB (2010).
W 2016 r. tylko 5 krajów miało deficyt finansów publicznych w relacji do PKB wyższy niż Polska, m.in. Hiszpania, Francja, W. Brytania. To kraje znaczące w europejskiej gospodarce, ale lepiej nie podążać ich ścieżką.
Dług publiczny UE28, w wyniku rosnącej odpowiedzialności w większości krajów w zarządzaniu finansami publicznymi, spadł nie tylko w stosunku do PKB (z prawie 85 proc. w 2015 r. do 83,5 proc. w 2016 r.), ale także bezwzględnie - o ponad 106 mld euro. Aczkolwiek nie wszystkie kraje UE28 przyczyniły się do tej poprawy - dług publiczny spadł w stosunku do PKB „tylko" w 19 państwach. W 9 krajach wzrósł i niestety należy do nich Polska.
Zobacz również: Finanse
REKLAMA
W 2016 r. dług publiczny wzrósł u nas o prawie 87 mld zł, do 54,4 proc. PKB z 51,1 proc. w 2015 r. i 50,2 proc. w 2014 r. Co prawda daleko nam do „liderów" zadłużenia - Grecji (dług publiczny wyniósł w 2016 r. 179 proc. PKB), Włoch (ponad 132 proc.), czy Portugali (ponad 130 proc.). Ale także daleko do prawdziwych liderów - Estonii (9,5 proc.) czy Bułgarii (29,5 proc.).
Dzisiaj poziom długu publicznego w stosunku do PKB nie jest jeszcze w Polsce problemem, bo mieścimy się w konstytucyjnym i ustawowym limicie 60 proc. Martwić powinniśmy się o to, że gdy większość krajów UE28 zmniejsza zadłużenie w relacji do PKB, w Polsce widzimy odwrotną tendencję - wzrost udziału długu publicznego w PKB. W 2017 r. wzrośnie on do co najmniej 55 proc. Chyba, że Polska gospodarka będzie rosła w tempie powyżej 4 proc., co jest mało prawdopodobne. Należy także pamiętać, że mówimy tu o długu jawnym. Trzykrotnie wyższy (ponad 3 bln zł) jest dług ukryty, czyli przyszłe zobowiązania państwa związane głównie z nabytymi przez Polaków prawami emerytalnymi.
Może warto wziąć przykład z coraz większej liczby krajów członkowskich UE i podjąć zdecydowane działania hamujące narastanie długu publicznego, a nie dokładać do już i tak wysokich wydatków kolejne obciążenia, chociażby wynikające z obniżenia wieku emerytalnego. Nie mówiąc już o kosztach obsługi długu, które w 2017 r. mają wynieść ok. 31 mld zł, czyli ponad 3 razy więcej niż wydamy w tym roku z NFZ na podstawową opiekę zdrowotną.
REKLAMA
REKLAMA