Główne założenia doktoratów wdrożeniowych
REKLAMA
REKLAMA
Dwie pensje dla doktoranta, dodatkowe pieniądze dla uczelni i unikalne rozwiązania rynkowe dla przedsiębiorstwa – tak w skrócie można opisać program „Doktoratów wdrożeniowych”, którego inicjatorem jest Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
REKLAMA
W pierwszej historycznej edycji tego projektu wzięło udział blisko 380 doktorantów i ponad 230 przedsiębiorstw.
Głównym założeniem doktoratu wdrożeniowego jest przygotowanie rozprawy doktorskiej, która pomoże funkcjonować przedsiębiorstwu. W jaki sposób? Jeśli firma ma problem technologiczny, a uczelnia ma świeżo upieczonego magistra, który wie, jak ten problem rozwiązać, należy ich ze sobą skojarzyć. Właśnie tak działa program ministerstwa nauki.
Korzyści. I to dla wszystkich
Ministerialny program jest pomyślany tak, żeby każda ze stron biorąca udział w programie – a więc jednostka naukowa, przedsiębiorstwo i doktorant – wyniosła z niego wymierne korzyści. Głównie finansowe. Nie od dziś wiadomo, że choć pieniądze to nie wszystko, to jednak wszystko bez pieniędzy to …nic. Nawet najlepszy pomysł.
Dwie pensje teraz, a w przyszłości wyższe zarobki – wygrana pierwsza
REKLAMA
Zdają sobie z tego sprawę również doktoranci. Aż 377 młodych badaczy zaczęło od października studia doktoranckie w trybie wdrożeniowym. Pod okiem dwóch opiekunów – naukowego na uczelni i przemysłowego w siedzibie firmy – będą pracować nad problemem, który trapi przedsiębiorcę. Dwa miejsca pracy – zobowiązują. Dlatego też każdy doktorant co miesiąc na swoje konto otrzyma dwie pensje. Jedną z firmy – warunkiem przystąpienia do programu „Doktoraty wdrożeniowe” jest bowiem zatrudnienie w pełnym wymiarze pracy u przedsiębiorcy. Drugą zaś – od ministerstwa nauki. Z tego drugiego źródła naukowcy mogą liczyć na stypendium w wysokości 2450 złotych nawet przez cztery lata.
Doświadczenia innych państw, które programy takie jak doktoraty wdrożeniowe wprowadziły już dawno, pokazują, że absolwenci z obszarów nauk technicznych, ścisłych i przyrodniczych osiągają dochody wyższe o ok. 10 proc. od absolwentów tradycyjnych studiów doktoranckich w tych samych obszarach nauk. Jest więc o co walczyć!
233 firm ma patent na patent – wygrana druga
Zagraniczne ewaluacje efektów tego programu udowadniają również, że przedsiębiorstwa, które uczestniczyły w tym programie, wykazują wyższą aktywność patentową i szybciej zwiększają zatrudnienie w porównaniu z podobnymi przedsiębiorstwami, które nie uczestniczyły w programie. Takie dane płyną do nas z Danii.
REKLAMA
W Polsce do pierwszej edycji przystąpiło w sumie 233 firm – w tym 53 spółek skarbu państwa. Przodują wśród nich: Grupa Azoty, która korzysta z usług ośmiu doktorantów, jedna z największych firm informatycznych Comarch S.A., zatrudniająca siedmiu badaczy, a także Wrocławskie Centrum Badań EIT+, gdzie pracuje pięciu młodych naukowców.
Firmy te – oprócz tego, że będą miały najlepszych specjalistów pracujących nad innowacyjnymi produktami lub usługami – będą mogły również odliczyć od podstawy opodatkowania 50 proc. kosztów osobowych związanych z zatrudnieniem doktoranta. Wszystko dzięki uchwalonej w zeszłym roku tzw. pierwszej ustawie o innowacyjności. Druga ustawa o innowacyjności – która została już przyjęta przez Sejm – pozwoli odliczyć firmom każdą złotówkę wydaną na badania i rozwój. Dzięki niej w kolejnej edycji „Doktoratów wdrożeniowych” może wziąć udział jeszcze więcej firm!
Zobacz: Reforma oświaty
Ryczałt dla uczelni – wygrana trzecia
Politechnika Warszawska, Politechnika Śląska w Gliwicach i Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie – te uczelnie wiodą prym, jeśli chodzi o liczbę doktorantów wdrożeniowych. Na Politechnice Warszawskiej – podobnie jak na Politechnice Śląskiej – jest ich obecnie 64, w AGH zaś 53.
Jednostki naukowe – tak samo jak pozostałe strony biorące udział w programie – również wyniosą z niego cały pakiet korzyści. Po pierwsze uzyskają ryczałtowe dofinansowanie kosztów wykorzystania infrastruktury badawczej. A więc jeśli doktorant będzie chciał używać np. sprzętu laboratoryjnego do swojej pracy dla firmy, uczelnia dostanie za to od resortu nauki dodatkowe pieniądze. Po drugie – zintensyfikują relacje z otoczeniem społeczno-gospodarczym, co wpłynie pozytywnie na podział dotacji podstawowej. A więc …dostaną kolejne pieniądze!
Układ typu win-win-win
Program „Doktoraty wdrożeniowe” jest wygraną wszystkich stron – doktorantów wdrożeniowych, uczelni i przedsiębiorców. Ale nie tylko. Kolejnym wielkim wygranym jest państwo polskie. Nie bez powodu uroczysta inauguracja tego projektu odbywa się w przededniu 99. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Dzięki programowi Polska otrzyma najlepsze kadry, potrafiące twórczo działać na styku nauki i biznesu, a polska gospodarka – szansę na danie mata największym graczom na globalnej szachownicy.
Źródło: Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego
REKLAMA
REKLAMA