Wybory samorządowe 2014 - ruchy miejskie przegrały?
REKLAMA
REKLAMA
Szerszy horyzont - czy ruchy miejskie przegrały?
Scheuring-Wielgus: Na politykę patrzę inaczej. Nie interesują mnie układy i koalicje. Kowalski: Nieraz warto ulec dyscyplinie partyjnej. Goście Śniadania Samorządowego Szkoły Liderów podsumowywali sukcesy i porażki Ruchów Miejskich.
REKLAMA
REKLAMA
Wynik 12 procent dla Leśniak z ruchu Gdańsk Obywatelski w wyborach na prezydenta, sześcioprocentowe poparcie dla lidera Krakowa Przeciw Igrzyskom, wygrana prezydentura i 7 mandatów w Gorzowie Wielkopolskim oraz po kilka mandatów w innych miastach – to sukces czy porażka ruchów miejskich?
Joanna Kusiak, rzeczniczka Porozumienia Ruchów Miejskich podkreśla, że nowym mieszczanom nie chodzi o władzę i stanowiska, ale o wpływ na rozwój miast sprzyjający potrzebom mieszkańców. W tym sensie zadowolona z wyborów jest Joanna Scheuring-Wielgus. Co prawda nie pokonała obecnie urzędującego prezydenta Torunia, ale z 17 procentami i poruszeniem, jakie wywołał jej komitet, ma szansę podsuwać prezydentowi do realizacji własny program. - To jest jak gra w szachy. Musisz być o jeden krok do przodu niż prezydent; poddawać mu tematy i rozwiązania tak, żeby myślał, że są jego. To takie gry małżeńskie – mówi ze śmiechem. A na poważnie dodaje - Nikt wcześniej w Toruniu nie myślał tak jak ruchy miejskie. Teraz wszyscy oponenci mówią naszym językiem – opowiada z entuzjazmem.
Inaczej swój wpływ zbudowali aktywiści miejscy z Łodzi, miasta - kolebki konsultacji społecznych i budżetu partycypacyjnego. – U nas nie było żadnej listy ruchów miejskich. Nie było potrzeby walczyć o władzę, bo prezydent Hanna Zdanowska jest otwarta na postulaty ruchów, a część aktywistów obsadza w Ratuszu - mówi Piotr Kowalski, który walczył o mandat radnego z listy PO. Argument na to, że warto mieć aktywistów w miejskich urzędach dodaje Sheuring-Wielgus. - Ludzie z ruchów miejskich to przeważnie tacy, którzy osiągnęli sukces zawodowy, jeżdżą po świecie, widzą co się dzieje za granicą. Mamy szerszy horyzont.
Polecamy serwis: Ustrój i jednostki
Ruchy miejskie bez dyscypliny
REKLAMA
Łyżkę dziegciu do pełnej entuzjazmu atmosfery dodał Przemysław Radwan ze Szkoły Liderów. - Ruch w Poznaniu się rozsypał. W Warszawie do jednej z rad dzielnicy wchodzą kandydaci MJN, którzy się sami między sobą nie zgadzają. Ruchy miejskie nie wnoszą nowej jakości w postaci gwarancji, że się na pewno dogadają.
Joanna Kusiak oponuje: - To „dogadanie” to podejrzana sprawa. Cenimy wielość opinii i dyskusje wewnątrz ruchu. „Dogadywanie się” w partii polega zazwyczaj na dyscyplinie partyjnej. Kto się nie zgadza zostanie prędzej czy później wyrzucony. Nie tak wygląda demokracja – podsumowuje rzeczniczka PRM.
Scheuring-Wielgus ją wspiera: – Ja jestem polityczna, polityka mnie interesuje, zawsze to mówiłam. Ale na politykę patrzę zupełnie inaczej. To działanie dla czlowieka, a nie układy, układziki, koalicje itd.- mówi.
Radnych z list partyjnych bronił Piotr Kowalski, podając przykład liderek jednego z łódzkich okręgów, Urszuli Niziołek-Janiak. - Wyrosła z innego myślenia o mieście, ale odnalazła sie w funkcjonowaniu wewnątrz partii. Jestem pewien, że będzie miała większy wpływ na kwestie zachowania zabytkowej tkanki miejskiej niż wszyscy aktywiści. Oni skupili się tylko na krzyczeniu i negowaniu, a nie na szukaniu nici porozumienia – przekonuje Kowalski. Dodaje, że nieraz warto ulec dycyplinie partyjnej. – Na przykład gdy zgodzimy się na zamknięcie filii biblioteki publicznej, ale za to pojawią się tanie mieszkania w miejskich kamienicach – przekonuje podając łódzki przykład.
Ruchy miejskie – nieprzewidywalne?
Kolejna wątpliwość to brak przewidywalności ruchów miejskich. – Często listy ruchów są zbieraniną ludzi. Jako wyborca wolę przewidywalność nawet mniej podróżujących i wykwalifikowanych radnych z partii, o której wiem, że pewnych rzeczy nie zrobi, niż głosowanie na niewiadomą– mówi szef Szkoly Liderów podkreślając, że dyscyplina partyjna służy pewności wyborców. –Wyborca chce móc z góry przewidzieć, co jego przedstawiciele zrobią w sprawie postawienia pomnika smoleńskiego albo też jaki mają stosunek do kwestii systemowych: nieciekawych, bo administracyjnych.
Gotową odpowiedź ma na to Scheuring-Wielgus. – Mówisz teraz o Warszawie. A my w Toruniu mogliśmy mieć 50 osób na listach. Umieściliśmy tylko 40. Tyle znaleźliśmy zaangażowanych osób, które autentycznie pracowały w swoich kampaniach. Nie było zapychania list przypadkowymi ludźmi, choć wielu nam to doradzało – mówi niedoszła prezydentka Torunia.
Bańka zaangażowanych
Goście śniadania zgodzili się co do jednej porażki, jaką jest niewystarczająca frekwencja w najbardziej skierowanych do mieszkańców wyborach. – To przegrana nas wszystkich, że nie poszerzyliśmy tej zamkniętej bańki aktywistów i zaangażowanych obywateli. Wierzyłem, że dzięki ruchom miejskim zajdzie rewolucja obywatelska w wielkich miastach – mówił z żalem Przemysław Radwan. Zgodziła się z nim Scheuring–Wielgus. – W Toruniu aż 100 tys. ludzi nie wzięło udziału w wyborach! To praca judymowa. Ale to wina ostatnich 25 lat. Joanna Kusiak jej wtórowała. – Doświadczenie udziału w wyborach było do tej pory bardzo alienujące. Nie dziwię sie, że ludzie się zniechęcili. Istnieje coś takiego jak prawo do niepartycypacji. Jednak wszyscy mamy prawo żyć w lepszym mieście. Pracujmy nad tym.
Joanna Scheuring-Wielgus – kandydatka na prezydentkę Miasta Toruń z listy „Czas mieszkańców”, która uzyskała wynik 17,34%. Socjolog i menedżer kultury. Szefowa fundacji Win-Win, wspierającej artystów i działania kulturalne oraz prezeska stowarzyszenia Rzeczpospolita Babska. Absolwentka 22. Szkoły Liderów Społeczeństwa Obywatelskiego.
Piotr Kowalski – członek Platformy Obywatelskiej. Kandydat (nieskuteczny) na radnego Miasta Łodzi. Działacz organizacji pozarządowych. Uczestnik II Kongresu Ruchów Miejskich. Związany ze środowiskiem osób z niepełnosprawnościami. Bohater zbioru reportaży „Tutaj drzwi trzeba otwierać powoli”. Absolwent programu Liderzy PAFW.
Joanna Kusiak - rzeczniczka Porozumienia Ruchów Miejskich, socjolożka, aktywistka. Urodziła się w Kłodzku, wychowała w Łodzi, mieszkała w Warszawie, Berlinie i Nowym Jorku.
Przemysław Radwan – prezes Fundacji Szkoła Liderów, polityk społeczny. Koordynator i autor programów edukacyjnych z zakresu przywództwa, edukacji obywatelskiej i politycznej realizowanych w Polsce oraz krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Absolwent 2. Szkoły Liderów.
Szkoła Liderów to założona przez prof. Oxfordu Zbigniewa Pełczyńskiego instytucja pozarządowa wzmacniająca kompetenecje liderskie i budująca kadry społeczne i polityczne w Polsce nieprzerwanie od 1994 roku. 376 absolwentów programów Szkoły Liderów kandydowało w ostatnich wyborach na wszystkie szczeble samorządu.
Zobacz również: Odwołanie wójta zamiast ograniczenia kadencji
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.