Partnerstwo publiczno-prywatne (PPP) - prawdy i mity
REKLAMA
REKLAMA
Mit czwartego „P”
Choć partnerstwo publiczno-prywatne w Polsce systematycznie się rozwija, trudno jeszcze mówić o upowszechnieniu się tej formuły realizacji inwestycji publicznych – do tej pory zrealizowano jedynie 75 takich projektów. A szkoda. Powodów takiej sytuacji jest co najmniej kilka. Jeden z nich to całkiem pokaźna garść mitów, którymi niesłusznie obrosło PPP. Prawdopodobnie najczęściej wspominany dotyczy tzw. czwartego „P”, czyli prokuratora.
REKLAMA
Polecamy: INFORRB Platforma Rachunkowości Budżetowej i Prawa Pracy
Pracując przy realizacji projektów partnerskich, łatwo zauważyć, że niektórzy przedstawiciele podmiotów publicznych reagują na hasło „PPP” podobnie, jak niegdyś dzieci na widok czarnej Wołgi. Tymczasem, jeśli ktoś spodziewa się, że po wszczęciu procedury wyboru partnera prywatnego do jego drzwi zapuka o 6:00 rano grupa śledczych, może się nieco rozczarować – nie będzie aż tak hollywoodzko.
Większość mitów rodzi się z niewiedzy. Mit nadmiernego zainteresowania prokuratora inwestycjami partnerskimi nie jest tu wyjątkiem. Przypomnijmy więc kilka faktów.
Po pierwsze, PPP to nic innego jak specyficzny rodzaj zamówienia publicznego. Codziennie udziela się prawidłowo i zgodnie z prawem setek zamówień publicznych. Dlaczego zatem w przypadku PPP miałoby być inaczej? Umowy o PPP (a także umowy koncesji zwane często „małym PPP”) zawierane są po przeprowadzeniu procedury wyboru inwestora prywatnego. Postępowania te toczą się w oparciu o zasady jawności, przejrzystości i równego traktowania wykonawców. Uregulowane są precyzyjnie w prawie zamówień publicznych i ustawie o koncesji na roboty budowlane lub usługi. Nie ma w nich dodatkowego pola do powstawania jakicholwiek nieprawidłowości – zwłaszcza o charakterze korupcyjnym. Nie jest nim w szczególności etap negocjacji prowadzony w oparciu o zasady uczciwej konkurencji ze wszystkimi inwestorami uczestniczącymi w procedurze.
Polecamy serwis: Współpraca
REKLAMA
Po drugie, Najwyższa Izba Kontroli dokonała oceny wybranych umów PPP i przeprowadzonych postępowań, nie dopatrując się w nich rażących błędów. Niewielkie uchybienia proceduralne wykryte w toku kontroli okazały się niczym w porównaniu z tymi, jakie pojawiają się w zwykłych procedurach przetargowych, które wszkaże są niezwykle popularne i nie budzą żadnych obaw.
Po trzecie wreszcie, nie zdarzył się w Polsce przypadek skazania kogokolwiek lub postawienia komukolwiek zarzutów w związku z przedsięwzięciem PPP. A wszczętych procedur projektowych mamy przecież kilkaset.
Coraz trudniejsza sytuacja finansowa sektora publicznego, a zwłaszcza samorządowego zmusza do poszukiwania zmian. I nie chodzi tu wyłącznie o prawo. Fundamentalne reformy powinny dotyczyć filozofii myślenia o funkcjonowaniu całej administracji i jej zadaniach. Otwarcie na nowe rozwiązania to jeden z wniosków II Obywatelskiego Kongresu Samorządowego współorganizowanego 21 października przez Forum Od-nowa. Sektor publiczny potrzebuje biznesu. Partnerstwo publiczno-prywatne to jedna z podstawowych form tej niezbędnej współpracy, od której nie da się uciec, jeśli przyjmie się za cel efektywną realizację zadań publicznych.
REKLAMA
Po około pięciu latach od uchwalenia nowych przepisów o partnerstwie publiczno-prywatnym polski rynek PPP wciąż jest w fazie dość wczesnego rozwoju. Wielu sceptyków wiąże małą liczbę umów tego rodzaju z bliżej nieokreśloną wadliwością takiej formuły współpracy. Rzekomo problematyczne przepisy prawa rodzące pola do nadużyć czy mylne utożsamianie partnerstwa z prywatyzacją to sztandarowe już hasła krytyków. Tymczasem wyjaśnienie takiej sytuacji na rynku wydaje się dużo prostsze: wdrożenie przedsięwzięcia PPP to niemal zawsze czasochłonny i wymagający proces. Sporządzenie analiz przedrealizacyjnych, wybór optymalnej formy współpracy, zainteresowanie pomysłem inwestorów i wreszcie etap negocjacji z nimi wymagany prawem sprawiają, że realizacja projektu trwa zazwyczaj dłużej niż zwykłe rozstrzygnięcie przetargu. Trudno więc oczekiwać, że projekty PPP zaczną w Polsce wyrastać jak grzyby po deszczu. Taka jest właśnie specyfika tych przedsięwzięć.
Nie ulega jednak wątpliwości, że PPP w Polsce stało się faktem. Mimo pewnych barier instytucjonalnych i systemowych, jak ograniczone wsparcie instytucji centralnych czy do niedawna wątpliwości prawne związane z wpływem PPP na dług publiczny, obserwujemy stały rozwój partnerstwa publiczno-prywatnego. Sytuacja taka cieszy, a kluczowa rola PPP w dokumentach strategicznych określających zasady podziału funduszy UE w latach 2014-2020 z pewnością przyczyni się jeszcze do jej poprawy.
Dla niektórych urzędników PPP wciąż jest pewną nowością. A, jak wiadomo – do nowości trzeba nabrać zaufania. Przyjdzie ono z czasem. Póki co, należy brać przykład z tych, którzy już odważyli się wejść na mało znany grunt partnerstwa publiczno-prywatnego. A. Camus pisał, że „zawsze znajdzie się jakaś filozofia do braku odwagi”. Może być nią mit czwartego „P”, mit zbyt skomplikowanych przepisów czy też mit nieograniczonych zasobów funduszy europejskich na inwestycje. Na szczęście wszystkie mity mają to do siebie, że rzadko ocierają się o prawdę.
Autor: Damian Michalak
Zobacz również: Brak umiejętności współpracy szkodzi PPP
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.