Kandydujący prezydenci miast nie biorą urlopów na czas kampanii
REKLAMA
Wyjątkiem jest prezydent Opola Ryszard Zembaczyński, który powiedział, że urlop weźmie, bo chce uniknąć najmniejszych podejrzeń, że czekające go kampanijne obowiązki będzie wykonywał w czasie pracy.
REKLAMA
REKLAMA
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień przypomniał, że nie istnieje prawny obowiązek brania urlopu na czas kampanii wyborczej przez ubiegających się o reelekcję samorządowców. Jego zdaniem nie ma też takiego "moralnego obowiązku". Zwrócił jednocześnie uwagę, że nawet, gdy burmistrz czy prezydent miasta weźmie urlop, to i tak będzie rządził poprzez swoich pełnomocników.
Ubiegająca się o reelekcję prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz urlopu brać nie zamierza. "Oczekiwać od urzędującego prezydenta, by osierocił miasto na kilka tygodni to czysty populizm. Nie ma takiego wymogu ani obyczaju, a inni prezydenci dużych miast, którzy rządzą drugą a często trzecią kadencję nie mieli zwyczaju brać urlopu" - powiedział rzecznik warszawskiego Ratusza Tomasz Andryszczyk. Dodał, że należy rozdzielać kampanię od pracy w urzędzie: nie można urządzać partyjnych konferencji prasowych w pomieszczeniach magistratu, czy używać służbowego samochodu do celów kampanii.
Zarówno obecny prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, jak i wojewoda małopolski Stanisław Kracik deklarują, że agitację wyborczą będą prowadzić po godzinach pracy. Majchrowski jest kandydatem niezależnym, kojarzonym z lewicą. Jego poparcie rozważa SLD. Kracik to kandydat PO.
"Nie widzę powodu, aby przestać wykonywać swoje obowiązki, bo w tej chwili nie prowadzę kampanii wyborczej. Kiedy ją zacznę, to będę ją prowadził po godzinach pracy" - poinformował prezydent Majchrowski.
REKLAMA
"Żeby było uczciwie, to albo wszyscy, albo nikt" - powiedział Kracik. "Nie słyszałem, żeby urzędujący prezydent któregoś dużego miasta wybierał się na urlop, ale to - według mnie - z powodów czysto pragmatycznych. Nie można zostawić ani urzędu, ani miasta sobie samemu, bo wpadamy w tzw. szał kampanii. Na pewno nie przyłapiecie mnie na jeżdżeniu służbowym samochodem na spotkania, nie przyłapiecie mnie na zajmowaniu się w godzinach pracy nie tym, za co mi płacą" - obiecał dziennikarzom wojewoda.
Prezydent Poznania Ryszard Grobelny, który startuje jako kandydat niezależny, nie bierze urlopu na czas kampanii ze względu na natłok pracy samorządowej - poinformowała rzecznik prezydenta Anna Szpytko. Nie wykluczyła jednocześnie, że Grobelny w trakcie kampanii kilka dni urlopu weźmie.
Również prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, który po raz trzeci będzie ubiegał się o wybór, tłumaczy, że nie pójdzie na urlop w kampanii, bo miasto musi być zarządzane. Dutkiewicz zapewnił, że kampania wyborcza będzie "toczyła się na marginesie jego działalności".
Prezydent Katowic Piotr Uszok nie prowadzi kampanii w czasie pracy, wszelkie spotkania jego komitetu są planowane popołudniami i w weekendy, nie zaś w godzinach pracy - powiedział rzecznik Urzędu Miasta Waldemar Bojarun. Uszok startuje z lokalnego komitetu pod nazwą Forum Samorządowe i Piotr Uszok. Jeden z rywali Uszoka - Arkadiusz Godlewski z PO - zrezygnował natomiast kilka tygodni temu ze stanowiska wiceprezydenta Katowic w związku ze swoim startem w wyborach.
Również po godzinach pracy z wyborcami chcą się spotykać m.in. prezydenci: Sopotu Jacek Karnowski, Gdańska - Paweł Adamowicz, Gorzowa Wielkopolskiego - Tadeusz Jędrzejczak, Przemyśla - Robert Choma i Bydgoszczy - Konstanty Dombrowicz.
Kilku pojedynczych dni wolnych nie wyklucza prezydent Szczecina Piotr Krzystek, ubiegający się o reelekcję, jako kandydat niezależny. Urlop wypoczynkowy w zależności od potrzeb zamierza wykorzystywać prezydent Michał Zaleski, który ubiega się w Toruniu o trzecią kadencję.
W trudniejszej sytuacji jest wiceprezydent Torunia, Zbigniew Fiderewicz (bezp.), którego w wyborach do sejmiku wystawiło w okręgu toruńskim PSL. Kampanię będzie prowadził tylko po godzinach pracy. "Sytuacja jest szczególna, bo na czas kampanii prezydent Zaleski planuje urlop, a ja jestem jego pierwszym zastępcą i będę musiał być na miejscu" - zaznaczył Fiderewicz.
Kampanii w ogóle nie zamierza prowadzić prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc. "Nie będzie żadnych wieców ani spotkań. Pan prezydent będzie po prostu pracował, tak jak do tej pory" - poinformował PAP rzecznik Urzędu Miasta Rzeszowa Maciej Chłodnicki. Ferenc rządzi Rzeszowem od 2002 r. Jego kandydaturę popiera SLD.
Kampanii nie będzie też prowadził kandydujący do sejmiku wicewojewoda kujawsko-pomorski Dariusz Kurzawa (PSL). Regionalni działacze jego partii zapowiedzieli, że nie będą od niego wymagali zaangażowania, a jeżeli wybory będą kolidować z jego obowiązkami służbowymi, dopuszczają wycofanie Kurzawy z listy.
Wyjątkowo pracowite tygodnie czekają natomiast wojewodę kujawsko-pomorskiego Rafała Bruskiego (PO), który będzie walczył o fotel prezydenta Bydgoszczy. "Na razie nie ma jednoznacznych wytycznych z MSWiA w sprawie obowiązkowego urlopu na czas kampanii" - powiedział Piotr Kurek, rzecznik wojewody.
Ubiegający się o reelekcję na trzecią z kolei kadencję prezydent Kielc Wojciech Lubawski oświadczył, że nie rozpoczął jeszcze kampanii wyborczej, i że do tej pory nie zastanawiał się nad tym, czy przed wyborami wziąć urlop. Decyzji ws. urlopu nie podjął też jeszcze prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz.
Urlop weźmie natomiast wojewoda podkarpacki Mirosław Karapyta, jeśli zdecyduje się na start - poinformowało biuro prasowe wojewody. Karapyta będzie prawdopodobnie startował w najbliższych wyborach do sejmiku województwa z listy PSL.
REKLAMA
REKLAMA