Dotacje dla wyższych uczelni - zmiany 2017
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Do 7 listopada 2016 r. trwają konsultacje społeczne w sprawie nowego rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego, które obowiązywać ma już od początku 2017 r. Wprowadza ono nowy sposób podziału między uczelnie dotacji podstawowej z budżetu państwa. W nowym algorytmie ma być zmniejszony efekt "dziedziczenia" dotacji z roku na rok. W obecnym algorytmie nawet 65 proc. dotacji wynika z sumy ustalonej na rok poprzedni - teraz ten wskaźnik ma spaść do 50 proc. Nowy algorytm ma premiować m.in. utrzymanie na uczelni odpowiedniej relacji między liczbą studentów a liczbą kadry dydaktycznej. Poza tym dotacja powiązana byłaby też z kategorią naukową jednostki i z liczbą realizowanych tam projektów badawczych.
REKLAMA
Projekt wzbudził w niektórych środowiskach kontrowersje. Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej (KKHP) zwracał np. uwagę, że nowy algorytm może oznaczać katastrofę dla małych i średnich uczelni, bo nie zawiera okresu przejściowego, który umożliwiłby uczelniom przestawienie się na inny model konkurencji. Pojawiły się m.in. obawy, że nowy algorytm doprowadzi w niektórych szkołach wyższych do dużych spadków dotacji, a w rezultacie - do zwolnień.
Wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Teresa Czerwińska w rozmowie z PAP podkreśla, że takie obawy są nieracjonalne. Zwraca uwagę, że zgodnie z nowym algorytmem mniejsze środki dostaną te uczelnie, w których liczebność kadry będzie zbyt mała w porównaniu z liczbą studentów i doktorantów. Projektowane przepisy zakładają, że na jednego wykładowcę w uczelniach ogólnoakademickich powinno przypadać nie więcej niż 11-13 studentów i doktorantów. "Jak można twierdzić, że w tej sytuacji uczelnie będą pozbywać się kadry? Algorytm działa wręcz odwrotnie - to impuls dla uczelni, by budowała wysoko wykwalifikowaną kadrę" - zauważa Czerwińska.
Według wiceminister algorytm stymuluje też uczelnie, by dbały o jakość nauczania. "Ten projekt rozporządzenia pokazuje, że poważnie traktujemy zobowiązania wobec studentów - chcemy zapewnić im dostępność kadry, laboratoria, wykładowców na wysokim poziomie" - zaznacza.
Minister jest przekonana, że studenci pozytywnie odczują zmiany przepisów. "Nie do rzadkości należała sytuacja, że student nie mógł się doprosić bezpośredniego kontaktu z wykładowcą, a proces dydaktyczny mógł przypominać +kursy korespondencyjne+. Nowe regulacje podziału dotacji sprawią, że skończy się masówka, a zacznie poważne traktowanie studenta" - ocenia.
Czerwińska uważa, że zmiany będą korzystne zarówno dla studentów studiów stacjonarnych, jak i niestacjonarnych (w algorytmie liczona jest proporcja między wykładowcami a liczbą wszystkich studentów i doktorantów). "Nie mamy powodów traktować studentów niestacjonarnych gorzej. Oni również muszą mieć dostęp do kadry i musimy zadbać o jakość kształcenia na takich na studiach. Nie może być tak, że student niestacjonarny otrzymuje od uczelni +słabszy dyplom+" - zwraca uwagę wiceminister nauki.
W związku z nowym algorytmem w mediach pojawiły się też wyliczenia, że Uniwersytet Łódzki mógłby stracić na nowych przepisach nawet 15 mln zł. W rozmowie z PAP wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego zakwestionowała te wyliczenia. "Może komuś przestawił się przecinek w obliczeniach. Na pewno nie będą to tak wysokie spadki" - zapewnia. Jak mówi, gdyby spojrzeć na dane z ubiegłego roku, spadki należy raczej liczyć w ułamkach procenta, jeśli w ogóle miałyby one miejsce w przypadku UŁ.
"Zarówno ten algorytm, jak i poprzedni, to algorytmy redystrybucyjne. A to oznacza, że przy stałej puli środków było i będzie przesunięcie – uczelnie publiczne konkurują ze sobą o środki budżetowe" - przyznaje minister.
Czerwińska wyjaśnia jednak, że w nowy algorytm wbudowany jest "bezpiecznik". "Nie pozwoli on żadnej uczelni stracić więcej niż 5 proc. dotacji w ujęciu rocznym. To granica, która zapewni stabilność finansową uczelni" - zaznacza rozmówczyni PAP. Dodaje, że osiągnięcie progu tego bezpiecznika powinno być dla uczelni poważnym ostrzeżeniem, że potrzebne są istotne zmiany.
Czerwińska uspokaja, że zgodnie z projektem budżetu - w przyszłym roku na dotacje w obszarze działalności dydaktycznej w budżecie ministra właściwego do spraw szkolnictwa wyższego jest zarezerwowane ponad 10,2 mld zł - o 132 mln zł więcej niż w roku 2016. A to oznacza większą sumę do podziału między uczelnie.
"W ramach konsultacji nad projektem rozporządzenia otrzymaliśmy już wiele uwag od środowiska - w tym również sporo pozytywnych sygnałów. Przeanalizujemy je wnikliwie, ustosunkujemy się do nich, a następnie skierujemy rozporządzenie do podpisu" - podsumowuje wiceminister.
Ludwika Tomala (PAP)
REKLAMA
REKLAMA