Mieszkania bezczynszowe, czyli złudna wizja niepłacenia czynszu
REKLAMA
REKLAMA
Czynsz administracyjny, czyli co to właściwie jest?
Aby określić znaczenie pojęcia „mieszkania bezczynszowego”, najpierw należy zdefiniować znaczenie samego czynszu administracyjnego. Składa się on z dwóch części: niezależnej oraz zależnej od instytucji zarządzającej osiedlem mieszkaniowym, czy to spółdzielni mieszkaniowej, czy to zarządu wspólnoty mieszkaniowej, względnie firmy zarządzającej.
REKLAMA
REKLAMA
Do opłat niezależnych od zarządu zalicza się opłaty za media, a więc te, na które wpływ mają sami lokatorzy, i które muszą być co miesiąc opłacone w wysokości odpowiadającej poziomowi zużycia. Chodzi więc przede wszystkim o centralne ogrzewanie (w przypadku gdy jest miejskie lub pochodzące z osiedlowej kotłowni), energię elektryczną zużywaną w częściach wspólnych, wywóz śmieci, a opcjonalnie także koszt wody i odprowadzania ścieków. W spółdzielniach mieszkaniowych dochodzi jeszcze podatek od nieruchomości.
Z kolei opłaty zależne od administracji, to w pierwszym rządzie wynagrodzenie firmy zarządzającej, zarządu wspólnoty lub osób zatrudnionych w spółdzielni mieszkaniowej. Następnie zalicza się tu fundusz remontowy, koszty sprzątania posesji, drobnych napraw, czy ubezpieczenia.
Bezczynszowe, czyli jakie?
Pojęcie „bezczynszowe” jednoznacznie sugeruje, że szczęśliwy właściciel takiego lokum co miesiąc zaoszczędza bez problemu kilkaset złotych na czynszu, którego po prostu nie będzie. Niestety, nic bardziej mylnego. Faktycznie jako „bezczynszowe” określamy takie mieszkania, które nie są obciążone co miesiąc tylko opisanymi powyżej opłatami zależnymi od administracji, czyli głównie kosztami pracy zarządu, ewentualnie firmy zarządzającej, funduszu remontowego i sprzątania. Rachunków niezależnych od administracji niestety nikt za nas nie zapłaci, więc one same z siebie tworzą już coś w rodzaju comiesięcznego czynszu.
Pytanie jednak, jak uniknąć kosztów zależnych od zarządu, by mieszkaniom i całemu osiedlu nadać pożądany, acz nie do końca zasadny status „bezczynszowych”. W wielu dotychczasowych publikacjach dotyczących tzw. mieszkań bezczynszowych można na ten temat znaleźć cały szereg dość ciekawych teorii. Na przykład takich, według których to sami mieszkańcy decydują o nie powołaniu wspólnoty mieszkaniowej i jej zarządu, rezygnacji z wynajęcia firmy zarządzającej, a następnie zgodnie dogadują się co do metodyki rozwiązywania sytuacji kryzysowych, a więc takich kiedy np. trzeba dokonać pilnej naprawy lub remontu, albo od czasu do czasu posprzątać na osiedlu. Innym kompletnym nonsensem jest też spotykana w mediach teza, jakoby mieszkania „bezczynszowe” były zazwyczaj droższe od tych „czynszowych”, ponieważ później generują niższe koszty. Niestety, kwestia tzw. lokali bezczynszowych jest nieco bardziej złożona, a co ciekawe przynajmniej w pośredni sposób regulowana ustawowo.
Decydująca wielkość wspólnoty
REKLAMA
Jedynym czynnikiem decydującym o możliwości zakwalifikowania inwestycji deweloperskiej do tzw. „bezczynszówek” jest liczebność wspólnoty mieszkaniowej. Dla porządku przypomnijmy, że nie powstaje ona bynajmniej w wyniku widzimisię właścicieli lokali, ale z mocy prawa z chwilą wyodrębnienia pierwszego lokalu.
Z kolei w potocznym języku prawniczym funkcjonują dwa rodzaje wspólnot mieszkaniowych – „mała” oraz „duża”, wynikające z zapisów ustawy o własności lokali. Zasadnicza różnica między nimi jest taka, że mała wspólnota liczy sobie maksymalnie siedem lokali, natomiast duża minimum osiem. Czym różnią się one oprócz liczebności?
Przede wszystkim tym, że w przypadku małej wspólnoty jej zarząd dokonuje się na podstawie przepisów Kodeksu cywilnego o współwłasności. Nie ma więc obowiązku powoływania odrębnego zarządu ani też zatrudniania zarządcy. Czynności zarządcze są bowiem realizowane bezpośrednio przez współwłaścicieli. Dlatego też w tym przypadku odpadają niektóre wymienione w ustawie koszty zarządu nieruchomością wspólną, dotyczące wynagrodzenia członków zarządu lub zarządcy, czy też wydatki na utrzymanie porządku i czystości, czym zazwyczaj również zajmują się sami mieszkańcy. Zazwyczaj nie powołuje się też w małych wspólnotach funduszu remontowego, a koszty ewentualnych napraw czy remontów są pokrywane ze zbiórek organizowanych przez właścicieli spontanicznie tylko w razie wystąpienia konkretnej potrzeby.
Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w przypadku dużej wspólnoty mieszkaniowej, która jest ustawowo zobligowana do powołania zarządu, a następnie ponoszenia kosztów wynagradzania jego członków. Opcjonalnie właściciele mogą też powierzyć zarządzanie profesjonalnemu zarządcy. W przypadku dużych wspólnot raczej trudno sobie także wyobrazić eliminację instytucji funduszu remontowego czy gospodarza domu zajmującego się utrzymaniem porządku i czystości.
Złudna wizja dobrodziejstwa mieszkań bezczynszowych
Nadawanie lokalom mieszkalnym przypisanym do małych wspólnot statusu „bezczynszowych” jest więc oczywistą nadinterpretacją, wymyśloną najprawdopodobniej przez deweloperów na potrzeby działań marketingowych. Comiesięczne koszty zamieszkiwania w tzw. osiedlach bezczynszowych pomniejszone są de facto jedynie o wydatki na utrzymanie zarządu, które przy dużych wspólnotach i kosztach rozłożonych na kilkudziesięciu i więcej właścicieli nie stanowią dla nich istotnego obciążenia domowego budżetu.
Z kolei brak funduszu remontowego to także dość ryzykowne rozwiązanie. Co prawda nie ma konieczności uiszczania co miesiąc drobnej kwoty, ale kiedy przyjdzie co do czego, czyli np. do poważniejszej awarii lub konieczności większego remontu, zaledwie kilku właścicieli tzw. lokali bezczynszowych musi wyłożyć jednorazowo często pokaźną kwotę. Jeżeli dodatkowo zdecydują oni o nie zatrudnianiu firmy sprzątającej, dochodzi kolejny nie lada problem do rozwiązania.
Jednak potencjalnie największy kłopot z tzw. mieszkaniami bezczynszowymi wynika z innej kwestii. W przypadku małej wspólnoty mieszkaniowej, w ramach której takie lokale funkcjonują, dotyczące jej przepisy o współwłasności wymagają zgody wszystkich właścicieli lokali do realizacji czynności, które przekraczają zakres zwykłego zarządu. Jeżeli więc przykładowo powstanie konieczność przeprowadzenia remontu dachu, sprzeciw choćby jednego z włwłaścicieli może spowodować spory problem dla pozostałych. Tego typu sytuacje nie mają prawa przytrafić się w dużych wspólnotach, gdzie uchwały zapadają większością głosów właścicieli lokali, liczoną według wielkości udziałów.
Stąd też przed podjęciem decyzji o kupnie mieszkania reklamowanego jako „bezczynszowe”, warto bardzo starannie przestudiować przedmiotowy temat i przypadek konkretnej inwestycji, by już post factum nie okazało się, że to co miało być dobrodziejstwem, okazało się niestety kłopotem.
Opracowanie materiału: ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Autor: Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl
REKLAMA
REKLAMA