Zmiany w PIT zagrożeniem dla samorządów
REKLAMA
REKLAMA
Sama Warszawa na planowanych przez PiS zmianach w PIT straci niemal 746 mln zł w stosunku do tego, na co liczyła. Dalej są Kraków, Wrocław, Poznań, Łódź i Gdańsk.
REKLAMA
Wyliczenia Unii Metropolii Polskich to pierwsze globalne podsumowanie skutków piątki plus w zakresie zmian podatkowych. Wynika z nich, że samorządy najbardziej po kieszeni uderzy obniżenie pierwszej stawki PIT z 18 do 17 proc. Tu ubytki wyceniono na 3,6 mld zł (przy czym cały sektor finansów publicznych straci 7,3 mld zł). Kolejne 2 mld zł ma samorządy kosztować podwojenie kwoty kosztów uzyskania przychodów (dla całego sektora to koszt 3,9 mld zł). Z kolei zwolnienie z podatku PIT osób młodych spowoduje uszczerbek w lokalnych budżetach w kwocie 1 mld zł (a dla całego sektora – 2,1 mld zł). W sumie daje to kwotę 13,3 mld zł rocznych strat dla całego sektora finansów publicznych, a w tym – 6,6 mld zł dla samych samorządów.
To jak na razie jedyne tego rodzaju szacunki, rząd nie podaje własnych wyliczeń. – Realizacja zapowiedzi w zakresie podatku dochodowego od osób fizycznych wymaga zmian ustawowych. Aktualnie przygotowywany jest projekt nowelizacji. Z chwilą opracowania ostatecznego kształtu projektowanych rozwiązań będzie możliwe przedstawienie konkretnych liczb oraz ich skutków finansowych – odpowiada nam Ministerstwo Finansów.
Straty dla miast
REKLAMA
Ale nawet bez szacunków resortu dla samorządów jest jasne, że na zapowiedzianych zmianach w PIT najbardziej stratne będą duże miasta, które w największym stopniu są finansowane właśnie z tych wpływów. 12 największych polskich metropolii łącznie straci 1,9 mld zł rocznie. Warszawa – aż 745,7 mln zł. – Praktycznie to kwota, którą corocznie ponosimy na funkcjonowanie systemu pomocy społecznej – wskazuje w rozmowie z DGP wiceprezydent stolicy Michał Olszewski.
Samorządowcy zgodnie twierdzą, że takie straty będą miały negatywny wpływ na ich plany inwestycyjne i bieżące wydatki, np. na oświatę. A jak wczoraj na łamach DGP zapowiadał premier Mateusz Morawiecki, możliwe, że nowe ulgi w PIT wejdą w życie jeszcze jesienią tego roku.
– Wnosimy o pełną rekompensatę spodziewanego ubytku dochodów jednostek samorządu terytorialnego poprzez podwyższenie udziału miasta na prawach powiatu we wpływach z PIT o 6,54 pkt proc. oraz stosownego podwyższenia udziału pozostałych typów samorządów w Polsce – apeluje Unia Metropolii Polskich (UMP).
REKLAMA
Jak przekonuje wiceprezydent Olszewski, taka rekompensata jest niezbędna do normalnego funkcjonowania. – Samorząd pracuje w oparciu o wieloletnie plany finansowe (WPF) i ma tam realistycznie zaplanowane dochody z PIT na finansowanie wzrastających kosztów zadań takich jak oświata, coraz wyższe koszty inwestycji, prądu czy wynagrodzeń. Załamanie dochodów w zakresie dochodów z PIT nie jest uwzględniane w WPF i jest z inicjatywy rządu. Dlatego wymaga to zrekompensowania poprzez wzrost udziału w PIT – argumentuje wiceprezydent.
– Wprowadzenie przez rząd zmian w PIT w ramach nowej piątki spowoduje większy uszczerbek we wpływach budżetów JST niż zmiany stawek PIT w 2009 r. – przekonuje Jędrzej Sieliwończyk z gdańskiego magistratu. Wprowadzono wtedy nową, dwustopniową skalę podatkową 18 i 32 proc. (zamiast 19, 30 i 40 proc.) oraz ulgi na wychowanie dzieci. Samorządy szacowały swoje straty na 6,8 mld zł. Włodarze przygotowali nawet obywatelski projekt ustawy, pod którym zebrali ponad 200 tys. podpisów. Zakładał on zwiększenie udziału gmin w dochodach z PIT z ówczesnych 39,34 proc. do 48,78 proc., powiatów – z 10,25 proc. do 13,03 proc., a województw – z 1,6 proc. do 2,03 proc. Projekt trafił do Sejmu we wrześniu 2012 r., czyli jeszcze za czasów rządu PO–PSL. Dopiero w listopadzie 2015 r., kilka dni po zaprzysiężeniu rządu Beaty Szydło (PiS), trafił do I czytania. Od tamtej pory tkwi w sejmowej zamrażarce.
Zysk dla mieszkańców
Punktu widzenia samorządów nie do końca podziela Andrzej Maciejewski z Kukiz’15, szef sejmowej komisji samorządowej. – To nie jest tak, że w ogólnym rozrachunku po jednej stronie będzie strata, a po drugiej żadnego zysku. Kwoty, które nie trafią do kas samorządowych, zostaną w kieszeni obywateli. A więc będą oni nieco bogatsi. Będzie ich stać np. na opłacanie zaległych czynszów, których dziś samorządy od wielu lokatorów nie są w stanie wyegzekwować. To być może oznacza też mniej pracy dla wszelkich ośrodków pomocy społecznej – mówi. Na razie jednak radzi czekać z ostatecznymi wnioskami. – Po kilku latach pracy w Sejmie nauczyłem się, by nie oceniać proponowanych rozwiązań, dopóki nie pojawi się projekt ustawy, a tak naprawdę – dopóki nie zostanie on uchwalony przez Sejm – dodaje.
W podobnym duchu wypowiada się wiceszef tej samej komisji Grzegorz Adam Woźniak (PiS). – Te pieniądze wrócą przecież do samorządów w sposób pośredni, bo są inwestowane głównie w miejscu zamieszkania. A to będzie wpływało na poziom zamożności i wzrost przedsiębiorczości. Podobnie było przy programie 500 plus – przekonuje polityk partii rządzącej. – Poza tym wpływy samorządów z PIT w ostatnich latach rosną, co jest właśnie efektem dobrej koniunktury i lepszej sytuacji finansowej obywateli czy firm. Na podobny efekt liczymy przy okazji oferty wchodzącej w skład piątki plus. Niestety w jakiejś mierze działania samorządu odbieram w kategoriach politycznych – ocenia.
Resort finansów zwraca z kolei uwagę na dobrą kondycję polskiej gospodarki i uszczelnianie systemu podatkowego. – W wyniku tych działań znacznie zwiększyły się dochody jednostek samorządu terytorialnego z tytułu udziału we wpływach z podatku PIT i CIT. Przykładowo dochody w 2018 r. z tytułu udziału w podatku PIT w stosunku do 2015 r. wzrosły o 33,6 proc., a w przypadku udziału w podatku CIT wzrosły o 37 proc. – podaje MF. Jeszcze w 2015 r. samorządy miały z samego PIT ponad 38 mld zł. W ubiegłym roku było to już niemal 51 mld zł, a w tym plan zakłada, że może być nawet 55–56 mld zł. Z kolei dochody z CIT w latach 2015–2018 wzrosły z nieco ponad 7 mld do 9,7 mld zł.
Ta argumentacja nie przekonuje wiceprezydenta stolicy. – Nie rozumiemy, dlaczego zobowiązania, które zaciąga rząd, mają być finansowane kosztem samorządów. Rząd zabiera pieniądze samorządom, podczas gdy rosną mu wpływy z VAT. Dlaczego więc nie pokrywa swoich obietnic wyborczych z tego źródła? Dlaczego, w ramach rekompensowania ubytków w PIT, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich lat wskutek działań rządu, nikt nie podzieli się z samorządami wpływami z VAT lub akcyzy? – argumentuje Michał Olszewski. I dodaje, że na dziś tylko budżet państwa ma udziały w tych podatkach. Na razie na taką rewolucję się nie zanosi. Zwłaszcza gdy rząd sam pilnie potrzebuje pieniędzy na sfinansowanie piątki plus, najlepiej nie przekraczając przy tym reguły wydatkowej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy INFOR Biznes. Kup licencję
autor: Tomasz Żółciak
REKLAMA
REKLAMA