Zmiany w Kodeksie wyborczym od 2016 roku
REKLAMA
REKLAMA
Istotne zmiany w Kodeksie wyborczym powinny wejść w życie od 2016 r. a nie przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi - przekonywali w czwartek 19 lutego eksperci na posiedzeniu sejmowej podkomisji. Taką zmianą w ich ocenie jest m.in. propozycja informowania o wyborach.
REKLAMA
REKLAMA
W czwartek posłowie z sejmowej podkomisji do spraw nowelizacji Kodeksu wyborczego rozpoczęli prace nad jednym z dwóch projektów nowelizacji Kodeksu, prezydenckim. Znalazły się w nim m.in. propozycje dotyczące jednostronnych kart do głosowania, klasyfikowania głosów nieważnych, rejestrowania prac komisji, przezroczystych urn wyborczych oraz obowiązek informowania wszystkich wyborców o wyborach. Prezydencki projekt zakłada ponadto kadencyjność Państwowej Komisji Wyborczej (obecnie jej członkowie, dziewięciu sędziów, jest powoływanych na czas nieoznaczony).
Kwestia wejście w życie znowelizowanego Kodeksu była jednym z głównych tematów dyskusji nad projektem. Prezydencki przewiduje wejście nowych przepisów w życie od 2016 r. W 2006 r. TK orzekł, że uchwalanie istotnych zmian w prawie wyborczym powinno następować "co najmniej sześć miesięcy przed kolejnymi wyborami, rozumianymi nie tylko jako sam akt głosowania, ale jako całość czynności objętych tzw. kalendarzem wyborczym".
Przewodniczący podkomisji Mariusz Witczak (PO) przekonywał, że rozwiązania, które nie wchodzą w kolizję z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego można by jednak spróbować wprowadzić wcześniej, tak by mogły obowiązywać już podczas jesiennych wyborów parlamentarnych.
Zobacz również: Znaczenie terytorialnych komisji wyborczych
REKLAMA
Witczak dodał, że zależy mu na przyspieszeniu procesu legislacyjnego i nieprzedłużaniu dyskusji nad zmianami, tym bardziej, że rozwiązania w projekcie prezydenckim to "w większości przypadków" postulaty formułowane na scenie politycznej "od prawa do lewa" po kłopotach w czasie listopadowych wyborów samorządowych.
Konstytucjonalista prof. Marek Chmaj, by uniknąć "kompromitowania Sejmu jako ustawodawcy", zalecał wprowadzenie w tym roku tylko zmian technicznych (np. dotyczących urn czy formy kart do głosowania) i odsunięcie wejścia w życie pozostałych przepisów na 1 stycznia 2016 r. Zgodził się z nim prezydencki minister Krzysztof Łaszkiewicz, który uznał, że nie należy w tej kwestii "ryzykować". Według Przemysława Sadłonia z Biura Legislacyjnego Kancelarii Sejmu większość zmian zaproponowanych w projekcie ma charakter techniczny, jednak zalecał dużą ostrożność przy rozstrzyganiu o wejściu w życie każdej z nich.
Prof. Chmaj proponował, by zaproponowany w projekcie prezydenckim obowiązek informowania obywatela o wyborach wprowadzić z zalecanym 6-miesięcznym vacatio legis. Jego zdaniem, sposób, w jaki wyborcy są informowani o wyborach, ma wpływ na ich wynik. Zgodnie z projektem wójt najpóźniej na 10 dni przed dniem wyborów będzie informował każdego wyborcę o wyborach.
Beata Tokaj, pełniąca obowiązki szefa Krajowego Biura Wyborczego, zwróciła uwagę, że obowiązek powiadomienia o wyborach spowoduje też znaczny wzrost kosztów; koszt tego rozwiązania oszacowano na ok. 80 mln zł. "Należałoby się zastanowić, czy to ma być (informacja) do każdego gospodarstwa domowego, czy do każdego wyborcy, czy to ma być na adres wyborcy, czy to ma być do skrzynki pocztowej" - mówiła.
Kosztowne, jej zdaniem, będzie także wprowadzenie przezroczystych urn, według niej koszt jednej takiej urny mógłby wynieść ok. 2 tys. zł.
Według Tokaj należy też zastanowić się, dla jakich celów mężowie zaufania mieliby rejestrować czynności obwodowej komisji wyborczej w trakcie liczenia głosów. Postulowała wprowadzenie sankcji karnej za upublicznianie zapisów w środkach masowego przekazu. P.o. szefa KBW mówiła też, że w przypadku dużej liczby komitetów nie będzie możliwe użycie tzw. płachty - jednej karty zadrukowanej jednostronnie. Problemem w jej ocenie byłoby również wykonanie nakładki w alfabecie Braille'a dla tak dużej karty.
Według projektu od zasady stosowania jednostronicowej karty do głosowania będzie można odstąpić w wyborach przeprowadzanych według ordynacji proporcjonalnej, kiedy liczba zarejestrowanych list kandydatów uniemożliwi zastosowanie karty w racjonalnym wymiarze. Zasady odstępstwa ustali Państwowa Komisja Wyborcza.
Zastrzeżenia do tego rozwiązania zgłosili podczas posiedzenia podkomisji przedstawiciele organizacji pozarządowych, którzy obawiają się, że uchylenie zapisu o nakładkach pozbawi niewidomych wyborców możliwości oddania głosu samodzielnie i z zachowaniem tajności. Prezes Fundacji "Vis Maior" Jolanta Kramarz apelowała o uszanowanie prawa wszystkich wyborców do tajnego głosowania.
Prezydencki minister Krzysztof Łaszkiewicz powiedział, że karta do głosowania w formie książeczki była "głównym zarzewiem sporu politycznego" po wyborach samorządowych, dlatego prezydent uznał, że "tam, gdzie będą wybory takie, gdzie można nie stosować książeczki, może warto jest, by wysoka izba się zastanowiła, czy od niej nie odejść". Podkreślił też, że w przypadku dużej liczby komitetów wyborczych płachty nie będzie można zastosować. Mówił, że w wyborach w 2010 r. z nakładek skorzystało tylko 800 osób "przy znacznych nakładach ekonomicznych".
Za dwa tygodnie ma się odbyć kolejne posiedzenie podkomisji; wtedy posłowie zajmą się też projektem zmian w Kodeksie wyborczym, przygotowanym przez SLD. (PAP)
Zobacz również: Kto może zgłaszać kandydatów w wyborach uzupełniających
REKLAMA
REKLAMA